Rozdział 22 " Nareszcie wolność"

3.6K 241 10
                                    

Z dużym trudem otworzyłam moje ciężkie powieki. Okropny, pulsujący ból przeszywał moją głowę.

- Kurwa.-zaklęłam brzydko i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zaczęłam rozglądać się wokół siebie. Byłam w moim "pokoju". Moją uwagę przykuła osoba, która leżała na podłodze. Powoli podeszłam do nieznajomego i obróciłam jego twarz w moją stronę. Był to nieprzytomny Nathan. Poczułam jak moja serce przyśpieszyło.

- Nathan obudź się. Słyszysz mnie.-szturchałam go za ramię.- Proszę otwórz oczy.-powiedziałam łamiącym głosem. Położyłam czoło na klatce piersiowej Nathana i uwolniłam kilka słonych łez. Byłam wycieńczona fizycznie jak i psychicznie . Miałam wrażenie, że ten koszmar nigdy się nie skończy. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moich włosach. Podniosłam wzrok i ujrzałam błękitne tęczówki Nathana. Uśmiechał się do mnie.

- Zoe.- wyszeptał. Pomogłam mu usiąść i wtuliłam się w niego.- Moja Zoe.-przeniosłam wzrok z powrotem na Nathana i wbiłam się w jego usta. Ten pocałunek był pełen miłości i tęsknoty. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

- Uwolnimy się stąd. Obiecuje ci to.- powiedział. Ja posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać.

- Wiem o tym.- powiedziałam.- Jak się tu w ogóle znalazłeś?-spytałam.

- To długa historia. Najważniejsze jest to, że jesteś cała i zdrowa.- odparł z uśmiechem.

- Tego raczej nie można powiedzieć o tobie.-dotknęłam jego zakrwawionego czoła.

- Nic mi nie jest.- powiedział po czym wstał. Niestety grawitacja była silniejsza i powaliło go z powrotem na ziemie.

- Właśnie widzę.- stwierdziłam. Nathan uśmiechną się blado i wywrócił oczami. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do środka. Odwróciłam się i ujrzałam potężną sylwetkę Patrica. Nie widziałam go od tamtej pory gdy mnie pocałował. Patrzył na nas nie odgadnionym wyrazem twarzy.

- Czego chcesz?- spytałam. Zmrużył oczy by po chwili przemówić.

- Pomogę wam.- powiedział. Moje oczy były wielkości pięciozłotówek . Byłam zdziwiona. Spojrzałam na Nathana, widać było, że także był w nie małym szoku.- Chodźcie tylko cicho.- odparł. Pomogłam wstać Nathanowi i poszliśmy po cichu za olbrzymem. Gdy byliśmy na zewnątrz byłam wniebowzięta. Nareszcie wolność! Patric podszedł do ciemnego auta.

- Macie samochód. Uciekajcie jak najdalej się da.-powiedział po czym rzucił w naszą stronę kluczyki od auta. Pomogłam wsiąść Nathanowi na miejsce pasażera. Gdy miałam wsiąść do auta spojrzałam na Patrica i powiedziałam.

- Dziękuję ci.- olbrzym pokazał swoje proste, białe uzębienie. Nagle usłyszeliśmy alarm. Z budynku wyszło kilku facetów i zaczęło strzelać w naszą stronę.

- Wsiadaj!- krzykną Patric. Szybko wsiadłam za kierownicą. Gdy miałam już odjechać gdy nagle usłyszałam potworny ryk. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam jak Patric upada na ziemie. O nie. Wcisnęłam pedał gazu i spiskiem opon wyjechałam na ulicę. Jechałam przed siebie ze łzami w oczach. Na moich oczach zginęła właśnie osoba, której zawdzięczałam wolność. Nagle poczułam dużą, chłodną dłoń na mojej. Spojrzałam w stronę Nathana. Patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem.

- Wszystko w porządku?-spytał łagodnie.

- Tttak..chyba tak.-powiedziałam.-Jedziemy do szpitala. Ktoś musi obejrzeć twoje rany.

- Już ci mówiłem, że nic mi nie jest. Mam lepszy pomysł gdzie możemy pojechać.-odparł.

- Gdzie?-spytałam.

- Jakieś 300 km. stąd mam małą chatkę. Możemy na jakiś czas tam się zatrzymać.

- Jeżeli tak uważasz.- powiedziałam obojętnie. Czekała nas długa droga.



WIELKA KOREKTA!! Córka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz