Moją pierwszą myślą było natychmiastowe wyjście z auta i pobiegnięcie w siną dal.
Ale spokojnie. Teraz jesteśmy po prostu znajomymi. Nikim więcej. Nie przyjaciółmi, nie wrogami. Zwykły znajomy. Znajomy przy którym miewam ataki paniki, a mój żołądek robi fikołki.
Igor spokojnie szedł w stronę auta, chyba jeszcze mnie nie zauważył. Bo zainteresowałby się mną w jakiś sposób, prawda? Nie zignorowałby mnie, tak jak teraz.
-Hejka.- otworzył tylne drzwi i usiadł na miejscu za mną. Grzywkę ułożył całkiem inaczej, niż kiedy widziałam go ostatnio. Wtedy postawiona ku górze, teraz niedbale rozczochrana spadała na czoło. I ta wersja chyba bardziej mi się podoba. Chociaż co ja mam właściwie do gadania? Igor powinien podobać się tylko jego dziewczynie, a ja nią nie jestem.
-Siemka, staryyy!- odwrócił się Jasiek, przybijając Igorowi piątkę. Też chciałam odpowiedzieć, chociażby zwykłe ,,cześć" albo ,,hej", ale nic nie chciało mi przejść przez gardło. Zatkało mnie. Nie wiem dlaczego. Dlaczego tak na niego reaguję? Nie chcę, żeby coś takiego się ze mną działo. To nienormalne.
Tymczasem Jaś odpalił auto. Jechaliśmy w ciszy, tylko w radiu rozbrzmiewała cicha nuta, której nawet nie potrafiłam rozpoznać. Za bardzo byłam skupiona na tym, kto siedzi za mną. Okej, jechałam z nim wczoraj do domu, ale jednak miałam trochę dużo alkoholu we krwi. Teraz oddychałam niemiarowo, co chwilę wstrzymując oddech. Czułam jego zapach. Ale nie jego perfum, zdecydowanie to nie perfumy. Czułam jego własny zapach. Piękny.
-Chcecie fajkę?- spytał nagle Igor, sprawiając, że prawie podskoczyłam na siedzeniu.
Zapalić? On pali? Nie pije alkocholu, ale pali? Naprawdę, nie wie jakie to niezdrowe i szkodliwe? Od tego można mieć raka płuc, żółtaczkę, białaczkę czy hugo wie jeszcze co. Miałam ochotę wygarnąć mu teraz tak, że nie odważy się nawet pomyśleć o papierosach.
-Nie, dzisiaj nie mam ochoty.- że co? Jasiek też pali! Wydawał się taki miły i... i w ogóle.
-Naprawdę palicie? Serio? Niszczycie sobie płuca, ciało. Niszczycie siebie. Nie macie szacunku do swojego ciała. To oburzające! Jasiek, myślałam, że jesteś naprawdę fajną i rozsądną osobą, a ty jesteś takim...palaczem! A ty, Igor? Nie pijesz alkocholu, ale palisz? To już lepiej wypij te parę drinków, mniej szkodzi niż to gówno! Jesteście idiotyczni! Nie wiem, czy chcę jechać z wami i pewnie waszymi palącymi kolegami do Krakowa! Zaraz wys...
-Spokojnie, Ida! Ja nie palę!- zdołał wreszcie przekrzyczeć mnie Igor, a mnie zamurowało. Nie pali? To co to miało być, żart?
-Nie palę. Tak samo Jasiek. My po prostu...jakby ci to tu powiedzieć. Trzymamy fajkę w buzi, ale jej nie zapalamy. To taka metafora. Śmierć jest o krok, a ja jednak nie pozwalam się jej zabić.*- wyjaśnił Igor.
Zamieniłam się w pomidora. Na jaką idiotkę wyszłam. Boże, naprawdę jestem głupia. Uśmiechnęłam się głupawo do chłopaków i odwróciłam do okna, na co ci zaczęli nieopanowanie się śmiać.
-To co, chcesz jednego?
CZYTASZ
Stradivarius | Ajgor Ignacy (✔)
FanfictionMoże ona umie kochać cię dobrze, ale ja kochałabym cię lepiej. *w trakcie poprawiania, potem napisze dalej, poprawione rozdziały zaznaczone gwiazdką* **dobra miałam to kiedys poprawić, ale chyba mi się na to nie zbiera, także przepraszam za ten shit...