XIV

880 141 15
                                    

Jechała już od dobrych dwudziestu minut. Droga była pełna zakrętów i od jakiegoś czasu prowadziła przez las.  Mai podążała za zieloną strzałką na wyświetlaczu GPS'a.  Gdyby nie ostry blask długich świateł BMW, którym jechała, droga jak i las dookoła niej spowity był by w całkowitym mroku. Chciała jak najszybciej dojechać do wspomnianego przez Erica hotelu i opuścić wreszcie tą przerażającą ciemność lasu i opuszczonej drogi. Dawno nie mijał jej już żaden samochód. 

O tym, że miała zatankować na miniętej już dawno stacji benzynowej, przypomniała sobie dopiero gdy samochód zaczął szarpać i niekontrolowanie zwalniać. Zaalarmowana dziewczyna zjechała czym prędzej na pierwszą lepszą leśną ścieżkę, gdzie resztką paliwa dowlokło się auto z dławiącym się silnikiem, który po chwili zgasł. Uderzyła pięściami z wściekłością w kierownicę. Jak mogła o tym zapomnieć, przecież kontrolka przypominająca o pustym baku świeciła się już od dawna. Pochyliła się do przodu i oparła głowę o kierownicę. Była na siebie strasznie wściekła, nie wiedziała co teraz robić. Bała się spędzić noc w tym miejscu, ale wyjścia z samochodu prosto w ciemny las w poszukiwaniu stacji, albo cywilizacji nie wchodziło w grę. Postanowiła przeczekać noc i poszukać czegoś rano, jak będzie jasno i nie tak przerażająco.  Wzięła głęboki wdech próbując się uspokoić. Zapaliła lampeczkę znajdującą się na wewnętrznej stronie dachu, co trochę rozświetliło wnętrze auta. Światło ją trochę uspokoiło. Wyjęła z torebki paczkę krakersów. Chciała iść spać i jak najszybciej obudzić się już rano, ale na nieszczęście przespała cały dzień i nie było mowy o zaśnięciu. Wzięła podręcznik, który zabrała z domu i zaczęła powtarzać materiał. Nie miała nic lepszego do roboty. 

Siedziała więc i czytała w słabym świetle lampki, gdy nagle usłyszała jakieś dziwne dźwięki z zewnątrz. Coś jak trzaski. Zaraz potem zarejestrowała wycie wilka, albo... Kilku? 

-Cholera... Jak mogłam zapomnieć o tej głupiej stacji- mówiła sama do siebie. Sprawdziła dokładnie czy wszystkie drzwiczki są zablokowane. Mogła tylko czekać. Powstrzymywała się przed patrzeniem w mrok lasu, ale ciekawość zwyciężyła. Spojrzała się przez szybę i obserwowała las. Na zewnątrz było ciemno, a jedyne światło dawały przednie reflektory. 

Jakaś ciemny kształt mignął jej między drzewami. Paranoja. Pomyślała. Mam paranoję. Chciała się skarcić za niedorzeczny strach, ale wtem dostrzegła parę jasnych oczu w oddali. Nie jedną, kilka. Wpatrywały się w nią dzikimi, zwierzęcymi spojrzeniami. Odwróciła wystraszona wzrok w drugą stronę, ale za przeciwległą szybą dostrzegła te same oczy, ale dużo bliżej. Wciągnęła głęboko powietrze. 

-To się nie dzieje...- powtarzała kiwając się w przód i w tył, gdy coś skoczyło na dach. Nie dość, że to usłyszała, poczuła szarpnięcie całego samochodu, to jeszcze nieregularne wgniecenie widniało tuż nad jej głową. 

W panice przeszła między siedzeniami i usiadła na tych z tyłu. Objęła kolana ramionami i zamknęła oczy próbując się odgrodzić od tego, co dzieje się na zewnątrz. Samochód zatrząsł się po raz kolejny. Mai umierała ze strachu.

Błagam, błagam, błagam pomóż mi! Nie wiem co się dzieje...- rozpaczliwie nawoływała w myślach Erica. Nie dostała wyczekiwanej odpowiedzi, za to coś skoczyło na maskę samochodu. Z jej oczu pociekły łzy, a ona sama zatrzęsła się w przerażeniu. 

Nagle poczuła silne ramiona obejmujące jej trzęsące się ciało. W panice otworzyła oczy i odetchnęła z ulgą, gdy przed sobą zobaczyła znajomego wampira. Szloch rozdarł jej gardło i rzuciła mu się w ramiona. Przytulił ją do siebie, a ona położyła mu głowę na piersi. 

-Nie bój się- głaskał ją uspokajająco po włosach- nic ci już nie grozi, jestem tutaj. Nie powinienem cię zostawiać samej i to do tego w pełnie...

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz