Gdy wreszcie została sama, mogła odetchnąć. Miała jeszcze sporo czasu, z racji tego, że wstała dzisiaj dużo wcześniej niż zwykle. Pomimo, iż fotel kusił ją swoją miękkością, wstała i leniwym krokiem poszła do kuchni. Tam przygotowała sobie małe śniadanie i powoli, nie spiesząc się zjadła je w spokoju. Ten poranek nie przypominał niczym jej codzienności. Zwykle wstawała po piątym sygnale budzika, śpieszyła się tak bardzo, że prawie nigdy nie jadła śniadania. Z resztą, wcześniej nie była sama.
Z melancholią pomyślała o Laurze. Teraz codziennie poranki będą samotne. I wieczory... Nagle inna myśl zaistniała w jej głowie. Jak ona utrzyma to mieszkanie, nie mając już nikogo, z kim mogłaby dzielić rachunki? Muszę znaleźć sobie nowego współlokatora- pomyślała ze smutkiem.
W o wiele gorszym humorze niż dotychczas zaczęła się szykować na zajęcia. Stwierdziła, że lepiej będzie się ubrać w coś czarnego. Może i nie była w najbliższej przyjaźni z Laurą, ale nie czułaby się komfortowo chodząc po uczelni w wesołych kolorach. Założyła swoje ulubione czarne jeansy i ciemnoszary, ciepły sweter. Zmartwił ją fakt, że tym razem nie może poprzestać na lekkim makijażu, gdyż trzeba czymś zamaskować siniaka pod okiem, którego nabił jej Tomek tej nocy. W końcu stwierdziła, że nie wygląda najgorzej. Całości dopełniła zakładając kraciastą apaszkę na szyję, przykrywając tym długie, poszarpane strupy na karku.
Stojąc na przystanku zdała sobie sprawę, że musi przestać myśleć o wszystkim co ją spotkało przez minioną dobę, bo coraz bardziej chce jej się płakać, a przecież dookoła niej stoją ludzie. Otarła rękawem łzę z kącika oka i wsiadła do autobusu, który właśnie podjechał.
Na uczelni była już dwadzieścia minut później. O tej porze, w stolicy potrafią być naprawdę paskudne korki. Na widok Karoliny, od razu się rozpromieniła. Wiedziała, że może liczyć na wsparcie przyjaciółki nawet w najtrudniejszych chwilach. Gdy ta tylko ją zobaczyła, bez słowa podeszła i wzięła Mai w ramiona. Nie musiały się witać, ani zadawać zbędne pytania. Niestety, reszta znajomych nie była tak dyskretna i od razu zarzuciła biedną dziewczynę masą irytujących pytań.
-Tak, dobrze się czuję. Tak, dam sobie radę- burknęła poddenerwowana zachowaniem wścibskich studentów. Większości z nich nawet nie znała. Cała sytuacja wydała jej się tak sztuczna i fałszywa, że była w stanie tylko potakiwać i uśmiechać się wymuszenie.
– Masz dość?– usłyszała znajomy, męski głos gdzieś obok siebie.
– No nie, jeszcze ciebie tu brakowało– jęknęła zirytowana– gdzie jesteś?- Obróciła się dookoła szukając gdzieś niedaleko mężczyzny na korytarzu, ale nie dostrzegła nikogo oprócz wkurzających znajomych.
– Nie ma mnie tu.– Oczami wyobraźni widziała jak jej rozmówca uśmiecha się z politowaniem, wyczuła to w jego rozbawionym głosie.
– W takim razie jakim cudem znowu cię słyszę?– Kilkoro studentów odwróciło się w jej stronę, patrząc się na nią jak na idiotkę, która gada sama do siebie.
– Przemawiam do ciebie tylko w twojej głowie, oni mnie nie słyszą. Za to myślą, że masz szok pourazowy rozmawiasz sama ze sobą.
– Znasz ich myśli?– spytała zaciekawiona, ignorując zupełnie ciekawskie spojrzenia.
– Mhm– potwierdził– z resztą, w obecnej sytuacji nie trudno się domyślić– zaśmiał się, na co dziewczyna zmarszczyła brwi.
– Idź już dręczyć kogoś innego. Za chwilę mam zajęcia.
– Ej Mai– podeszła do niej Karolina i z troską w oczach położyła jej rękę na ramieniu– do kogo mówisz?
– Ech...– w myślach posłała mężczyźnie pretensjonalne spojrzenie– do nikogo. Nie ważne, chodźmy.
~*~
Zapraszam do wyrażania opinii w komentarzu. Każdy komentarz to więcej motywacji do kontynuowania historii.
CZYTASZ
Przeklęta
VampireMai Tinners urodziła się w Stanach, ale już od dawna mieszka w Polsce. Ma tu grupkę wiernych przyjaciół i żyje jak większość dziewiętnastolatek. Dotychczas uporządkowane życie Mai, zmienia się w dniu, w którym ginie jej współlokatorka. Dziewczyna zo...