-James, błagam, tym razem się zachowuj!- po raz setny tego wieczoru Lily powtarzała to chłopakowi. Zaczęło go to irytować.
-Okej! Nie zrobię dzisiaj nic, co splamiło by twoją reputację-mruknął.Dziewczyna przystanęła, patrząc na niego.
-Dobrze Ci w tym garniturze,ale ja dalej sądzę,że powinieneś ubrać szatę dla czarodziei.-gderała, poprawiając mu krawat. Huncwot poczuł się jak pięciolatek.Niech jeszcze wytrze mu buzię i poczuje się jak stuprocentowy mężczyzna.
-Lily, chcę wprowadzić nową modę wśród czarodziei!-wyszczerzył zęby.- Zresztą sama mi to kupiłaś na urodziny-zauważył,poprawiając okulary.
-Tak,ale to miało być na inne okazje!
Spojrzał na nią zaciekawiony.
-Taak? Na jakie?- ze zdziwieniem odkrył,że dziewczyna pokryła się rumieńcem.-No mów.- ponaglił ją.Ruda westchnęła, splatając swoje dłonie z chłopaka.
-No..Na przykład jak będę Cię przedstawiać rodzicom? Albo na jakieś wyjście..No,ogólnie na takie..Mugolskie spotkania.-rzuciła prędko, przyśpieszając kroku.
-Czekaj, czekaj! Co powiedziałaś wcześniej?-zapytał zaskoczony.
-Doskonale słyszałeś co powiedziałam.-odpowiedziała już bardziej opanowana.
-No dobra, słyszałem...-zaczął niepewnie.- Serio chcesz mnie przedstawić rodzicom?-zapytał lekko podekscytowany.To znaczyło,że dużo dla niej znaczy.
-To chyba jasne, prawda? Chodzimy ze sobą dość długo.-uśmiechnęła się do niego promiennie. Odwzajemnił uśmiech. Chciał ją pocałować i brakowało tylko kilku sekund,aby to zrobić.
-Ej, gołąbki!-Rozległ się głos Lisabeth.-Mieliście na mnie czekać!-podbiegła do nich zadyszana.Lily odsunęła się od Jamesa, lekko zawstydzona.
-Przepraszam Lis,ale strasznie długo Cię nie było. Wiesz,że profesor Slughorn nie lubi, jak się spóźniam.Dziewczyna patrzyła na nich jeszcze przez chwilę podejrzliwie,a potem wzruszyła ramionami.
-Dobra, wybaczam. Chodźcie, bo profesor Slughorn nie lubi jak Lily się spóźnia-zaskrzeczała, naśladując głos przyjaciółki, w efekcie czego dostała kuksańca w głowę.-AŁA! Lilka, to bolało!
-Po to się bije,żeby bolało.-odpowiedział za rudą James.
-Dzięki, Potter. Nie ma co, na ciebie zawsze można liczyć.-mruknęła zezłoszczona, masując się po głowie.
-Wiesz, muszę być po jej stronie. Teoretycznie z nią spędzam więcej czasu,więc gdyby stanął po twojej stronie, prawdopodobnie po powrocie do wieży, nie miałbym głowy.-wyjaśnił tonem filozofa, powodując cichy śmiech Evans i uśmiech McMary.
-Okej,niech Ci będzie.
Gdy dotarli na przyjęcie, niemal cały czas siedzieli, jedząc i śmiejąc się. Gdy profesor wreszcie do nich przyszedł, wyściskał dziewczęta i podał rękę Jamesowi, wymknęli się stamtąd jak najprędzej.Gdy byli już pod portretem Grubej Damy, Lisabeth zdjęła szpilki, wzdychając z ulgi.
-Nigdy więcej szpilek.
Spojrzeli na nią zdziwieni.
-Przecież te buty nie mają praktycznie obcasa. To są bardziej trzewiki.
-Nie, to są szpilki! Nie wierzę,że dałam się namówić Mary na te cholerne buty!- westchnęła, biorąc do ręki obuwie.
-Jak ty się odzywasz?-rozległ się głos Grubej Damy,spoglądającej na nią karcąco.
-Przepraszam-mruknęła cicho w odpowiedzi. Chłopak powiedział hasło, puszczając dziewczęta przodem.
-Jaki dżentelmen się znalazł.- zaśmiała się Lily do przyjaciółki.
-Zawsze taki byłem!-odpowiedział z dumą, wypinając pierś.
-Pff!Ta,jasne.
-Zamknij się Lisa!
-Nie będę się zamykać! Nie jestem drzwiami!
-Czasami o tym zapominam.
-Sugerujesz,że jestem gruba jak szafa?
Lily zauważyła,że niewinna sprzeczka może zejść na złe tory, więc postanowiła wkroczyć do akcji.
-Jasne,że nie, głupku! A teraz wio obydwoje do swoich dormitoriów!-dwójka spojrzała na nią oburzona,powodując rozbawienie dziewczyny.Postanowiła jednak tego okazywać.
-Niewyraźnie mówię, czy co? Do pokoju!-machnęła do nich rękoma,jakby odganiała się od much. Oboje posłusznie skierowali się w swoje strony. Gdy zniknęli z pola widzenia, odetchnęła cicho,kierując się za Lisabeth do dormitorium.
*******
Jest rozdział.Ta wiem,że słaby i strasznie krótki,ale pisząc go,troszkę się śpieszyłam. Od razu informuję,że przez jakiś tydzień albo więcej,może nie być rozdziału, ponieważ od poniedziałku mam praktycznie codziennie sprawdziany i po kilka kartkówek,a chcę zdać do następnej klasy.A tak w ogóle.Pod ostatnim rozdziałem nie było siedmiu komentarzy,tak jak była umowa,no,ale mimo to wstawiam rozdział :) Papa!
CZYTASZ
Historia Huncwotów-Bo życie to zabawa
FanficCześć! Cieszę się,że tu zajrzałeś/aś! :D To jest ff o Huncwotach i Jily. Będzie tu opisywana moja własna historia tych bohaterów! :D Zapraszam! ;) Ps. Okładka moja. Wiem,że okropna, no,ale, chciałam zrobić okładkę,więc tak jakoś wyszło XD