Rozdział 28.

1.1K 112 6
                                    

 -Syriusz, pośpiesz się!- zawołał James, zakładając na siebie czerwoną bluzę. Tego dnia miało odbyć się wyjście do Hogsmeade, a Syriusz oczywiście siedział od godziny w łazience.

 -No już, daj mi chwilę!-zza drzwi ,toalety dobiegł go głos przyjaciela.Gryfon poprawił przed lustrem swoją idealną fryzurę, po czym zadowolony opuścił pomieszczenie, szczerząc zęby w stronę okularnika.- Jak zwykle tylko narzekasz, Rogasiu. Trochę zrozumienia dla biednego Syriusza. 

James spojrzał na niego rozbawiony, próbując przywołać do porządku swoje włosy. Jak zawsze- bez skutku.

-Następnym razem nie będę czekać.-mruknął pod nosem. 

Skierował się w stronę drzwi, a przyjaciel szedł tuż za nim. Gdy zeszli po schodach, zaczęli się trochę ścigać. Kto pierwszy będzie przy największych drzwiach wygrywał. Jeszcze nie ustalili co, ale na to był czas. 

Biegli niemal na równi po schodach, kiedy przed nimi spokojnym krokiem schodziła trójka przyjaciółek z Gryffindoru. James zdążył wyhamować, łapiąc za ramię Mary, jednocześnie odciągając ją na bok. 

Syriusz, jak to on, z wielkim hukiem wpadł na dwie pozostałe dziewczęta, powodując ich upadek. Zaczęli się staczać, kiedy Lisa złapała się dołu poręczy,a Lily złapała ją za nogę. Obie wstały, otrzepując się z kurzu i przyglądając się z wyrzutem Jamesowi i Mary, którzy choć próbowali się opanować, chichotali głośno. 

Łapa nie miał się czego złapać, więc leciał jeszcze kawałek, kiedy Lisabeth ulitowała się nad nim i złapała mocno za ramię, zwalniając staczanie. Pomogła mu wstać i nawet się do niego lekko uśmiechnęła. Jednak chwilę potem puściła chłopaka i skierowała się do przyjaciół. 

 Lily zaczęła się śmiać z pozostałą dwójką, choć wcześniej rzuciła zadowolone spojrzenie w stronę byłej pary. Byli tacy uroczy.

 Kiedy Black również do nich dołączył, rudowłosa trzepnęła go lekko w ramię. 

 -Widzę,że nam się odpłacasz Łapo, za zeszły rok, kiedy spadłyśmy na ciebie ze schodów.

Chłopak wyszczerzył do niej zęby.

-Ja?- zrobił niewinną minę.- Nie śmiałbym odpłacać się takim uroczym damom!-Lisa prychnęła cicho, jednak nic nie powiedziała. 

Kiedy dotarli do drzwi, dając profesor McGonagall zgodę na wyjście, James ustawił się obok Lily. 

 -Czeeeeeeeść- powiedział uwodzicielskim tonem, mrugając do niej. Dziewczyna przewróciła oczami, mimo wszystko uśmiechając się. 

 - Spaaadaaaj- odpowiedziała, przeciągając słowo podobnie jak on. Spojrzał na nią spod byka. 

 -Czuję się urażony!- Lily cmoknęła go w policzek, na co on momentalnie się ożywił.-Dobra, już mi przeszło.

 Uśmiechnęła się pod nosem.

 -A już miałam nadzieję,że dasz mi spokój. 

 Prychnął, kiwając przecząco głową. 

 -Nie licz na to Evans.  

 Dziewczyna uniosła głowę do góry,aby spojrzeć na niebieskie niebo,na którym było kilka chmur.Wciągnęła powietrze przez nos, po czym powiedziała rozbawiona. 

 -Przestałam już marzyć o tym,James.

Okularnik słysząc swoje imię, mimowolnie się uśmiechnął. Choć byli parą tak długo, gdy Lily nazywała go "Jamesem", robiło mu się cieplej na sercu.Złapał ją za rękę, splatając swoje palce, z jej dziewczęcymi dłońmi. 

Wydawało się,że nic nie zakłóci tej z lekka romantycznej sceny, kiedy zupełnie znikąd pojawił się Syriusz, robiąc niewinną minę. Rogacz przewrócił oczami zirytowany. 

 -Ojej, jakie to słooooodkie!- trzepotał rzęsami, niczym te zakochane w nim na zabój dziewczyny.-Ja też mogę złapać się z wami za ręce?

 Wymienił rozbawione spojrzenia z Lily. 

 -Nie! Masz od tego Lisę!-wyszczerzył do niego zęby, a dziewczyna spojrzała na niego ze złością.Ups.

 Łapa westchnął głośno. 

 -Ach Rogasiu, chciałbym, ale moja dziewczyna wybrała Petera! 

Lily zrobiła oburzoną minę. 

 -Nic dziwnego. 

Syriusz spojrzał na nią z rozbawieniem. 

-Och Evans,przyznaj,że każda lasencja na mnie leci!-powiedział, a ona spojrzała na Jamesa, szukając u niego ratunku. On jednak przybił piątkę ze swoim przyjacielem, patrząc na swoją dziewczynę przepraszająco. 

-Podam Ci chociażby trzy przykłady!-powiedziała po chwili milczenia.- Ja, Lisa i Mary!

Black westchnął głośno. 

 -Ty i Mary się nie liczycie, bo jesteście zajęte.-spojrzał z uciechą na swojego przyjaciela.- A Lisaaaa..-przeciągnął, udając,że się zastanawia.- Lisa na mnie leci. 

Ruda prychnęła głośno. 

  -Nie rozśmieszaj mnie! Daj jej spokój.- dziewczyna broniła przyjaciółki,choć dobrze wiedziała,że dalej jest zakochana w Syriuszu.Postanowiła,że zmyli chłopaka. 

-Czemu miałbym jej dać spokój?- odezwał się nieprzekonany chłopak. James spoglądał na tą wymianę zdań z zaciekawieniem i nagle sobie uświadomił,że wie co jego dziewczyna zaraz powie. 

 -Jeśli chcesz wiedzieć.- rozpoczęła wyniośle Lily, spoglądając na niego ze stoickim spokojem.- Lis wpadła komuś w oko. I jej także. Więc.Daj.Jej.Spokój.-Przeliterowała ostatnie zdanie  jak do pięcioletniego brzdąca.

Syriusz nie krył zaskoczenia.  

 -Serio?Kto to?

Dziewczyna pogratulowała sobie w duchu. Nie dała jednak nic po sobie poznać. 

 -Tajemnica.Gdybym Ci powiedziała, od razu zacząłbyś dręczyć tego chłopaka.

 -Skąd wiedziałaś?-Wyrwało się jednocześnie dwójce przyjaciół. Dziewczyna spojrzała na nich oburzona. 

 -Znam was, kretyni.- chłopcy spojrzeli na nią ze złością, a ona nie wytrzymawszy, wybuchła głośnym śmiechem. 

 Syriusz zerknął po raz ostatni na parę i powiedział smętnym głosem: 

-A spadajcie. Idę do Lisabeth.- i skierował się w stronę wymienionej dziewczyny, która żywo dyskutowała z Remusem, Peterem i Mary kilka metrów przed nimi. 

Lily westchnęła. 

 -Czy on nigdy nie odpuści?Zachowuje się jak ty przez ostatnie lata. 

 James wyszczerzył zęby. 

 -To mój przyjaciel, nauczyłem go kilku sztuczek. Niektóre okazały się dość skuteczne.-zerknął na dziewczynę z cwanym uśmiechem, a ona pokręciła przecząco głową. 

 -Dobry żart. 

 James podniósł ręce do góry i zrobił zeza, wiedząc,że Lily tego nie znosi.Tak jak podejrzewał, dziewczyna zasłoniła oczy ręką, drugą na oślep bijąc go po głowie. 

 -Przestań!- pisnęła, a chłopak objął ją ramieniem. Cmoknął ją w czoło, a kilka dziewcząt idących za nimi wydało z siebie zdenerwowane pomruki. Ach, ta popularność wśród dziewczyn! 

Kolejny rozdział. Przepraszam,że tak nie było go, kiedy wybiło pięć komentarzy. Ostatnio dopadł mnie kryzys w pisaniu. Nie chce mi się pisać, nie mam motywacji i ogólnie nie mam pomysłu. Nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, być może nie będzie go przez dłuższy czas.




Historia Huncwotów-Bo życie to zabawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz