Rozdział 1.

20.7K 1.4K 78
                                    

Po raz kolejny pobierano mi krew, sprawdzano odruchy i inne bzdety potrzebne do tej durnej "Karty Obiektu". Po jaką cholerę muszą codziennie kłuć mnie tymi igłami?! Oczywiście nawet nie możesz przemówić im do rozumu...


Strażnik prowadził mnie do celi. Szliśmy tym samym jasnym, sterylnym korytarzem, oświetlonym przez rażące, białe świetlówki. Płytki sporadycznie piszczały pod gumowymi podeszwami moich trampek, a echo ciężkich kroków strażnika powracało ze zdwojoną siłą. Mijaliśmy kolejne pokoje Obiektów, a ja odliczałam ile osób, które tu mieszkały, zniknęło i nigdy ich nie zobaczę. Obiekt numer jeden - Chris - odszedł dwa tygodnie wcześniej. Podobno "stawiał opór", ale ja wiedziałam swoje. Nie przeżył Furii. Kolejny teraz pusty pokój należał do Vick. Zniknęła trzy dni temu. Jedynie tę dwójkę znałam wystarczająco dobrze, bo móc ich zapamiętać.


Dźwięk karty magnetycznej przesuwanej w czytniku sprowadził mnie na ziemię. Drzwi do pokoju otworzyły się, ukazując moje cudowne cztery ściany. Jak zwykle łóżko i szafa po lewej, biurko po prawej, łazienka na wprost.


- To co... - wymruczał strażnik, domykając metalowe drzwi. - Dorosłaś od naszego ostatniego spotkania.


Oczywiście nie wszyscy strażnicy byli źli. Większość traktowała nas całkiem w porządku, ale znaleźli się też tacy jak Andrew, którzy wykorzystywali co drugą ładniejszą dziewczynę. Na jego szczęście w naszych pokojach nie zamontowano kamer, więc nikt nie mógł go sprawdzić, a nam nie uwierzyliby. Ostatnio był u mnie, kiedy miałam szesnaście lat. Tacy jak oni działali stopniowo. Najpierw zyskują twoje zaufanie - mówią, że chcą dla ciebie dobrze, wprowadzają w nowy świat za ogrodzeniem. Kiedy orientujesz się, że coś jest nie tak, już za późno. Całe szczęście pewna popromienna ostrzegła mnie przed nim i nie zdążył mnie skrzywdzić.


- Wyjdź - warknęłam, patrząc w jego przepełnione drwiną oczy.


- No proszę... Mała Raven dorosła. Słyszałem, co mówili o tobie inni. Masz ciekawą opinię - powiedział, podchodząc do mnie. - Sprawia najwięcej problemów, nie słucha rozkazów. I ostrzeżenie, jakie dostałem "nawet nie próbuj jej dotknąć". - Parsknął śmiechem. - Wiesz co? Nie wierzę im. Niby co może mi zrobić taki ktoś jak ty?


Przyszpilił mnie do ściany swoim potężnym ciałem, a ja głośno przełknęłam ślinę. Mógł być dupkiem, ale nie chciałam zrobić mu krzywdy, jednak kiedy przesunął dłoń po moim ramieniu, zasiał ziarno wściekłości. Poczułam, jak tęczówki zapłonęły mi czerwienią, a mięśnie naprężyły się w gotowości do ataku lub obrony.


- Zabłyśniesz inteligencją, jeśli posłuchasz ostrzeżenia i wyniesiesz się z mojego pokoju, albo po prostu jesteś tak głupi, że nie uczysz się na błędach innych - mruknęłam gardłowym głosem. W jego zimnych jak lód oczach zobaczyłam coś na kształt strachu. Wycofał się do drzwi, wciąż mierząc mnie wzrokiem. Jeszcze przez chwilę toczyliśmy bój na spojrzenia, w którym nie zamierzałam ustąpić.


- Pożałujesz tego - burknął i wyszedł.


Odetchnęłam głęboko i opadłam na łóżko. Dwa lata temu przenieśli go do innego ośrodka - myślałam, że już więcej go nie zobaczę. Miałam nadzieję, że nikogo więcej nie skrzywdzi; że nie skrzywdzi mnie.


Drzwi celi obok otworzyły się z głuchym jękiem. Odczekałam chwilę, wysłuchując ciężkich kroków dwóch strażników, po czym dopadłam do fragmentu ściany za łóżkiem i z sercem w gardle ściągnęłam metalowe okienko tuż przy podłodze.


- Nick? Nic ci nie jest? - zapytałam. Chłopak jęknął kilka razy, gdy siadał pod ścianą.


- Żyję, wszystko gra i śpiewa - pocieszył mnie, ale słyszałam ból w jego głosie.

ZOO - ostatni ObiektOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz