VII

932 149 8
                                    

Delikatnie ułożył dziewczynę na łóżku. Przyglądała się mu spod zasłon długich, ciemnych rzęs. Oczy miała lekko spuchnięte od płaczu, a policzki i nos uroczo zaczerwienione. Przysiadł na łóżku obok niej. Sam się sobie dziwił, dlaczego troszczy się o los tej dziewczyny. Co z tego, że to ją dosięgła klątwa. Dużo było przed nią i jeszcze wiele będzie po niej. Więc czemu siedzi tutaj, przy niej, zamiast zająć się swoimi sprawami, których de facto miał w tym momencie za dużo, by bezczynnie siedzieć.

– Ile masz lat?– spytała cichym, nieśmiałym głosem. 

– Nie powiem ci, bałabyś się mnie jeszcze bardziej.

– Nie boję się ciebie– odparła hardo. Zaśmiał się głośno.

– Czyżby?– pochylił się nad nią, zmniejszając dystans między nimi i sprawiając, że Mai brakowało powietrza w płucach.

– Oczywiście...– uśmiechnął się szeroko słysząc wahanie w jej głosie. 

– Pozwolisz, że się upewnię?– nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo nim się spostrzegła, Eric wisiał już nad nią. Ręce oparł po obu stronach obok jej głowy. Wcisnęła się w materac. Trudno było nie dostrzec przerażenia w jej oczach. 

– C-co ty robisz?– wysapała zszokowana. 

– Nie boisz się, hę?– spytał z ironią.

– Przyznam ci rację, tylko proszę, zejdź ze mnie.  – Czuła się nieswojo w tak bliskim kontakcie z tym mężczyzną. 

Gdyby w tym momencie chciał, mógłby zrobić z nią wszystko. Była przy nim mała, słaba i unieruchomiona. A on był tak przystojny, że Mai miała wątpliwości, czy gdyby naprawdę chciał ją wykorzystać, miałaby na tyle zdrowego rozsądku by się opierać. Zbyt mocno na nią działał. Jego zapach wabił i upajał.

– W takim razie powiedz to– przysunął swoją twarz do jej, na tyle blisko, że tylko milimetry dzieliły ich usta od spotkania się. W momencie gdy Mai myślała już, że zaraz ją pocałuje, on schylił głowę i schował ją w zagłębieniu jej szyi. Zadrżała.

– B-boję się ciebie...– uśmiechnął się pod nosem wciąż trzymając ją pod sobą– a teraz mnie puść.

Dziewczyna zaczęła się szarpać, na co on jeszcze mocniej przycisnął ją do łóżka. Tak strasznie chciał teraz posmakować jej krwi, może nawet ją zgwałcić. Zastanawiał się tylko co go przed tym powstrzymuje. Przecież to zwykła ludzka dziewczyna, zrobienie jej krzywdy nie było by niczym nowym na jego sumieniu.  A jednak Mai zaintrygowała go. Skarcił się w duchu za tą chwilę słabości. Lekko, delikatnie musnął wargami szyję dziewczyny po czym podniósł się szybko z powrotem siadając obok. Napotkał jej zszokowany, rozbiegany wzrok. Uśmiechnął się zwycięsko, zawsze tak działał na kobiety. 

Ona natomiast leżała nieruchomo,  nie mogąc pozbierać się po tym co przed chwilą miało miejsce. Zdawało jej się, że wciąż czuje przyjemne ciepło rozchodzące się z miejsca gdzie jeszcze kilka sekund temu całował ją Eric. 

– Ja... Emm... Odprowadzę cię do drzwi, będę już kłaść się spać– zaczęła podnosić się z łóżka ale on jednym szybkim ruchem ręki zatrzymał ją w miejscu.

– Nigdzie nie idę. Z resztą, to tobie powinno zależeć na tym żebym został, bo mogę sprawić, żebyś tej nocy spała spokojnie, nie odwiedzając drugiego świata.

– Serio? Zrobiłbyś to? Zostaniesz?– spytała z nadzieją, która spodobała się mu. Już wiedział, że nie da się długo prosić tej dziewczynie, lecz przecież musiał mieć z tego jakąś frajdę. 

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz