Rozdział 36

44 3 1
                                    

Scott's POV
- Musimy ją znaleść.- powiedziałem wchodząc do krypty.
- Ona wsiąknęła w ziemie, dosłownie wsiąknęła.- powiedział brat bliźniak Jade. Jeszcze nie potrafię zapamietać jak sie nazywa.
- Zawsze da się coś zrobić Jace.- powiedziała jego siostra.
- Możemy zrobić to co ona.- powiedział Theo, ale nikt nie zrozumiał o co mu chodzi i wszyscy zmarszczyliśmy brwi.
- Co masz na myśli?- zapytała jego dziewczyna.
- On chce żebyście wczuli się w jej rolę, żebyście też wsiąknęli pod ziemie.- usłyszeliśmy damski głos w korytarzu i trochę się przestraszyliśmy.
- Tak to ja, wracam moi kochani.- zza muru wyszła nasza kochana przyjaciółka, która zniknęła w niewiadomych warunkach i wróciłam w najgorszym momencie- Courtney*

Wyjaśniłem nie ogarniętym kim jest Courtney i znowu wróciliśmy do tematu ratowania Allison. Padało wiele propozycji, ryzykowanych i zbyt oczywistych, ale nie mogliśmy się zdecydować, aż w końcu:
- Zróbmy to co mówiła Courtney.- powiedziałem wcinając się w dyskusje.
- To jest mega niebezpieczne.- powiedział Liam.
- Ja nie widzę innej opcji, możecie nie robić tego ze mną, zrobię to sam, ale wiedz jedno: Ona zrobiła by to samo na moim miejscu.- powiedziałem udałem się do wyjścia.
Musiałem od nich odpocząć i przygotować się trochę do akcji ratunkowej.
- Scott czekaj!- nagle dogania mnie Theo.
- Widzimy się jutro o świcie przy moim domu, nie mam teraz czasu.- powiedziałem i odeszłam, a Theo tylko skinął głową, jakby dowiedział się tego czego chciał.
Boli mnie myśl, że osoba, którą kocham tkwi teraz, nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak się ma, a ja Scott's POV
- Musimy ją znaleść.- powiedziałem wchodząc do krypty.
- Ona wsiąknęła w ziemie, dosłownie wsiąknęła.- powiedział brat bliźniak Jade. Jeszcze nie potrafię zapamietać jak sie nazywa.
- Zawsze da się coś zrobić Jace.- powiedziała jego siostra.
- Możemy zrobić to co ona.- powiedział Theo, ale nikt nie zrozumiał o co mu chodzi i wszyscy zmarszczyliśmy brwi.
- Co masz na myśli?- zapytała jego dziewczyna.
- On chce żebyście wczuli się w jej rolę, żebyście też wsiąknęli pod ziemie.- usłyszeliśmy damski głos w korytarzu i trochę się przestraszyliśmy.
- Tak to ja, wracam moi kochani.- zza muru wyszła nasza kochana przyjaciółka, która zniknęła w niewiadomych warunkach i wróciłam w najgorszym momencie- Courtney*

Wyjaśniłem nie ogarniętym kim jest Courtney i znowu wróciliśmy do tematu ratowania Allison. Padało wiele propozycji, ryzykowanych i zbyt oczywistych, ale nie mogliśmy się zdecydować, aż w końcu:
- Zróbmy to co mówiła Courtney.- powiedziałem wcinając się w dyskusje.
- To jest mega niebezpieczne.- powiedział Liam.
- Ja nie widzę innej opcji, możecie nie robić tego ze mną, zrobię to sam, ale wiedz jedno: Ona zrobiła by to samo na moim miejscu.- powiedziałem udałem się do wyjścia.
Musiałem od nich odpocząć i przygotować się trochę do akcji ratunkowej.
- Scott czekaj!- nagle dogania mnie Theo.
- Widzimy się jutro o świcie przy moim domu, nie mam teraz czasu.- powiedziałem i odeszłam, a Theo tylko skinął głową, jakby dowiedział się tego czego chciał.
Boli mnie myśl, że osoba, którą kocham tkwi teraz, nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak się ma, a ja nie mogę nic zrobić. Chciałbym wybiec już teraz na poszukiwania, ale wiem, że sam nie dałbym rady isniejącej zagrożeniu.
I jedyne co pozostaje, to czekać...

Allison's POV

Otwieram moje zaspane oczy i zauważam rażące lampy małego i ciemnego pokoju. Gdzie ja jestem? Zadaje sobie pytanie w głowie, zaczynając się rozglądać, to wygląda jak sala przesłuchań, kiedy zauważam jakąś szybę. Stawiam na lustro weneckie, bo po co by mi było lustro. Podchodzę do niego i uruchamiam swój wilczy wzrok, ale na nic się to zdaje bo nie postawie z niego skorzystać. Nagle słyszę skrzypienie drzwi, więc szybko się odwracam i widzę jakiegoś mężczyznę, ma czarną koszulkę, jest rozbudowany i idzie w moją stronę.
- Witaj Allison, miło mi Cię poznać.- marszczę brwi na jego słowa.
- Kim jesteś?- zadaje standardowe pytanie.
- Collin Stacey.- podał mi rękę.
- Gdzie ja jestem?- schowałam rece.
- Nie martw się nic Ci się nie stanie, a to wszystko było konieczne. Myśle, że jesteś na tyle mądra , że raczej nie przyjechałabyś z kimś takim jak ja, do miejsca takiego jak to.- zaśmiał się, a ja nie zmieniłam swojej miny.- Jesteśmy w DevilsHouse. Przetransportowanie cie tutaj było nie lada wyczynem, wiec błagam Cie współpracuj.- powiedział, a ja usiadłam przy stole, naprzeciwko niego.
- A wiec mamy dzisiaj 12 kwietnia 2006 roku. Przesłuchanie alfy Allison.- zaczął cos mowić do magnetofonu, a ja tylko patrzyłam sie na niego na ufoludka, aż zadał pytanie.- W takim razie Allison, kiedy ostatnio widziałaś Harrego Styles'a- zrobiłam wielkie oczy.
🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹
No to moi drodzy, wracam ja i wraca Styles. Mam nadzieje, ze mam jeszcze tych kilku wiernych czytelników.

Unbelievable || T.P. H.S ( zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz