VIII

843 145 5
                                    

Budziła się powoli, wyspana jak nigdy dotąd. Miała spokojną noc i błogi sen. Z niechęcią wyłączyła budzik dzwoniący obok jej łóżka. Nigdzie obok siebie nie widziała Erica. Chciała mu podziękować za to, że nie musiała się zmagać z żadnymi demonami chociaż przez ostatnie 12 godzin. W wyjątkowo dobrym humorze, sprawionym dobrze przespaną nocą, wyszła z łóżka i wyciągnęła ubrania z szafy. Podejrzewała, że jej gość wstał wcześniej i teraz siedzi w salonie. Miała skrytą, nieśmiałą nadzieję, że może nawet zrobił jej śniadanie. Ubrana w poprzecierane jeansy i czarny podkoszulek wyszła z sypialni i skierowała się do kuchni. przechodząc obok salonu ze zdziwieniem stwierdziła, że jest sama w mieszkaniu. Lekko rozczarowana zrobiła sobie szybko śniadanie i jakąś godzinę później czekała już na swój autobus.

Stojąc na przystanku zaczęła analizować w myślach, czy ma dziś ciężkie zajęcia. Po kilku sekundach w jej głowie zrodziła się niepokojąca myśl. 

-Niech mnie szlag...- warknęła cicho pod nosem, orientując się, że przecież to właśnie dzisiaj, 12 listopada,  ma zaliczenie z materiałoznawstwa. Wściekła na samą siebie przygryzła wargę ze zdenerwowania. Nie miała pojęcia co teraz zrobić. W końcu w ogóle się nie uczyła. Z resztą ostatnio strasznie zaniedbała studia, przez to co ostatnio się wydarzyło w jej życiu... Nic nie umiała na dzisiejsze kolokwium, a nie mogła znieść myśli, że zawiedzie matkę. Nie podczas gdy ona tak się dla niej poświęca. 

Co teraz... Co teraz... Myśl Mai, myśl kretynko!- karciła siebie.  Widziała, jak autobus zbliża się w jej stronę.  Może ucieknie... Może napisze to w innym terminie...

-Wsiadaj to tego cholernego autobusu, pomogę ci jakoś- usłyszała tuż obok siebie. Obróciła się dookoła, ale pomimo ludzi zajętych swoimi sprawami nie dostrzegła nikogo. Niepewnie wsiadła do autobusu, który właśnie podjechał, skasowała bilet miesięczny i usiadła z tyłu.

-Jak?- spytała licząc na jakąkolwiek pomoc ze strony Erica, którego nigdzie nie widziała, ale jakąś częścią siebie czuła jego obecność.

-Coś wymyślę. Nie bój się, zdasz- wciąż nie do końca przekonana wyjęła notes i zaczęła szybko robić ściągi.

-Oby- mruknęła- jesteś moją ostatnią deską ratunku. Zaliczenie mam na dziewiątą. 

***

Stała zestresowana, trzęsąc się jak osika, pod salą numer 41. Za kilka minut będzie musiała zmierzyć się z tym co przygotował dla niej profesor Czarnocki, a Eric wciąż nie dał jej znać o swoim planie. Przynajmniej miała pobieżne ściągi...

-Przygotowana?- spytała entuzjastycznie Karolina.

-Ani trochę...- odparła smutno Mai- będę ściągać. Ale na moje nieszczęście mam ściągi tylko z jakiejś jednej dziesiątej całego materiału.

-Czemu się nie pouczyłaś?! Przecież od tego kolokwium zależy 40% oceny rocznej. Mai...- dziewczyna dostrzegła zawód w oczach przyjaciółki. 

-Wiem, zwaliłam sprawę. Możesz mnie już nie dołować?- weszła do sali za resztą grupy.

 Usiadła w ostatnim rzędzie. Przygotowała skrawek kartki w rękawie bluzy i czekała na wyrok. Jakieś piętnaście minut później ślęczała już nad zestawem pytań. Nie wiedziała praktycznie nic. Kilka wiadomości miała na ściądze, którą teraz delikatnie wysuwała z rękawa. Starając nie zwracać na siebie uwagi profesora, wyciągała karteczkę na wierzch.

-Schowaj to do cholery- usłyszała karcący głos wampira obok siebie. Zdziwiona przejechała wzrokiem po pomieszczeniu- ten stary dziad cię widzi. Obiecał sobie, że jak jeszcze raz spojrzysz na kartkę, każe ci opuścić salę. Dał ci szansę, bo podobają mu się twoje piersi. 

-Skąd ty...- uciszył ją natychmiast, a profesor i kilkoro studentów spojrzało się na nią podejrzliwie. 

-Zamknij się, głupia! Mnie nie słyszą, ale ciebie owszem. Rozmawiaj ze mną w myślach, dotrze do mnie wszystko co pomyślisz, zrozumiałaś?

Tak- pomyślała.

-To dobrze. Teraz słuchaj, wiem o jego planach, bo czytałem mu w myślach. Nie wierzę, że nie zauważyłaś jak ciągle się na ciebie gapi i to bynajmniej nie w oczy. Nie podoba mi się to. 

Dobra, do rzeczy. Pomożesz mi?

-Masz szczęście, że praca jest w formie testu. Odpowiedzi kolejno to: A, A, D, B, A, B, B, B, D, C,C, A, D, C, D, B, A, A, A, A, C, D. W ostatnim Fałsz, prawda, prawda i fałsz- usłyszała jak zaśmiał się cicho- nie musisz dziękować.

 Mai nie nadążała z zaznaczaniem odpowiedzi. Skąd on to wszystko wiedział?

-Widziałem jego arkusz z odpowiedziami. Nie oddawaj pracy za wcześnie, zacznie coś podejrzewać. Ja spadam, miłego dnia śliczna- poczuła jak przesuwa swoją dłonią po jej policzku. Zarumieniła się, a kąciki jej ust lekko się uniosły. Pochyliła się nad kartką udając, że wciąż pisze. 

I znowu Eric jej pomógł, a ona znowu nie wiedziała jak mu podziękować...

~*~

Witam! Oto nowy rozdział ;D Podoba się? 

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz