Rozdział 3-,,Wyglądasz jak Snape.Z umytymi włosami."

2.4K 207 25
                                    

Od mojej kłótni z Lisabeth minęły dwa tygodnie. Był to dla mnie najcięższy okres w moim krótkim życiu. Szatynka miała w sobie coś,co zawsze potrafiło mnie rozśmieszyć, albo chociaż sprawić,że uśmiech zagościł na mojej twarzy. Mimo,że byłyśmy pokłócone, dziewczyna cały czas ukradkiem na mnie przyglądała, a ja wiedziałam,że gdyby nie to,że duma ją trzyma, już dawno sama by do mnie przyszła. A jak wszyscy w szkole wiedzieli-Lis jak sobie coś postanowiła, to tego się trzymała. Po wielu nocnych rozmyślaniach postanowiłam,że sama pójdę ją przeprosić. Poszłam więc pod klasę do eliksirów, ponieważ mieliśmy teraz dwie godziny. Już z daleka zobaczyłam znajomą figurę i bujne włosy, jednak coś było nie tak. Po pierwsze- Lisabeth była wściekła.I to jak. A po drugie- Miała niebieską twarz, a na niej okropne wrzody. Powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem, wiedziałam bowiem,że śmianie się z przyjaciółki tuż przed przeprosinami, nie wpłynęłoby na rozwój wydarzeń. Już miałam do niej podejść, kiedy stało się coś niesłychanego. Lis podeszła do mnie sama. Na dodatek spojrzała złapała mnie za ręce i powiedziała błagalnym tonem:

-Przepraszam Cię za to co powiedziałam, ale powiedz mi gdzie jest Black!- mówiąc drugą część zdania, krzyczała ze złości.Spojrzałam na nią przerażona, i zaświeciła mi się lampka,że jeśli to był dowcip Blacka, to i Rogacz brał w tym udział, a jeżeli Lis szuka Blacka, to prawdopodobnie zginie na miejscu, a więc razem z nim zginie Potter. Jestem genialna!

-Są jeszcze w Wielkiej Sali, jak wychodziłam, to dopiero zaczynali śniadanie.- oznajmiłam poważnym tonem, jednak kiedy tylko dziewczyna wycałowała mnie ( co nie bardzo mi się spodobało, patrząc na te wrzody), i poleciała z wyciągniętą różdżką, wybuchłam śmiechem i roześmiana pobiegłam za Lis. No tak, cała ona. Nareszcie wszystko wróciło do normy.

Kiedy doleciałam do Wielkiej Sali, moja przyjaciółka właśnie zaczęła wykrzykiwać pod adresem Blacka, różne niecenzuralne słowa, na co profesor McGonagall oburzona całą sytuacją krzyknęła ,,Panno McMary! Szlaban i minus 30 punktów dla Gryffindoru!", jednak dziewczyna nie zareagowała.

Black natomiast śmiał się, i nie mógł przestać, podobnie zresztą jak reszta Huncwotów. Ja też się się śmiałam. Kiedy Potter mnie zauważył, pomachał ręką na znak, żebym się do niego dosiadła. Jednak chwilę później uświadomił sobie, że przecież nigdy obok niego nie usiadłam. Był więc niezmiernie zdziwiony, kiedy ruszyłam do niego roześmiana i usiadłam obok niego.

-Co w ciebie wstąpiło?- zapytał, kompletnie ogłupiony.- Z czego się tak śmiejesz? Właśnie koło mnie usiadłaś i nic mi nie powiedziałaś!- spojrzał na mnie wyczekująco. Ja jednak nadal się uśmiechałam- Nic!- powtórzył, a ja poklepałam go po ramieniu.

-Oj Potter, Potter!Bo wiem,że niebawem zginiesz z rąk mojej przyjaciółki!- powiedziałam wesoło, jednak on jeszcze bardziej się zdziwił.

-Ja?Czemu? Sam Syriusz zaplanował ten dowcip, ja o niczym nie wiedziałem!-roześmiał się widząc zapewne mój wyraz twarzy.Po chwili jednak ocknęłam się ocknęłam i zapytałam:

-Więc dlaczego Black zrobił kawał Lis, nic WAM o tym nie mówiąc?- podkreśliłam słowo ,,wam", ponieważ Huncwoci ZAWSZE robili razem dowcipy. na te słowa James roześmiał się jeszcze głośniej.Zrobiłam naburmuszoną minę- Z czego rżysz?- brunet potrzebował chwili,żeby przestać się śmiać. W tym czasie, Black dalej spokojnie jadł sobie śniadanie i nie zwracał na słowa Lisabeth uwagi, ona wyciągnęła różdżkę szepnęła zaklęcie ,,Duro", i kiedy chłopak chciał wziąść kanapkę do ust, zamiast chleba ugryzł, twardy kamień. Cała sala wybuchnęła śmiechem, a przerażony Black popatrzył na pękającą z dumy dziewczynę, która uśmiechała się teraz pod nosem. Chłopak po chwili także się uśmiechnął, jednak nieco bardziej ironicznie, mówiąc:

-Kto by pomyślał,że McMary ma takie zdolności.- mruknął pod nosem. Lisabeth miała jednak świetny słuch i od razu wychwyciła słowa Blacka.

-Kto by pomyślał,że możesz wyglądać jak on.- odparła, udając zainteresowaną swoimi paznokciami.Chłopak wydawał się być zainteresowany.

-Jaki ,,on"?- zapytał, niby od niechcenia. Dziewczyna wybuchła śmiechem. Syriusz spojrzał na nią lekko urażony.

-Jak Snape- powiedziała, a wszyscy wytrzeszczyli gały.Nawet Potter, przestał się śmiać, i patrzył zabójczym wzrokiem na Lis.- z umytymi włosami.- dokończyła, a wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Tylko trzy osoby się nie śmiały:Syriusz, Snape i ja.Gdy wszyscy nareszcie zaczęli się rozchodzić, razem z Lisabeth miałyśmy pójść na eliksiry, jednak zanim to zrobiłyśmy, pozbyłam się zaklęciem, wrzodów i niebieskiego koloru z twarzy dziewczyny, która mnie ponownie ucałowała i zaczekała pod drzwiami, a ja złapałam za ramię wstającego Pottera.On zaskoczony tym gestem, wstał z powrotem, i patrzył na mnie oczarowany.

-O co chodzi?- powiedział zalotnym tonem. Ja jednak prychnęłam tylko.

- Miałeś mi powiedzieć, dlaczego Black zrobił dowcip Lisabeth.- powiedziałam, uśmiechając się mimo woli lekko.Chłopak wydawał się rozczarowany.

-Ach, no tak.Łapcia zrobił ten dowcip, i zrobi więcej dlatego,że- tu przerwał na chwilę,żeby uśmiechnąć się złośliwie-Lis mu się podoba.- Spojrzałam na niego zdziwiona. W sumie nie powinnam się dziwić, moja przyjaciółka była ładna, inteligentna i zabawna. Czego chcieć więcej. Uśmiechnęłam się lekko.

-Dzięki za informacje- powiedziałam, a po chwili spytałam- Mogę jej powiedzieć?- na te słowa, James uśmiechnął się.

-Syriusz wolałby nie.Chce żeby sama się domyśliła.-na te słowa wybuchłam szczerym śmiechem. Chłopak spojrzał na mnie czułym wzrokiem.

-Na pewno będzie ciężko! Lisa uważa go teraz za idiotę, który chce zrobić jej na złość, przekaż mu to!- powiedziałam wesoło na co, on roześmiał się krótko.

-Idź, bo Lisabeth się złości- powiedział i miał racje. Stała i wymachiwała rękami, mrużąc oczy i krzycząc na całą salę:

- Jak chcesz iść z nim do łóżka, to załatwcie to potem!- chciałam zapaść się pod ziemię. Walnęłam ręką w czoło najmocniej jak tylko potrafiłam. Bolało. Potter za to stał i uśmiechał się od ucha do ucha!Po chwili, cała czerwona powiedziałam do niego:

-Idę na eliksiry.- kiedy byłam już w połowie drogi do Lis, zawołał do mnie:

-Evans, pójdziesz ze mną do łóżka?!- wrzasnął, a ja nie wytrzymałam i wrzasnęłam na cały głos:

-Tak, udusić cię kołdrą!

Historia Huncwotów-Bo życie to zabawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz