Rozdział 19 "Prawda"

4.4K 258 6
                                    

Zaczełam się wybudzać z nagłego snu.Otworzyłam z trudem oczy i ujrzałam pomieszczenie przypominające cele w więzieniu. Słyszałam kroki i rozmowy ale te dźwięki były takie stłumione. Chciałam poruszyć ręką ale poczułam jak coś boleśnie wbija mi się w nadgarstki. Gwałtownie wstałam z " łóżka" czego od razu pożałowałam. Miałam nie tylko związane ręce ale także nogi przez co upadłam z hukiem na podłogę. Cholera. Zaklęłam brzydko pod nosem. Próbowałam poradzić sobie z węzłami na rękach ale tylko na marne. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do środka. Podniosłam głowę i ujrzałam wielkiego, łysego mężczyznę, który stał nade mną i patrzył na mnie obleśnym wzrokiem. Miałam zapytać czego się tak gapi ale ugryzłam się w język i siedziałam cicho. Poprawka leżałam. Na zimnej i brudnej podłodze. Fuuj!! Niespodziewanie usłuszałam jego niski i groźny głos.
- No widzę, że księżniczka się obudziła. To dobrze bo jedna pewna osoba chcę cię widzieć.- powiedział po czym podniósł mnie z podłogi i rozwiązał mi nogi.- no rusz się!- krzykną i boleśnie złapał mnie za łokieć i zaczął mnie kierować w stronę wyjścia. Przestraszona i zagubiona szłam niepewnie za olbrzymem. Nagle odwrócił się i szarpną mnie na przód. Wkurzyłam się. No gościu kurwa nie jestem jakimś śmieciem do popychania. Spojrzałam na niego z pod byka.
- Może trochę grzeczniej. Nie musisz mnie szarpać.- syknęłam w jego stronę. On tylko zaśmiał się gardłowo i spoliczkował mnie. Kilka słonych łez pod wpływem bólu wydostały się spod moich powiek.
- To chyba ciebie trzeba nauczyć szacunku gówniaro.- prychną. Ja bez większego oporu wstałam i opuściłam głowę w geście poddania. Ale tak naprawdę snułam plan jak wydostać się z tej dziury. Dalszą drogę pokonaliśmy w ciszy co osobiście mi odpowiadało. Nagle goryl ustał przed dębowami drzwiami a ja za nim. Zapukał a po chwili usłyszeliśmy krzyk: Wejść! Weszliśmy do środka. Przepraszam raczej ja zostałam brutalnie wepchnięta. Prychnełam tylko w stronę mężczyzny a potem przeniosłam wzrok przed siebie. Ujrzałam faceta gdzieś tak na oko 40-50 lat. Koło niego stał chłopak, którego skądś kojarzyłam. W tamtej chwili nie zwracałam nim głowy tylko starszym mężczyzną siedzącego za biurkiem ja jakiś pan świata, przyglądającemu mi się jakbym miała wielkiego pryszcza na czole.
- Gdzie ja do cholery jestem?!- spytałam zanim przeanalizowałam słowa. Mężczyzna podniósł jedną brew.
- W tej chwili nie powinno to cię interesować droga panno. Osobiście nie mam nic do ciebie ale radziłbym zważać na słownictwo.- powiedział. Odetchnełam głęboko żeby się uspokoić.
- To po co ja tu jestem skoro nie masz-zobaczyłam jego zabójcze spojrzenie gdy tak gładko przeszłam z nim na ty.- przepraszam pan nic do mnie nie ma?
- To prawda dziecko, że nie mam nic do ciebie ale mam do twojego kochanego tatusia.- odparł. No tak. Kolejny przestępca, który chce odegrać się na ojcu za to, że wsadził go za kraty. Chcę po prostu zemsty.
- No to w takim razie po co ja jestem potrzebna?- spytałam.
- Och myślałem, że jesteś sprytniejsza Zoe.- powiedział z udawaną nutką rozczarowania. Zaczęłam się gotować ze złości. Jak on śmie?!
- Czego pan chce!- zaśmiał się w taki sposób, że zapoczątkowało u mnie odruch wymiotny.
- Chcę odegrać się na twoim ojcu, żeby cierpiał. Tylko tyle słonko a ty jesteś tu po to aby przywołać go tu.- powiedział.
- A niby w jaki sposób mam to zrobić- spytałam zdenerwowana.-Jestem tu uwięziona tylko dlatego, że mój tatuś nie mógł sobie wybrać innego zawodu?! To nie moja wina, że gniłeś w pudle czupku! Widać zasłużył sobie pan na to parwda? Dajcie mi najlepiej wszyscy spokój.- wyszeptałam ostatnie zdanie. Widać wkurzyłam go moją przemową. Wstał i dał mi z liścia tak mocno, że wylądowałam na podłodze.
- Jeszcze raz tak się do mnie odezwiesz smarkulo to pożałujesz!- wysyczał z jadem w głosie. Po czym dodał spokojniej.- Znasz Nathana prawda? Oczywiście, że tak. Och ta pierwsza wielka miłość. Dzięki mnie go poznałeś wiesz?- powiedział. Nic z tego nie rozumiałam. Co w tym wszystkim ma wspólnego Nathan? O co chodzi temu idiocie? Moje rozmyślania przerwał znienawidzony prze zemnie głos.
- Pewnie nie rozumiesz co ma z tym wspólnego prawda? Już ci wyjaśniam. Otóż prawda jest taka, że gdy tylko twój ojciec ogłosił, że chcę zatrudnić ochroniarza wysłałem na to stanowisko Nathana. Miał za zadanie zbliżyć się do ciebie i do twojej rodziny a później jakby nigdy nic przywiózłby cię do mnie.- odparł z pogardą w głosie. Zamarłam. Czy to znaczy, że od samego początku mnie okłamywał? Co za cham. Nie to, że zabawia się z jakąś suką to jeszcze specjalnie robił te wszystkie rzeczy dla mnie tylko dlatego, że miał zadanie do wykonania przez bandytę. Ja się zakochałam w tym kretynie. Te wszystkie czułe słówka, które mówił także były kłamstwem. Żyłam w jednym wielkim kłamstwie. Cały mój świat mi się zawalił. Moje serce rozkruszyło się na tysiąc kawałeczków, które kaleczą mnie na każdym kroku.
- Był najlepszy do takich robót. No właśnie był. Nie wiem jak to zrobiłaś ale zmienił się. Spotulaniał jak mały szczeniaczek. Odszedł ale nie martw się zapłaci za to- powiedział siadając znowu na swoim miejscu.- Zabrać ją.- rozkazał gorylowi. Ten chwycił jak zwykle mocno za łokieć i zaczął mnie wyprowadzać jak worek ziemniaków z pomieszczenia.

#################

Witam moi kochani:) Mamy następny długo oczekiwany rozdział. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.;):*Miłego wieczoru życzę robaczki:*;)

WIELKA KOREKTA!! Córka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz