Rozdział 5

7.6K 342 5
                                    

Obudziły mnie hałasy dochodzące z dołu. Były to głosy, a raczej krzyki moich rodziców. Zdezorientowana złapałam pierwsze lepsze dresy i bokserkę. Poszłam jeszcze do łazienki. To co zobaczyłam w lustrze mnie przeraziło. Cały tusz miałam rozmazany na twarzy, oczy czerwone. Po prostu istna katastrofa. Szybko wzięłam waciki i żel do demakijażu. Zaczęłam zmywać stary makijaż i później nałożyłam nowy. Związałam swoje włosy w kitkę i wyszłam z łazienki. Szłam w kierunku podniesionych głosów rodziców. Byli w salonie z Nathanem. Widać dowiedzieli się o wczorajszym zajściu. Miałam zamiar opuścić pomieszczenie, gdy nagle usłyszałam głos taty.
- Niestety od dziś nie pracuje pan już w tym domu. Zostaje pan zwolniony. Nie mogę dopuścić by ta sytuacja się powtórzyła.

Słowa ojca wstrząsnęły mną. Natychmiast pomaszerowałam w ich stronę.
- Nie możesz tego zrobić!- wrzasnęłam.- gdy by nie on ten facet by mnie zgwałcił. Uratował mnie a ty chcesz go zwalniać?!
- Ale gdyby pan Nathan właściwie wykonywał swoją prace nie było by tej całej sytuacji- powiedział tata. Już miałam coś powiedzieć ale powstrzymała mnie ręka Nathana na moim ramieniu.
- Zoe twój tata ma rację. Powinienem był cię lepiej pilnować- odparł. Strzepnęłam jego rękę.
- Nie zgadzam się. To moja wina. Gdybym nie wychodziła z tym kretynem sama z klubu nic by się nie wydarzyło- zwróciłam się do rodziców. - no proszę was. Dajcie mu szanse.
- No dobrze ale to ostatni raz. Jeszcze raz coś się takiego powtórzy to wyrzucę pana. Czy to jasne?- powiedział poważnym tonem ojciec.
- Tak- odpowiedział Nathan. Stałam i nic nie mówiłam ale w środku skakałam z radości.
- No dobrze- odparł tata i odszedł razem z mamą. W salonie zostałam tylko ja i Nathan. Staliśmy w ciszy przez dłuższy czas. Jako pierwszy odezwał się Nathan.
- Dzięki, że wstawiłaś się za mną.
- Nie ma sprawy- odparłam.
- No i jeszcze chciałbym cię przeprosić. No wiesz, za to wczoraj. Twój ojciec miał rację, spieprzyłem sprawę.
- Och przestań było minęło- uśmiechnęłam się do niego.
- Masz dziś jakieś plany?- spytał.
- Wiesz chciałam iść dzisiaj do centrum handlowego.
- Szykują się zakupy?
- No przecież. I to duuże zakupy.
- Już się boje- zaśmiał się.
- A niby czego?- spytałam z uśmiechem.
- Bo będę nosił te wszystkie ciężkie torby.
- Zlituje się nad tobą- poklepałam go po ramieniu.
- To o której wyruszamy?- spytał.
- Za trzy godziny. Muszę się uszykować.
- Kobiety- prychną. Posłałam mu szeroki uśmiech i poszłam do mojego pokoju.

#######

Wykąpana, ubrana i umalowana zeszłam na dół. Nathan czekał przy drzwiach.
- Gotowa?
- Gotowa- odpowiedziałam. Wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy chwile w ciszy, którą po chwili przerywa Nathan.
- Co zamierzasz kupić?
- Niech pomyśle hmmm... pewnie jakieś ciuchy, kosmetyki i inne pierdoły, które przydadzą się dziewczynie.
- Aha rozumiem młoda- ostatnie słowo powiedział z chytrym uśmieszkiem. Doskonale wiedział idiota, że mnie to wkurza.
- Już ci mówiłam żebyś tak do mnie nie mówił.
- Oj dziecko nie złość się- powiedział. Teraz nie byłam wkurzona tylko wkurwiona. Jak on śmiał nazywać mnie dzieckiem?!
- Debil- odparłam i zaczęłam oglądać widoki za oknem. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.

#######

Chodziliśmy po centrum już dobrą godzinę. Kupiłam kilka drobiazgów. W tamtym czasie szłam z Nathanem do sklepu z ubraniami. Od momentu rozmowy w samochodzie ani razu nie odezwaliśmy się do siebie. Było mi przykro , że uważał mnie za głupią smarkule. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwracam się i napotykam smutne oczy Nathana.
- Zoe słuchaj, przepraszam cię. Nie chciałem cię urazić.
- Ale to zrobiłeś. Pokazałeś jak mnie postrzegasz. Jestem dla ciebie tylko dzieckiem, za którym musisz cały czas chodzić.
- To nie prawda. Zoe uwierz mi,  ja nie chciałem wybacz mi- wymamrotał. Zrobiło mi się żal tego kretyna, poprawka zajebiście przystojnego kretyna. Złapałam go za wolną rękę.
- W porządku, wybaczam ci. A teraz chodź musisz mi doradzić przy doborze ciuchów.- powiedziałam i pociągnęłam go za sobą prosto do sklepu. Niestety dziś byłam wyjątkowo kapryśna i wyszłam z niczym.
- Nie ten kolor, nie ten fason nie ten materiał- wyliczał Nathan.- Boże dziewczyno ale ty masz wymagania.
- Niekiedy mam dni takie jak ten, kiedy nic mi się nie podoba- powiedziałam. Szliśmy dalej rozmawiając i śmiejąc się. Naprawdę wspaniale czułam się w jego towarzystwie.
- Jaki lubisz kolor?- spytałam.
- Niebieski, a ty?
- Czerwony- odpowiedziałam. Gdy wychodziliśmy z centrum zobaczyłam osobę, którą nie widziałam od kilku lat. Serce zaczęło walić mi młotem, stałam w jednym miejscu sparaliżowana. To niemożliwe. To niemożliwe. Powtarzałam w kółko. - Hej ziemia do Zoe. Wszystko dobrze?- wyrwał mnie z zamyślenia głos Nathana.
- Tttak- wyjąkałam. Nagle ta osoba przeniosła wzrok właśnie na moją osobę. A to był......

####################

No właśnie kto to był? Jeśli jesteście ciekawi piszcie w komentarzach. Czekam na kom. i gwiazdki;):) Do następnego :) :*


WIELKA KOREKTA!! Córka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz