Rozdział 4-,,Wszystko jest możliwe"

2.3K 199 13
                                    

Po wybitnym dowcipie Blacka, wszyscy mieli doskonałe humory przez cały dzień. Nawet Lisabeth szybko przeszła złość na jednego z huncwotów, sama bowiem planowała zemstę, jak mi powiedziała. Wreszcie wszystko wróciło do normy i nareszcie miałam się do kogo wygadać. Kiedy wracałyśmy zmęczone po lekcjach historii magii, moja przyjaciółka trajkotała jak najęta.

-Kiedy przez te dwa tygodnie byłyśmy skłócone, zarywał do mnie taki jeden idiota z Gryffindoru-zaczęła, a ja wytrzeszczyłam na nią oczy-w sumie dalej zarywa,ale on jest straaasznie dziwny- powiedziała, przeciągając przedostanie słowo.

-A co jest z nim nie tak?-zapytałam. Mimo,że starałam się nie okazywać dużo, to bardzo mnie ciekawiło życie towarzyskie przyjaciółki.

-Przede wszystkim, powiem do niego coś zupełnie na poważnie, a on się śmieje jak idiota, i świeci tymi swoimi kłami!- powiedziała oburzona, a ja zaśmiałam się serdecznie, a ona kontynuowała- Poza tym, cały czas ,,przypadkowo" łapał mnie za rękę tymi swoimi łapami!-ja dalej się śmiałam, a ona zmrużyła swoje niebieskie oczy i popatrzyła na mnie wściekle. Ja widząc tą minę podniosłam ręce do góry w geście niewinności.

-Daruj, o pani.-powiedziałam, udając skruchę, a ona uśmiechnęłam się szeroko.

-Skoro jesteś taka mądra panno Evans, to umów się z Rogasiem.- powiedziała, a ja spojrzałam na nią błyskawicznie, będąc pewna,że żartuje, jednak ona była jak najbardziej poważna.Spuściłam głowę i lekko nią pokręciłam.Lisabeth objęła mnie ramieniem- Och Lily, nie bądź taka! Spróbuj tylko!- uśmiechnęła się do mnie, po czym mówiła dalej- Jeśli Ci się nie spodoba, to nikt cię nie będzie ponownie zmuszać!- westchnęłam, a ona popatrzyła na mnie wyczekująco.

-Dobrze. Jeśli mnie spyta, umówię się z nim.- Lis pisnęła po czym objęła mnie, nieco zbyt mocno, a potem wycałowała mi policzki.- Zaraz po tym cię uduszę.- dodałam ponuro, a ona uśmiechnęła się serdecznie, i ukazała rząd białych zębów.


-Ale pamiętaj,że robię to tylko dla ciebie!- uśmiechnęłam się wbrew sobie, a ona parsknęła śmiechem.

-Zobaczysz Liluś, jeszcze sama będziesz błagać o randki z nim!- powiedziała wesoło, a ja prychnęłam.

-W twoich snach!- powiedziałam udając obrażoną, a ona uśmiechnęła się rozbrajająco.Gdy byłyśmy już przy grubej damie, Lisabeth powiedziała:

-Ale jest jakiś pozytywny aspekt tej sytuacji.-powiedziała, a ja spojrzałam na nią zaciekawiona-Pomyśl jaka będzie reakcja wszystkich, jak się zgodzisz.- powiedziała poważnie, a ja wyobraziłam sobie tą scenę. Potem równocześnie parsknęłyśmy śmiechem. Gdy byłyśmy w dormitorium wzięłyśmy się za odrabianie prac domowych. Jak przystało na Lis, cały czas mi przeszkadzała, i trajkotała jak najęta, a ja ją słuchałam jednym uchem. Nagle usłyszałam zalotny głos za mną.

-Cześć Evans!- zawołał, a ja wymieniłam z przyjaciółką lekki uśmiech. Potter i huncwoci usiedli naprzeciwko nas. Spojrzał kątem oka na Blacka. Faktycznie, cały czas ukradkiem patrzył na Lisabeth z uśmiechem, podczas gdy ona gadała z Peterem, o swoich ulubionych ciastkach. Remus natomiast także wziął się za pracę domową. James patrzył na mnie z zalotnym uśmiechem. Wiedziałam co zaraz będzie. Oczywiście, moje podejrzenia spełniły się natychmiast.

-Evans, mam pytanie!- powiedział wesoło, ja ku zdumieniu Huncwotów, i samego Pottera z uśmiechem powiedziałam:

-Pytaj.-Lisa uśmiechnęła się do mnie i ścisnęła lekko moją rękę pod stołem. Potter zaskoczony, po chwili znowu uśmiechnął się rozbrajająco, po czym powiedział swój podstawowy tekst:

Historia Huncwotów-Bo życie to zabawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz