XV

821 123 5
                                    

Widział strach w jej   oczach. Napawał się jej niepewnością, jednocześnie tłumiąc w sobie wątpliwości. Była jedyną osobą, której przerażenie nie sprawiało mu radości i nie czuł potrzeby wywoływania u niej tej emocji. Pragnął widzieć ją szczęśliwą i uśmiechniętą, bądź też... Podnieconą?

Nim zdążyła zaprotestować wpił się w jej usta. Miękkość jej warg wstrząsnęła nim i coraz bardziej kruszyła tą cienką granicę opanowania, którą sobie wyznaczył. Swoje dzikie pragnienia względem tej dziewczyny hamował ostatkiem sił. Sytuacja się zaogniła, gdy ta nieśmiała, krucha istotka zaczęła oddawać jego pocałunki. 

Nigdy nie doświadczyła nic tak niesamowitego jak usta Erica pieszczące jej wargi. Nie mogła tego porównać do niczego, a już na pewno nie do pocałunków z Tomkiem, który zawsze smakował alkoholem. 

Wampir coraz żarliwiej całował jej usta, zaczął zjeżdżać coraz niżej, aż dotarł do jej szyi. Drżała w przyjemności, przyjmując mokre znaki, które zostawiał na jej skórze. 

Poczuła dyskomfort gdy się od niej odsunął dysząc ciężko. Momentalnie zszedł z niej i odwrócił się tak, by nie widziała dzikości w jego oczach. 

-Co się stało?- jej cichy, lekko zawiedziony głos rozniósł się po wnętrzu samochodu. 

-Nie powinienem był. To był błąd, nie potrafię się przy tobie kontrolować. To nie powinno mieć miejsca- poczuła ukłucie w sercu, niczego nie żałowała. Ba, nawet chciała, żeby kontynuował. Poczuła się urażona słysząc, że on uważa ich pierwszy i może ostatni pocałunek za błąd, ale nie mogła pokazać słabości.

-Tak, masz rację, zapomnijmy o tym- odwróciła się do niego plecami i zmrużyła oczy powstrzymując łzy. W tym momencie pragnęła zasnąć za wszelką cenę. 

Nie chciał słyszeć jej myśli, bał się odczuć jej odrazę lub odrzucenie. Irytował go jej płytki oddech i ciche bicie jej serca. Nie pytając jej o zdanie sprawił, że od razu zasnęła. Jak zwykle zablokował jej możliwość przeniesienia się do innego świata. Gdy jej tempo jej oddechu się wyrównało, wyszedł z samochodu trzaskając za sobą drzwiczkami. Oparł się o auto i nabrał w płuca świeżego, nocnego powietrza. 

Zwłoki wilkołaków wyniósł głębiej w las. Wiedząc, że Mai nic już nie grozi i że nie może oponować, skoro śpi, zdematerializował się na stacji benzynowej. Mina ekspedientki na nocnej zmianie, widzącej pojawiającego się nagle mężczyznę, między półkami, poprawiła mu trochę humor. Nie zwracając uwagi na ogłupiałą sprzedawczynię, wziął pełny kanister i zostawił banknot na ladzie. 

***

Obudziła się gwałtownie, jakby dotychczas coś ją zmuszało do snu. Mięśnie i kości w najróżniejszych miejscach bolały ją od niewygodnej pozycji na siedzeniach auta. Zdziwiła się, gdy zorientowała że krajobraz za szybami się oddala. Usiadła w pionie i spojrzała do przodu. Eric kierował i jechali chyba autostradą. 

-Za dwie godziny będziemy we Frankfurcie- mruknął obojętnie, nie zwracając na nią większej uwagi, co zabolało szatynkę. 

-Dzięki- burknęła.

 Sięgnęła za siebie i wyjęła podręcznik. Spróbowała się skupić na treści, starając się ignorować mężczyznę tak, jak on ignorował ją. Nie odpowiadała jej taka sytuacja, ale nie chciała przed nim demonstrować swojej słabości, nie, musiała być silna i opierać się tak ja on. 

-Możesz już mnie zostawić, dojadę sama- powiedziała chłodno. Chciała, żeby wiedział, że jest na niego zła. Za tą obojętność, za jego zachowanie. 

Oboje rzucili sobie niepisane wyzwanie, i żadne nie zamierzało się poddać. 

Eric zjechał w pierwszy zjazd z autostrady i zatrzymał się na najbliższym parkingu. 

-Żegnaj- rzucił wysiadając z samochodu i zostawił ją samą.  

Mai odetchnęła głęboko powstrzymując złość i łzy, które cisnęły się jej do oczu. Przesiadła się do przodu i ruszyła z powrotem na autostradę. Czekało ją spotkanie z rodziną, nie mogła się smucić. 

~*~

Hej, przepraszam, że taki krótki, ale jutro wyjeżdżam na ferie i gdybym nie dodała dzisiaj, nie dodałabym nic przez następny tydzień. 

Proszę o opinie w komentarzach.

Kocham, wasza princessa67577 xoxo

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz