X

819 136 8
                                    

Czuła jak ręce trzymane na jej bokach powoli obejmują ją w talii od tyłu. Obróciła głowę na tyle by  móc dostrzec oblicze swojego adoratora. Jęknęła cicho widząc twarz Erica tak blisko swojej. 

-Co ty robisz?- dopasowała się do jego rytmu i oboje bujali się w jednym tempie. 

-Tańczę, nie widzisz?- mruknął jej do ucha lekko podirytowany, na co dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz. 

Przyciskał ją do siebie, więc nie mogłaby się wyrwać nawet gdyby chciała. A co ją dziwiło- nie chciała. Co raz wyłapywała z tłumu ciekawskie spojrzenia Karoliny. 

-Lepiej mnie zostaw- nie mówiła głośno, pomimo dudniącej muzyki wiedziała, że  on ze swoimi nadnaturalnymi zmysłami i tak ją usłyszy- twoja dziewczyna będzie niezadowolona.

Mai wciąż pamiętała blondynkę, która tak się do niego zalecała w loży, o którą była zazdrosna. 

Szatynka poczuła jak jej towarzysz śmieje się słysząc jej słowa. Nie rozumiała ulgi jaką poczuła, gdy Eric roześmiał się gdy wspomniała o związku z tamtą kobietą. 

-Nie mam dziewczyny- wyszeptał prosto przy jej uchu muskając je co chwila swoimi wargami. Dopiero po jego odpowiedzi zdała sobie sprawę z tego, jak długo wstrzymywała powietrze, które teraz wypuściła z ulgą. Zaskoczyło ją to, że przy nim budziła się w niej głęboko ukryta cząstka zaborczości. Przecież znała go tak krótko. Mało tego, on był jakąś pieprzoną hybrydą, magicznym stworem, mordercą. Czy naprawdę nie mógł spodobać się jej ktoś normalny? Westchnęła.

- To dobrze- uśmiechnęła się lekko pod nosem, ciesząc się, że Eric przytulający jej plecy do swojej klatki piersiowej nie może zobaczyć jej zadowolenia. 

-Jesteś zazdrosna?- spytał nie ukrywając ciekawości. 

-Oczywiście, że nie!- skłamała, a jej policzki momentalnie zabarwiły się na różowo.

-Wiem kiedy kłamiesz, złotko. Twoje serce zaczyna wtedy bić szybciej niż zazwyczaj- jego ręka powędrowała do góry i zatrzymała się między piersiami zaskoczonej dziewczyny- tak jak teraz- delikatnie musnął nosem jej ucho- schlebia mi to. 

Poruszali się wolniej niż inni tańczący na sali, ale nie miała wpływu na tępo, ponieważ mogła jedynie dopasować się do ruchów Erica. W pewnym momencie przycisnął ją mocniej do siebie i poczuła, że zaczyna składać mokre pocałunki na jej szyi. Wzdrygnęła się nie wiedząc do końca czy z podniecenia, czy z zaskoczenia. Przeszedł ją przyjemny dreszcz, ale na szczęście ta racjonalna część jej umysłu wciąż była trzeźwa. 

-Muszę do toalety- pisnęła spanikowana, po czym wyrwała się mężczyźnie i pobiegła w stronę łazienki. 

Przemyła twarz zimną wodą i spojrzała w brudne lustro. Nie wyglądała źle, a makijaż jej się nie rozmazał. Odczekała jeszcze parę minut i wyszła z toalety. Dyskretnie przemykała się między ludźmi, żeby przypadkiem nie trafić na Erica. Miała w stosunku do niego mieszane uczucia, a to właśnie strasznie ją peszyło w jego towarzystwie. Miała do siebie też lekki żal za to, że nie pozwoliła mu się całować po szyi, tylko stchórzyła i uciekła. Teraz  brakowało jej jego dotyku. 

Usiadła na kanapie obok swoich znajomych. 

-Wow Mai, a ty wciąż tutaj?- spytała zaskoczona Karolina sącząc powoli swoje martini. 

-A gdzie miałabym być?

-No nie wiem,  na przykład z tym przystojniakiem, na tylnych siedzeniach jego wozu- uśmiechnęła się porozumiewawczo. 

-Proszę cię, daj spokój- mruknęła szatynka- nie jestem puszczalska, znasz mnie. 

-Przestań, z takim ciachem to ja chętnie okazałabym się puszczalska. Z resztą, widać było, że za wiele to wam nie trzeba. Tańczyliście tak namiętnie, że robiło mi się gorąco od samego patrzenia!

Zapiekły ją policzki, a krwisty rumieniec pokrył je w całości. Nagle płytki pokrywające podłogę wydały jej się nadzwyczaj ciekawe, gdy 4 pary oczu jej znajomych popatrzyło na nią z ciekawością.

-Możemy zmienić temat? Proszę- jęknęła po czym złapała szklankę whisky, które zamówiła sobie jakiś czas temu. Karolina zachichotała. 

-Zaraz się upijesz- mruknęła Iza. 

-Chyba tego teraz najbardziej potrzebuję.



PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz