Rozdział 24 "Rodzina"

3.5K 213 14
                                    

#Przepraszam, że tak późno dodaje rozdział ale miałam kompletną pustkę w głowię i nie mogłam niczego wymyślić na ciąg dalszy. #

Minęło już kilka tygodni od kąt przybyliśmy z Nathanem do chatki. Przez cały ten okres zastanawiałam się jak sobie radzą tata i Rose. Czy nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. Nie jedno krotnie zagadywałam Nathana, żeby to sprawdzić lecz on był uparty. Wiem, że troszczy się o mnie ale dla mnie rodzina jest najważniejsza. Bałam się czy wszystko u nich w porządku. Nie darowałabym sobie gdyby coś się im stało.

Usiadłam na kanapie obok Nathana. Spojrzał na mnie pytająco.

- Nathan. Ja naprawdę muszę wrócić do domu.-zaczęłam.-tacie i Rose może coś grozić.

- Zoe mówiłem ci już nie ma mowy. Nie chcę żeby cos ci się stało. Pietrow na pewno nas szuka.-powiedział poważnym tonem Nathan.

- Wiesz co jeśli nie chcesz ze mną wrócić to sama tam pojadę.-odparłam po czym wstałam z sofy i wzięłam kluczyki od auta. Nathan błyskawicznie znalazł się obok mnie.

- Nigdzie nie pojedziesz.-powiedział stanowczo. Złapał mnie za ramię ale ja szybko się wyrwałam z jego uścisku.

- Właśnie, że pojadę i nic ci do tego.-powiedziałam zbyt ostro. Nathan spojrzał na mnie z bólem w oczach. –Przepraszam.

- Ja tylko martwię się o ciebie Zo. Ale jeśli ci na tym tak zależy to pojadę z tobą.-przyciągnął mnie do siebie i zamkną w mocnym uścisku. Wtuliłam się w niego rozkoszując się jego zapachem.

- Dziękuję.- wyszeptałam w jego tors. Nathan delikatnie zabrał z mojej ręki kluczyki.

- Ja prowadzę kochanie.- odparł.

- Niech ci bę....-nie dokończyłam bo poczułam silne mdłości. Wybiegłam czym prędzej z chatki na podwórko i tam zwróciłam jedzenie. Nathan po chwili znalazł się przy mnie. Od kilku dni czułam się źle. Bolał mnie brzuch i było mi nie dobrze. Nie mówiłam tego Nathanowi, żeby się nie zamartwiał. Miałam nadzieję, że to tylko zatrucie. Gdy poczułam się lepiej podniosłam się do pionu i poszłam opłukać buzię.

- Już ci lepiej?- zapytał zmartwiony Nathan.

- Tak. To tylko zatrucie. Przejdzie mi.- powiedziałam chociaż sama nie byłam tego pewna.- Możemy ruszać.- odparłam i wyszłam z łazienki prosto w stronę auta. Nathan powędrował za mną. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę prosto do mojego domu.

################

Drogę pokonaliśmy w zupełnej ciszy. Modliłam się tylko aby tacie i Rose nic nie było. Bardzo się martwiłam o nich. Z moich rozmyślań wyrywa mnie głos Nathana.

- Już jesteśmy.- powiedział pokazując przy tym ciemny budynek. Wiedziałam, że coś jest nie tak.

- Coś się stało.-wyszeptałam po czym pędem wybiegłam z auta. Gdy byłam już przy drzwiach zaczęłam w niw walić pięściami.

- Tato. Rose!-zaczęłam się wydzierać na całą okolicę. Nathan podszedł obok mnie i wywarzył drzwi. To co zobaczyłam przeraziło mnie. W domu panował ogromny bałagan. Weszłam do środka i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to postać leżąca na podłodze. Szybko podbiegłam w tą stronę i ujrzałam nieprzytomną siostrę.

- Jasna cholera Rose!- wydarłam się. Wyjęłam szybko telefon i zadzwoniłam po pogotowie. Po chwili obok mnie zjawił się Nathan.

- Wszystko jest zdemolowane.-powiedział.

- A gdzie tata.-wyjąkałam. Nathan przybliżył się do mnie i złapał moją twarz w dłonie.

- Znajdziemy go obiecuję ci to.- powiedział Nathan. Ja zaczęłam cicho szlochać. Wiedziałam. Wiedziałam, że coś jest nie tak. To wszystko moja wina.

WIELKA KOREKTA!! Córka ProkuratoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz