Rozdział 32.

1.2K 111 9
                                    

 -MARY!- rozległ się głos Lily zza drzwi łazienki.

 -No?!- odkrzyknęła, ścieląc swoje łóżko.Założyła za ucho niesforny kosmyk włosów. 

 -Podrzucisz mi moją koszulkę?! 

 Mary westchnęła i wzięła bluzkę leżącą na łóżku przyjaciółki.

 -Uwaga, wchodzę!-ostrzegła, otwierając drzwi. Położyła ubranie na szafce i wyszła szybko. 

 -Dzięki Mer!-podziękowała ruda, kiedy już wyszła.Brunetka mruknęła pod nosem "żaden problem", wracając do ścielenia łóżka. Skończyła chwilę później. W tym czasie Lily zdążyła wyjść z łazienki, uśmiechając się do niej. 

 -Jak dobrze poleżeć w wannie!-westchnęła, rzucając się na czerwony fotel. Mary zerknęła na nią kątem oka. 

 -Dobrze,że się zrelaksowałaś,ale strasznie długo siedziałaś.

 -Wiem.To się prędko nie powtórzy.-rzuciła-Gdzie Lis? 

 -Z tego co wiem, siedzi w pokoju wspólnym.Jest dopiero wczesny wieczór,więc ma prawo tam być.-zauważyła,biorąc różdżkę do swojej dłoni.

 -No w sumie.- zgodziła się Lily, siadając obok przyjaciółki.-Co tak oglądasz tą różdżkę, hm? 

Dziewczyna podniosła wzrok, rozglądając się dookoła.W momencie poczuła się okropnie. 

 -Sama nie wiem. Właśnie sobie uświadomiłam,że za dwa tygodnie kończymy szkołę.Dziwnie się z tym czuje.

Lily spojrzała na nią ze zrozumieniem i objęła przyjaciółkę ramieniem. 

 -Wiesz,że też o tym dzisiaj myślałam? Nie mogę sobie wyobrazić,że kiedy skończą się wakacje, nie wrócę tutaj. Nie pójdę na peron 9 i 3/4. Nie pójdę na eliksiry i nie będę mieszkała z wami w dormitorium. To okropne.-wyrzuciła z siebie na jednym wdechy. 

 -To mnie przeraża.- wyznała Mary, bawiąc się swoimi palcami.- To może się wydać strasznie dziecinne, ale nie chcę kończyć szkoły. Tyle razy na nią narzekałam,a teraz oddałabym wszystko,żeby tu zostać. 

Ruda zaśmiała się krótko. 

 -Albo to jest normalne, albo obie jesteśmy dziecinne, ale ja mam podobnie. Trudno, Mer. Wyobraź sobie,że za kilkanaście lat to twoje dzieci będą jechały do Hogwartu, a ty będziesz im machała na stacji z mężem.Fajnie,co?-powiedziała optymistycznie. 

 -Haha, nie wiedziałam,że masz taką bogatą wyobraźnie,Lily!-zaśmiała się.-Myślałaś już o swojej przyszłości?  

-Tak.Ale na razie nie chcę o tym myśleć. Chcę się cieszyć ostatnimi tygodniami w tym zamku. 

 -No to się cieszmy!-zawołała głośno Mary, powodując śmiech przyjaciółki. 

*** 

 -Czemu ty zawsze musisz wygrywać?- westchnęła markotnie Lisabeth. 

 -Jestem po prostu za dobry.-wyszczerzył do niej zęby Remus. Od godziny grali w szachy,a dziewczyna zdążyła już przegrać trzy razy. 

 -Nie! Jeszcze raz! Tym razem wygram!-zawołała zdeterminowana, każąc ustawić się swoim pionkom.

 -Okej.- chłopak świetnie się bawił,patrząc jak przyjaciółka denerwuje się przegraną.Raz dał jej wygrać,ale nawet wtedy dziewczyna przegrała.Być może było to trochę nieodpowiednie, ale nawet Remus miał w sobie trochę złośliwości.

Rozgrywka trwała niewiele ponad 15 minut. Chłopak pokonał Gryfonkę, zbijając jej wszystkie pionki. 

 -Nie gram w to!- nadąsała się przez chwilę, patrząc na niego obrażona.Jednak gdy zobaczyła jego szeroki uśmiech, złość z niej uleciała.- Dobra, już mi przeszło. 

Historia Huncwotów-Bo życie to zabawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz