Tak łatwo zapominamy, że wszystko może się zatrzymać w jednej chwili.
Wystarczy sekunda, żeby ktoś na zawsze zmienił twoje życie. Jedna sekunda. Dla mnie tą sekundą było spotkanie w Stradivariusie. Spotkanie Igora.Co się ze mną stało? Jestem, a właściwie byłam, taka rozsądna, ostrożna, a teraz? Siedzę upita w barze obmacując kuzyna mojego byłego przyjaciela, który zabił moich rodziców i chciał mnie skompromitować na oczach wszystkich. I to kurka w tym samym barze, w którym siedzi moja najlepsza przyjaciółka na kolanach jej ,,przyjaciela" i która nie ma pojęcia, że ja tutaj jestem. Nosz kurwa zajebiście. I jeszcze przeklinam!
Dlaczego?
Gwałtownie odsunęłam się od Adriana, unikając jego pocałunku.
Mam za dużo kłopotów, żeby teraz szukać kolejnego chłopaka do macania. A poza tym, ciągle czuję smak idealnie miętowych ust Igora...-Nie mogę...- wyszeptałam chłopakowi w zdziwioną i zdezorientowaną twarz.
-Jak czegoś nie można, a bardzo się chce, to można...- ponownie zbliżył się do moich ust. Tym razem nie zdążyłam zrobić uniku i Adrian delikatnie musnął mnie w wargę. Miał zimne, zamarznięte usta, ale zarazem ogromnie delikatne. Niesamowite. Takie inne, niespotykane nigdzie indziej. Ale i tak ktoś smakuje lepiej...
Odsunęłam się od Adriana i nie patrząc mu w oczy wyszeptałam ,,przepraszam". Uciekłam, pozostawiając go samego.
Czułam się chamsko porzucając go na środku parkietu. Więc dlaczego to zrobiłam? Nie wiem. Po prostu ogarnęła mnie nagła chęć odizolowania się od wszystkich. Zamknięcia tylko i wyłącznie w swoim własnym, bezpiecznym świecie, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Gdzie wreszcie nie będę musiała martwić się wszystkim dookoła.
Zamknę moje drzwi przed wszystkimi. Pozostanę na wieki sama.Tylko gdzie ja znajdę takie miejsce? Nie mam gdzie się podziać. Nie wrócę do mieszkania Piotrka; tam w końcu znajdzie mnie Zocha, Jasiek albo sam Piotr. Nie mam też jak wrócić do Poznania, to zdecydowanie za daleko. Poza tym, wszystkie moje rzeczy zostały w Krakowie.
I to w sumie wszystkie możliwości, nie mam innego schronienia. Pozostaje hotel. Ale czy starczy mi na niego pieniędzy? Przecież już uciekając od Igora miałam przy sobie małą ich ilość, a teraz dodatkowo wydałam trochę w barze. I jak ja w ogóle trafię sama do jakiegokolwiek hotelu?
Więc pozostałam na ulicy. Trudno, jakoś uda mi się przeżyć. Przecież tysiące ludzi jest bezdomnych. Tylko, że na ulicy trudno będzie znaleźć swój bezpieczny, cichy kąt...
Poddaję się. Nie mam pojęcia, gdzie pójdę. Będę szła przed siebie, aż nie padnę. To będzie najlepsze rozwiązanie. Dlaczego jeszcze żyję? Powinnam nie żyć. Zginąć w płomieniach wraz z mamą i tatą.
Nikt mnie tu nie kocha. Dotychczas miałam jeszcze wsparcie w Zośce, ale aktualnie znalazła sobie ona chłopaka. I dobrze, wystarczająco długo obciążałam ją sobą. A oprócz niej nie miałam nikogo.
Szybkim krokiem maszerowałam ulicami Krakowa, poszukując jakiegoś mostu. To chyba nie jest najdogodniejszy sposób na samobójstwo, jednak nic innego nie przychodzi mi do głowy. Mam dojść tego jak ludzie mnie krzywdzą. Mam dojść tego ohydnego, przebrzydłego świata, który wciąż na nowo obdarza mnie nadzieją, żeby potem ją zniszczyć, posługując się ludźmi. To okropne, kiedy człowiek, który na początku obdarza cię uśmiechem i zdobywa twoje serce, następnie je niszczy. I robi to tylko dlatego, bo może.
Nie rozumiem Igora. Co nim kieruje, że zniża się do takiego poziomu? Znalazł mnie - osobę, której przed laty zniszczył życie - a później próbuje to zrobić znowu. Ale ja nie spisuję go na straty. Ktoś kiedyś go jeszcze naprawi, nie jest w całości okrutny. Tyle, że tym kimś, kto go naprawi nie jestem widocznie ja.
Teraz nie mam żadnego celu w moim życiu. Kiedyś chciałam skończyć studia, zostać w życiu kimś i założyć rodzinę. Zamieszkać w przytulnym domku, mieć psa i codziennie szykować dzieciom kanapki do szkoły. Pilnować, aby odrobiły zadania domowe, a wieczorem relaksować się przy kominku wraz z moim mężem.
Ale zrozumiałam, że te marzenia są bez sensu. Ludzkość jest okrutna, lidzie widzą tylko to co chcą widzieć, co przyniesie im korzyści. Straciłam wiarę w ludzi.
CZYTASZ
Stradivarius | Ajgor Ignacy (✔)
FanfictionMoże ona umie kochać cię dobrze, ale ja kochałabym cię lepiej. *w trakcie poprawiania, potem napisze dalej, poprawione rozdziały zaznaczone gwiazdką* **dobra miałam to kiedys poprawić, ale chyba mi się na to nie zbiera, także przepraszam za ten shit...