- Dobrze Cię widzieć.- podszedł do mnie i przytulił.
- Ciebie też.- uśmiechnęłam się i uścisnęłam równie mocno.
- Czemu odeszłaś z watahy? Scott sie obwinia i dostaje szału.- powiedział jak schodziliśmy do katakumb.
- Kiedyś mu wszystko wyjaśnię, narazie musze ratować nasz gatunek.- powiedziałam patrząc na niego.
- Co się dzieje?- zmarszczył brwi.
- Od jakiegoś czasu po naszym mieście panoszy się pewien nowy rodzaj potwora. Scott o tym wiedział, ale nic z tym nie robił, bo uważał, że trzeba sie skupić na innych rzeczach. Niestety to właśnie jest nasza sprawa priorytetowa i tym trzeba sie zająć. Dlatego tu jestem.- zatrzymał się, a ja odwróciłam się do niego.
- Wiesz my trochę inaczej myśleliśmy.- otworzyłam szeroko oczy.
- Jak?-
- No bo odeszłaś tak bez niczego, zmieniłaś watahę i totalnie nas zlałaś.- złożyłam ręcę.
- Przepraszam, ale próbuje was uratować, nie zmieniłam watahy z wyboru i zajmuje sie tym czym powinnam, przepraszam, że nie przesłałam Wam kartki.- on podrapał sie po szyji.
- Skończyliście już?- odezwał sie starszy mężczyzna, o którym my zapomnieliśmy.
- Przepraszam pana.- powiedzieliśmy niemal rownocześnie, a mężczyzna odwrócił sie w strone ogromnego znaku i klasnął dłońmi.
- To jest właśnie moi drodzy Wasze zmartwienie. To wydaje się zwykle malowidło, ale jest to kreon, czyli znak tych tworów. To z czym wy się spotkaliście to hetery. Nie są to takie stworzenia jak wilkołaki, ani jak Banshee, ani jak nic podobnego co kiedykolwiek stąpało po ziemi. Hetery to wielkie kreatury, pozbawione w magiczny sposób duszy i uczuć, mają tylko jedno zadanie: Wyplenić wszystkie stworzenia nadprzyrodzone.- skończył, a ja chrząknęłam.
- A da się je zabić?- zapytałam, a Theo sie zaśmiał.
- Tego nie wiem, nie próbowałem, ale wiem że potrzebujecie sporej grupy, żeby się ich pozbyć.- powiedział, a mi nad głowa zaświeciła sie lampka.
- Czy myślisz o tym samym co ja?- delikatnie uniosłem kąciki swych ust i odwróciłam sie w stronę Theo.
- Nie, nie da rady... Scott się nie zgodzi.- powiedział, a ja uśmiechnęłam sie.
- Żeby nas połączyć nie potrzebuje jego zgody.- Theo zmarszczył brwi na moje stwierdzenia.
- O co Ci chodzi? Ooooo nie, nie, nie nie nie, nie ma mowy, on cię zabije.- powiedział, a ja wstałam i podałam pani rękę i odeszłam w stronę schodów na górę.
- Słuchaj, skoro on nie będzie chciał abyśmy walczyli wszyscy razem, to trzeba będzie przejąć jego watahę.- powiedziałam i wsiadłam do samochodu Theo, który usiadł na miejscu pasażera.
- Po pierwsze to on nie będzie chciał z Tobą walczyć, po drugie to Cię zabije.- zaśmiałam sie na jego słowa.
- Jeżeli się nie zgodzi to walka jest nie unikniona, a teraz chodz, poznasz moją sworę.- uśmiechnęłam sie.

CZYTASZ
Unbelievable || T.P. H.S ( zawieszone)
FanfictionAllison po śmierci swojej przyjaciółki zakochuje się w jej chłopaku, a co najciekawsze on odwzajemnia jej uczucia. Ich miłość ma wiele nieoczekiwanych skutków, a on jako jej alfa ma wiele przywilejów. Czy ich miłość przetrwa? Czy uda im się ocalić i...