Mając wrażenie, że coś właśnie prześlizgnęło się za jej plecami, Mai energicznie odwróciła się o 180 stopni wokół własnej osi. Kuchnia była w takim samym stanie, w jakim zostawiła ją chwilę temu. Pusta. Z nieufnością wypisaną na twarzy skierowała się z powrotem do salonu. Usiadła przed telewizorem z kubkiem ciepłej herbaty. Emitowali właśnie jakiś żałosny program o patologii, ale dziewczyna tylko udawała, że jest nim zaciekawiona. Tak naprawdę wyostrzyła wszystkie zmysły by usłyszeć, albo wypatrzeć coś dziwnego w swoim mieszkaniu. Czuła się nieswojo. Spojrzała na ekran telewizora. Była pewna, że program się zmienił. Przed chwilą włączyła TVN, a teraz patrzyła na kanał z muzyką. Rozejrzała się po pokoju. Pilot leżał kilka metrów od niej, na komodzie. Niepewnie wstała z kanapy i energicznym krokiem podeszła do telewizora, po czym wyłączyła go przyciskiem. Pozostawiając herbatę w salonie, zgasiła światło i udała się do swojego pokoju. Szybko przebrała się w piżamę i schowała się pod kołdrą. Sen nie przychodził szybko. Myśli miała rozkojarzone, niespokojne i w ogóle nie mogła się skupić. Nakryła głowę kołdrą i modliła się by ten potworny dzień się wreszcie skończył.
Nie mogła stwierdzić, ile czasu minęło od położenia się do łóżka. Wydawało jej się, że straciła świadomość na bardzo krótki czas. Jedno było pewne, Mai nie była już w swoim łóżku. Ba, nie była nawet w swoim mieszkaniu.
Rozejrzała się dokładnie po małej przestrzeni, w której się znalazła. Winda. Rozpoznała po wystroju. Dość obskurna, stara winda. Dziewczyna nie mogła stwierdzić, czy jedzie w górę czy w dół. Wiedziała jednak, że winda się porusza. W pewnym momencie drzwi się otworzyły wydając piszczący dźwięk brzmiący jakby ktoś rysował paznokciami po tablicy. Brązowowłosej ukazał się ciemny, upiorny korytarz.
Musiała się poważnie zastanowić, czy w ogóle chce wychodzić z wnętrza windy, którą oświetlała słabo żarówka wisząca ledwo na kablu, czy zostać w niej i nie przekonywać się co na nią czeka na końcu korytarza.
Jednak gdy niewielka żarówka zaczęła przerywać, a w końcu gasnąć, Mai szybkim krokiem opuściła ciasne pomieszczenie. Podskoczyła wystraszona, gdy drzwi windy zamknęły się natychmiast po wyjściu z niej dziewczyny. Delikatnie przesunęła dłonią po ścianie by sprawdzić czy to aby na pewno nie jest sen. Nie był.
Wtem poczuła na swoim ramieniu niesamowicie chłodną dłoń. Pisnęła przerażona na całe gardło i ruszyła biegiem wzdłuż korytarza. Zatrzymała się dopiero na zakręcie, gdy miała przed sobą dwie drogi. Obie ciemne, obie przerażające, w obu nie było widać końca. Gdzieś za sobą usłyszała przeraźliwy krzyk, rodem wyjęty z horroru. Nie zastanawiając się dłużej wbiegła w pierwszy korytarz i nie zatrzymując się biegła, aż jak z pod ziemi nie wyrosła przed nią mała dziewczynka. A raczej ciało małego dziecka. Postać patrzyła na nią pustymi ślepiami, a niewielkie rączki miała przygotowane jak do skoku.
–Co do cholery?!– krzyknęła Mai i wyminęła dziewczynkę.
Za sobą słyszała odgłos małych stópek odbijających się o podłogę. Zauważyła, że każdy zakręt był oświetlony przez taką samą jak w windzie, małą żarówkę.
Okropny dziecięcy pisk zagłuszył jej chaotyczny i oddech. Serce biło jej tak szybko, jak chyba jeszcze nigdy. Nie była tak przerażona nawet gdy umierała Laura. Czuła, że zaraz umrze ze strachu.
W końcu dobiegła do równie słabo oświetlonego pokoju. Nie był on bardzo duży. w środku było tylko jedno krzesełko. Mai zamknęła za sobą prędko obdrapane drzwi i nie widząc innego wyjścia usiadła skonana na krześle. Oddychała głęboko próbując zebrać myśli. Bolało ją coś w płucach, a serce waliło jak oszalałe.
–Boże, co tu się dzieje?– mówiła sama do siebie przecierając spocone czoło.
Wyprostowała się i zaczerpnęła głęboki oddech, gdy nagle poczuła dwie potwornie zimnie ręce zaciskające się na jej szyi. Szarpnęła się do przodu, ale uścisk tylko się wzmocnił. Chciała piszczeć, ale głos uwiązł jej w gardle. Czuła jak ostre paznokcie wbijają jej się w skórę. Coraz bardziej brakowało jej powietrza. Obraz zaczął się rozmazywać. W oddali dostrzegła jakąś postać stojącą w cieniu...
~*~
Obudziła się gwałtownym szarpnięciem. Poderwała się szybko z łóżka i rozejrzała dookoła. Jakaż to euforia ogarnęła ją gdy okazało się, że była w swoim pokoju. Wiadomym stało się też, co tak ją obudziło. Do drzwi jej mieszkania dobijał się ktoś, komu najwidoczniej bardzo zależało by się tam dostać. Dziewczyna ostrożnie wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Przez wizjer zobaczyła Tomka, który nie wyglądał najlepiej. Przekręciła oba zamki i otworzyła drzwi.
–Tomek? Co ty tu robisz?
–Ja-przyszedłem cię odwiedzić– wybełkotał i wepchnął jej się do mieszkania.
–Jezu, ty jesteś pijany– chłopak wtoczył się do środka i wpadł na ścianę.
–Śpię dziś... u ciebie...– powiedział po czym beknął tak głośno, że dziewczynę zemdliło. Spojrzała na zegarek. Było po 3 w nocy.
-Wyjdź. Gniewam się na ciebie.
–Za... za co?– Oparł się o komodę, zrzucając przy okazji z niej kilka przedmiotów.
–Olałeś mnie, w momencie gdy najbardziej cię potrzebowałam, a teraz przychodzisz do mnie kompletnie nawalony. W ogóle, jutro i tak nie będziesz nic pamiętał. Wyjdź stąd!– Podeszła do drzwi, otworzyła je na oścież i spróbowała wypchnąć Tomka na zewnątrz. Jednak on zaparł się o framugę i popchnął dziewczynę na ścianę.
Mai upadła a on wszedł głębiej do salonu. Koślawym krokiem podszedł do niej i podniósł ją do góry za ramiona.
–Puść mnie!– wrzeszczała.
Uderzyła go z liścia w twarz. Odskoczył w tył i puścił ją. Potrząsnął głową i naparł na nią z nową siłą. Pięścią trafił nad jej okiem. Dwa razy. Gdy wymierzał trzeci cios, jakaś niewidzialna siła odepchnęła go na dwa metry w tył. Wpadł na ścianę, rozbijając przy tym lustro.
–Ty dziwko!–krzyknął łapiąc się za głowę. Obijając się o wszystko dookoła, wstał i spojrzał na nią gniewnie.
–Nie podchodź bo zrobię to jeszcze raz. – Wyciągnęła ręce przed siebie. Dobrze wiedziała, że lot Tomka przez długość jej mieszkania nie był jej dziełem, ale on nie musiał o tym wiedzieć. Słysząc jej słowa, o wiele trzeźwiejszym już krokiem opuścił jej dom. Mai podbiegła do drzwi i dokładnie je za nim zamknęła. Strasznie bolała ją głowa.
To nie ona rzuciła chłopakiem. Poczuła, że nie jest sama w tym mieszkaniu.
CZYTASZ
Przeklęta
VampireMai Tinners urodziła się w Stanach, ale już od dawna mieszka w Polsce. Ma tu grupkę wiernych przyjaciół i żyje jak większość dziewiętnastolatek. Dotychczas uporządkowane życie Mai, zmienia się w dniu, w którym ginie jej współlokatorka. Dziewczyna zo...