Na łóżku leżeli Zollka i Piotrek, przykryci zgrulaną kołdrą. I to prawdopodobnie nadzy. I co ja mam o tym myśleć? W sumie nie powinnam się tak dziwić, mają pełne prawo być ze sobą, nie mogę im nic zarzucić. Ale jednak coś nie wyobrażam sobie wizji ich jako pary. Nie wiem czemu, ale też jakoś nie chce mi to przejść przez gardło...,,Zośka i Piotrek", jako para.
Ugh, a może był to tylko jednorazowy wybryk po pijaku? Bałam się ich obudzić. Ale chyba musiałam. Nie zejdę przecież do Jaśka i nie powiem mu, że owszem, znalazłam Zochę i Piotrka, tylko leżą nadzy w łóżku, a ja boję się ich obudzić. To brzmi idiotycznie, nawet jak na Piotrka. Albo Zollkę.
-Śpiochy?- zaczęłam cicho.- Wstawać! Halo, Zocha! Wstawać, Piotrek!- na szczęście brunet nie okazał się takim śpiochem jak Zocha i powoli otworzył oczy. Popatrzył na mnie leniwie karmelowym wzrokiem. Chyba jednak chwilę później zajarzył, w jakim stanie go nakryłam, bo momentalnie zrobił się czerwony. Uśmiechnął się głupkawo. Uśmiechnęłam się, żeby dodać mu otuchy.
-Jasiek już jest?- zmienił temat i skrzywił się.
-Kac morderca nie ma serca, co?- roześmiałam się ze skwaszonej miny chłopaka.- Jest, czeka na dole.
Nie czekając na odpowiedź chłopaka wyszłam i skierowałam się na dół.
CZYTASZ
Stradivarius | Ajgor Ignacy (✔)
FanfictionMoże ona umie kochać cię dobrze, ale ja kochałabym cię lepiej. *w trakcie poprawiania, potem napisze dalej, poprawione rozdziały zaznaczone gwiazdką* **dobra miałam to kiedys poprawić, ale chyba mi się na to nie zbiera, także przepraszam za ten shit...