#26*

514 58 11
                                    

Jestem teraz w rozsypce. W środku i na zewnątrz.

Nie mam pojęcia co zrobić. Siędzę na ławce w parku wgapiona w swoje buty i nie wiem co zrobić. Moje myśli to jedna wielka plątanina. I nie umiem jej rozwiązać.

Nie wrócę do nich. Nigdy. Aż strach myśleć, co by się stało gdyby nie Janek. A Igor? Nawet nie chcę o nim myśleć. Ciul. Idiota. Tacy ludzie nie mają wnętrza. Są puści.

Nie wiem. Co chwilę twierdzę o nim coś innego. Nie wiem gdzie się podziać, co zrobić. Mogłabym iść do domu Piotrka, ale a) nie chcę słyszeć opieprzu od nich, że poszłam z Igorem na spotkanie, b) nie wiem jak tam wrócić.

Mogłabym też zadzwonić do Jasia...gdyby tylko miałam jego numer. Wrócić do Janka na piechotę też nie wchodzi w grę, bo pewnie jest tam, gdzie Igor. A jego nie chcę znać. Tak myślę.

Bo w sumie myślałam, że byłabym bardziej zła, gdyby ktoś zrobił mi coś takiego jak Igor. Ale nie jest wcale tak źle. Jest mi strasznie przykro i jestem potwornie zła na Igora i siebie, że dałam mu się tak wykorzystać, ale nie odczuwam chęci zabicia go. Bo wiem, że nie trzeba, że on napewno umie się zmienić. Tylko trzeba odpowiedniego podejścia, czegoś, co by go zmieniło. Zwykle w takich przypadkach zakochanie całkowicie zmienia człowieka, ale jak widać ty nie podziałało. Bo ma Julię, a nadal jest chamem. Bo on ją kocha, prawda?

A może mówił prawdę, że to z Julią to nie miłość? Że to tylko ,,dla szpanu"?Nie, o czym ja myślę, co on mi zrobił. CO ON MI ZROBIŁ?

Podoba mi się, jest nieprzeciętnie przystojny. Jest piękny. Pociąga mnie. Ta jego szparka między zębami, idealny, ciepły głos, szmaragdowe oczy. Co on mi zrobił.

Po paru minutach udało mi się znaleźć wyjście z parku. Wyszłam przez wielką kamienną bramę. Skierowałam się w lewo, nie mając pojęcia gdzie jestem. Szłam przed siebie, szukając wzrokiem odpowiedniego miejsca. Na dworze panował już mrok, więc trochę się bałam. Ale na ulicach było jeszcze wystarczająco dużo ludzi, więc mogłam iść bezpiecznie.

W końcu znalazłam. W głębi małej, ciemnej uliczki, neonowo-fioletowy napis ,,Charley Club". Ruszyłam pewnie w jego stronę. Przy drzwiach stał jakiś ,,goryl". Na szczęście odbyło się bez sprawdzania dowodów i tym podobnych. Wystarczył lekki uśmiech i mogłam wejść. Wyglądam dojrzale jak na swój wiek, co ma swoje plusy. Jak teraz.

Mam szare oczy, w lekkim odcieniu niebieskiego i długie, bardzo jasne blond włosy. Z ich powodu jeszcze w gimnazjum miałam przezwisko ,,Biała". Są tak jasne.
Ale lubię je, akceptuję siebie. Nie jestem zbyt wysoka, ani zbyt chuda, ale pasuje mi moja budowa ciała. Jest okay.

W klubie panowal półmrok, jak na zewnątrz. Z różnicą że w środku uderzył we mnie strasznie mocny zapach potu i papierosów.  Tak, zamierzam się napić. Najebać w trzy dupy. Do nieprzytomności. Nie wyjść stąd o własnych siłach. Zapomnieć. Wybić Igora ze swojej głowy. Nie miałam przy sobie zbyt wiele pieniędzy, ledwie sto coś, ale zamierzałam wykorzystac to w pełni.
Nie upijam się łatwo, naprawdę, dużo wytrzymuję. Ale teraz chcę, żeby alkochol szybko zapłonął w moich żyłach.

Zamówiłam u nawet przystojnego barmana ,,coś mocnego". Ten uśmiechnął się tylko i odszedł przygotować drinka. Usiadłam na barowym taborecie i oparłam się rękami o blat.

Jestem w Krakowie zaledwie trzy dni, a już skończyłam na piciu, żeby zapomnieć o chłopaku, którego już nigdy nie powinnam spotkać. Jeszcze 13 dni będę tutaj, wolę nie myśleć, co będzie dalej.

Stradivarius | Ajgor Ignacy (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz