-Zollka, brachu! Z dwa wieki cię nie widziałem!- drzwi otworzył nam wysoki brunet w jaskrawo zielonej bluzie. Wyglądał przyjaźnie, jego oczy miały barwę miękkiego brązu.
Przytulił Zośkę na powitanie, ona również była rozentuzjazmowana jego widokiem.
Musieli kiedyś doskonale się dogadywać. Ciekawe, co sprawiło, że tak nagle zaprosił nas do siebie na ferie? Tak, nas. Dlaczego nas? Przecież on w ogóle mnie nie zna, a gdy tylko Zollka wspomniała coś o mnie, on od razy wyjechał z propozycją naszego wspólnego wyjazdu.
Tak. Jeden zwykły popołudniowy telefon, i nagle mamy zorganizowane wspaniałe ferie w górach.
Kiedy pytałam Zochę, dlaczego tak nagle zadzwonił, po kilku latach nie odezwania się do siebie słowem, odpowiadała, że Piotrek zawsze był trochę bardzo szalony i ona sama nie wie, co mu się nagle przypomniało. Może był jakimś pedofilem? A może szukał po prostu towarzystwa na ferie? Nic o nim nie wiem.
To trochę szalone, jak i niebezpieczne, ale raz kozie śmierć. Mam 18 lat, prawdopodobnie przeżywam najlepszy okres swojego życia, więc korzystam póki mogę. We wszystkich piosenkach tak jest.
Bo później, może być za późno. Wszystko przemija, coś odchodzi, a przychodzi coś nowego. Taka jest kolejność losu. Filmy się kończą, piosenki się kończą, każda herbata w końcu wystygnie, a kwiat uschnie. Tak samo przemija nasze życie. Każdy umiera. Prędzej czy później.
-A ty, to pewnie jesteś Ida, prawda?- z rozmyśleń wyrwał mnie dosyć specyficzny głos Piotrka. Nieśmiało kiwnęłam głową i wyciągnęłam rękę na powitanie.
Pochodziłam ze wsi, ale to nie znaczy, że zachowuję się jak wieśniara. Wręcz przeciwnie. Mam nienaganne maniery, gdy okoliczność tego wymaga. W naszej parze, to właśnie urodzona w Krakowie Zośka jest tym świntuchem i fleją.
Ale Piotrek zrobił coś, czego nie przewidziałam. Zignorował moją rękę i po prostu mnie przytulił.
Nie byłam przywyczajona do przytulasów, więc poczułam, jak pieką mnie policzki. Przecież to nic nadzwyczajnego, zwykły przyjacielski gest! Nieśmiało ułożyłam dłonie na plecach Piotrka i lekko go uścisnęłam, ciężko oddychając.
W ogóle z natury byłam bardzo nieśmiała. Ale tylko w stosunku do płci przeciwnej. Umiałam zbliżyć się do każdej dziewczyny, albo tak samo jej coś wygarnąć. Przez to byłam trochę suką w podstawówce, ale na szczęście się zmieniłam.
Z chłopakami to całkiem inna sprawa. Sama ich obecność mnie onieśmielała. Po prostu nie potrafiłam już im zaufać. I tak jest niestety do teraz.
Odsunęłam się od Piotrka. On zrobił to samo, pozwalając mi wydostać się z jego objęć. Uśmiechnął się szeroko, a widząc moje zakłopotanie zaśmiał się mrawo, wraz w Zochą, która też pewnie zauważyła moje rumieńce.
-Ehm, Ida jest trochę nieśmiała. Jakiś idiota bardzo skrzywdził ją w dzieciństwie, i do teraz pozostały blizny.- wytłumaczyła Zocha. ,,Nie, on nie jest idiotą!" krzyczały moje myśli, których rozum jednak nie dopuszczał do głosu.
,,To jego wina. On od początku chciał mnie zniszczyć, i to zrobił." tłumaczył mój zdrowy rozsądek. Nie, tu nie ma co tłumaczyć, tak po prostu było.
-Aham.- po prostu przytaknął Piotrek, za co byłam mu wdzięczna. Zrozumiał, że nie warto drążyć tematu, przez co już zyskał moją sympatię.
-Ym, no to chyba wejdzcie, chyba, że nocujecie na dworze...-zażartował Piotrek, widocznie próbując poprawić atmosferę. Roześmiałyśmy się z Zochą, na co on gestem zaprosił nas do środka.
Piotrek wszedł z nami, taszcząc część naszych walizek. Jak mogłyśmy się domyśleć, nie dał rady wziąć wszystkich naraz.
-Co wy w tym kuźwa macie?! - zmarszczył brwi, próbując zmieścić w drzwiach salonu walizkę Zosii.
-Jesteś facetem... Nie załapiesz. - odpowiedziała mu Zosia przez śmiech. Ja także uśmiechałam się pod nosem.
-Wspominałeś, że masz współlokatora...Gdzie on jest?-zapytała Zollka. No właśnie...
-No, Jasiek. Wyjechał do rodziny na mazury, ale bez obaw, za trzy dni wraca. - Uśmiechnął się Piotr taszcząc ostatnią część naszego bagażu.
-Więc co, panie? Pokazać wam wasze pokoje?- zabawnie poruszył brwiami, na co pokiwałyśmy głowami.
Będziemy miały nawet swoje własne pokoje? Niezły luksus tu mają w tym Krakowie...
-Zapraszam, za mną...-ruszył po schodach na górę. Na co posłusznie ruszyłyśmy za nim.
CZYTASZ
Stradivarius | Ajgor Ignacy (✔)
FanfikceMoże ona umie kochać cię dobrze, ale ja kochałabym cię lepiej. *w trakcie poprawiania, potem napisze dalej, poprawione rozdziały zaznaczone gwiazdką* **dobra miałam to kiedys poprawić, ale chyba mi się na to nie zbiera, także przepraszam za ten shit...