Rozdział 25.

1.2K 116 4
                                    

*UWAGA! Ten rozdział będzie krótszy,ponieważ nie mam za bardzo czasu przed świętami,ale obiecałam,że będzie! ;3*

Arletta leżała na trawie, co chwilę przeciągając się rozkosznie. Zbliżał się wieczór, więc błonia były puste. A przynajmniej tak się zdawało dziewczynie. Leżąc rozmyślała o tych kilku miesiącach spędzonych w Hogwarcie. 

Podobało jej się tutaj,lubiła tutejszych uczniów, zwłaszcza ślizgonów, choć nie odpowiadały jej niektóre zwyczaje uczniów domu Salazara. Starała się to ignorować, lecz coraz częściej do jej uszu docierało to okropne słowo Szlama.  Czy odzywanie się w ten sposób było naprawdę konieczne. Nie okazywała tego,ale jednak była wrażliwa na takie sprawy. Regulus Black-wysoki brunet o czarnych oczach i posępnym wyrazie twarzy, często zauważał jak francuska krzywi się na dźwięk tych słów.Czasami specjalnie wypowiadał je z przesadnym akcentem, obrzydzeniem. Widział także, że dziewczyna jest nim zainteresowana. Udawał więc obojętnego i ślepego wobec jej uczuć. Uwielbiał zmuszać ludzi do poświęceń, nawet jeśli chodziło o miłosne przeboje. 

Regulus jednak nie posiadał takiej inteligencji i spostrzegawczości jak Arletta, która wiedziała,że chłopak pogrywa sobie z nią. Z jednej strony była zła sama na siebie, że dalej się z nim zadaje,ale z drugiej- podobał jej się ten jego upór i chowanie uczuć. Tkwiła więc przy nim w każdej możliwej okazji. 

Dziewczyny z dormitorium wyśmiewały ją z tego powodu i w końcu pewnego dnia nie wytrzymały, mówiąc: 

**

-Arlet, to jest Black! Zarówno starszy jak i młody są tacy sami! Nie interesują się dziewczynami!Och, nie w tym sensie kretynko!-powiedziała oburzona Kristen- niebiesko włosa szesnastolatka, z okrągłą figurą i wyjątkową spostrzegawczością, kiedy brew francuski powędrowała w górę na dźwięk tego zdania. 

 -Z tego co wiem, starszy Black jest z tą gryfonką z ostatniego roku? Lily..?Laura..?Jak ona miała..- nie mogła sobie przypomnieć Vergas. Po chwili myślenia, pstryknęła palcami-Lisabeth! 

 -Och, siedzisz tylko z tymi ślizgonami i nie wiesz co się dzieje w szkole!- odezwał się lekko chropowaty głos drugiej dziewczyny z dormitorium, Scarlett. Była bardzo chudą, rudą dziewczyną o niesamowitych piwnych oczach.Zazwyczaj nie odzywała się dużo, jedynie gdy wymagała tego sytuacja. Dopiero wśród grona dziewczyn z domu, otwierała się i mówiła dużo więcej. 

Arletta najwyraźniej nie przejęła się tymi słowami.

 -Och, daj spokój Scarlett! Po prostu nie interesuję się życiem Blacka i tyle.-Powiedziała spokojnie.Spojrzała na obydwie dziewczyny- To co,wytłumaczycie mi w czym rzecz?

Kristen spojrzała na nią kpiąco. 

 -Przecież Cię to nie interesuje.-powiedziała, naśladując francuski akcent.Vergas spojrzała na nią ze złością i wstała, poprawiając swoją szarą spódnicę. 

 -Do zobaczenia na obiedzie!-zatrzasnęła drzwi, jednak zanim to zrobiła,usłyszała kpiący głos dziewczyny z niebieskimi włosami: 

 -Pewnie Arlet, obraź się. 

**

Wspominała przez chwilę tą sytuację i myślała nad swoim zachowaniem. Prawdą było to,że łatwo się obrażała. Czy mogła wytłumaczyć tą cechę charakteru, swoją uczuciowością? Nie była pewna. 

Leżałaby na kocu o wiele więcej, gdyby nie krzyk niedaleko niej. Wstała zesztywniała i ze zdziwieniem zauważyła,że ściemniło się dookoła. Ile więc tam była. Pobiegła w stronę, którą jej podpowiadała intuicja. Rozświetliła sobie drogę różdżką i już po chwili przed nią stało kilku uczniów. Wśród nich był Regulus. Jeden z chłopców leżał bez przytomności na ziemi, pozostała trójka patrzyła na niego zdenerwowana. A nieco dalej, kilka kroków od nich stała drobna dziewczyna, z okrągłą opaloną twarzą i brązowymi włosami. Skądś ją kojarzyła, ale nie mogła sobie przypomnieć z którego była domu. Jej różdżka była wycelowana w leżącego chłopaka. Nawet przy tak małej widoczności Arletta widziała,że jest bardzo zdenerwowana. Jej usta były wykrzywione w ściekły grymas, w oczach czaiła się groza. Żaden z chłopców nie zauważył francuski, jednak ona postanowiła się nie wychylać, postanawiając poczekać na rozwój wydarzeń. Skryła się w cieniu, nie spuszczając wzroku z zaistniałej sytuacji. Po chwili milczenia, głosem przesiąknięty wściekłością, odezwał się Regulus.

 -Ty...Mała...SZLAMO!JAK ŚMIESZ?!- wydyszał celując w nią ręką. Szesnastolatce słowo szlama zabrzęczało w uszach.To było przegięcie. Nie znała tej dziewczyny,ale nikt nie ma prawa wyzywać jej od szlam! Nawet Regulus! 

Podczas gdy skradała się cicho do grupki, zaatakowana dziewczyna powiedziała lekko drżącym głosem. 

 -I co, Regulusie? Myślisz,że zdziałasz cokolwiek, krzykiem, nazwaniem mnie szlamą? Osiągniesz coś przez to?Wszyscy jesteście siebie warci! Prześladujecie czarodziei pochodzących z mugolskich rodzin,ale tak naprawdę boicie się cokolwiek zrobić! Czemu jeszcze mnie nie zaatakowałeś Regulusie, tylko zacząłeś wyzywać? Bo jesteś tchórzem.Przy ostatnim zdaniu, jej głos dopadła lekka chrypka. 

Grupka prześladowców popatrzyła wystraszona na Regulusa. Ten natomiast powiedział głosem zimnym jak lód. 

 -Doigrałaś się,szlamo. Sama się o to prosiłaś.-wycelowali w nią różdżki,a Arletta tylko na to czekała. Zanim wypowiedziała zaklęcie oszałamiające, powiedziała łamiącym się głosem:

 -Przepraszam Cię Regulusie.- sekundę później, wszyscy leżeli na ziemi, nie ruszając się, oprócz dwóch dziewcząt. Francuska podbiegła do brunetki i złapała ją za ramię. 

 -Chodź szybko! Nie chcę,żeby twoje uratowanie poszło na marne!

 Biegły szybko aż do zamku. Gdy tylko przekroczyły jego progi, odezwała się zaatakowana. Jej brązowe oczy błyszczały, a w nich czaiła się wdzięczność. 

 -Arletta, tak bardzo Ci dziękuje! Zgrywałam odważną, ale tak naprawdę cholernie się bałam!- wydyszała szczerze, a francuska uśmiechnęła się pod nosem. 

 -Udawałaś, mówisz?- zaczęła z mocnym akcentem- cóż, w takim razie dobrze wychodzi Ci aktorstwo.-Powiedziała z lekką kpiną,ale coś nie dawało jej spokoju.Dalej jednak nie wiedziała kim jest dziewczyna, a co dziwniejsze-ona ją znała. 

 -Em...Skoro w takim razie udawałaś, a ja Cię uratowałam z opresji,muszę wiedzieć z którego jesteś domu i jak masz na imię.- uśmiechnęła się do niej lekko, a ona odwzajemniła gest. 

 -Jestem z Gryffindoru. Nazywam się Mary.

Cześć! :D Dzisiaj mogliście nieco bliżej poznać Arlettę ;3 Powiem wam szczerzę, że na początku nie darzyłam jej sympatią, ale mam co do niej pewne plany i teraz wydaje mi się być fajną postacią! :D Dalej nas obowiązuje nasza umowa, misiaczki! :D 5 komentarzy-rozdział! :D Więc gwiazdkujcie!(xD), komentujcie! :*


Historia Huncwotów-Bo życie to zabawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz