Rozdział 35

29 1 0
                                    

Kiedy zostawiłam bliźniaków i Liama na przerwie obiadowej, dowiedziałam się, że Theo zaczyna niebawem lekcje i można by mu się chociaż pokazać. Chodziłam po korytarzu i w okolicach drzwi, aż nagle poczułam jego charakterystyczny perfum, więc poszłam za jego zapachem. Doszłam do męskiej szatni i wparowałam, myśląc że jest pusta, ale była w niej cała drużyna footballowa.
- Ej śliczna, to nie jest miejsce dla Ciebie.- usłyszałam głosy chłopaków.
- Tommson zamknij sie.- nagle usłyszałam głos Thea, więc się odwróciłam.
- Theo!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyje.
- Tęskniłem.- powiedział i docisnął mnie do siebie.
- Jadę na ciebie czeka.- odkleiłam się.
- Daj mi parę sekund.- powiedział i zaczął się ubierać.
- Jestem na zewnątrz.
Wyszłam z szatni i chwila nie minęła, a Theo do mnie dołączył i postanowiliśmy razem pójść na stołówkę.
- Dobrze, że już wróciliście.- powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Wytrzymać bez Ciebie tyle dni to nie lada wyzwanie.- wybuchnęliśmy śmiechem.
- A wiesz, że Scotta...- nie dokończył, bo pokiwałam głową.
- Idziemy wieczorem do lasu.- powiedziałam pewnie i w tym samym momencie wkroczyłam na stołówkę.
Podeszliśmy do stołu i widziałam jak Jade zaświeciły się oczy, a Jace się tylko uśmiechnął i kiwnął głową.
Jadę podbiegła do Thea i rzuciła mu się na szyje, pokazując tym samym swojemu bratu, że ma gdzieś jego zdanie.
Jade i Theo są parą od kilku dni, nie mogli bez siebie wytrzymać. Co prawda Jace jest totalnie przeciwny temu związkowi, ale Jade poszłam za głosem serca.

Wieczorem około godziny 20:00, żeby nie zwracać ma siebie uwagi wyszliśmy z domów i spotkaliśmy się przed skrajem lasu.
- To co gotowi?- Liam się uśmiechnął.
- W tym lesie jest bardzo dużo niebezpieczeństw, praktycznie roi się tam od tych wybryków natury, a ty się cieszysz?- Theo spojrzał sie na niego.
- Myślę, że szybciej będzie jak się rozdzielimy.- powiedziałam.
- To ja pójdę z Jade, a wy w trójkę.- Theo powiedział, a ja pokiwałam głową na nie.
- Jestem silniejsza od Jade, a sam możesz nie dać rady, weźcie jeszcze Liama, a ja pójdę z Jace'm.- powiedziałam, a Jace się uśmiechnął.
- No to chodźmy.- Powiedziała Jade.
Weszliśmy z Jace'm w stronę zachodnią, a tamta trójka poszła w stronę północną. Szliśmy w ciszy i uważnie się rozglądaliśmy, dla mnie ta cisza była krępująca, ale nie chciałam się odzywać i rozpraszać Jace'a.
- A więc Scott to twój chłopak?- nagle spytał, a ja odwróciłam się w jego stronę.
- Sama nie wiem, to jest naprawdę skomplikowane, a jeszcze biorąc pod uwagę, że to był chłopak mojej przyjaciółki.- odpowiedziałam, ale wciąż szukałam.
- Pokłóciłyście się - zapytał, a ja spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- A bo ty nie wiesz...- pokiwał przecząco głową, a ja odetchnęłam.- ... Kate nie żyje, w sensie moja przyjaciółka.- powiedziałam i delikatnie posmutniałam.
- Przykro mi.- powiedział.- Wiem, że to może wścibskie, ale chcesz mi powiedzieć jak to się stało?- zapytał grzecznie, a ja pokiwałam głową.
- Zaczęło się od tego, że miałam starcie ze śmiercią, niedaleko był Scott, więc instynktownie mnie zamienił. Nie wiedziałam co sie dzieje, to był koszmar, a Kate moja przyjaciółka ciągle czuwała przy mnie i mi pomagała, nie tak bardzo jak Scott, ale to dla tego, że miała o tym mniejsze pojęcie niż on. Oni było parą i pewnego dnia, jak chciałam przyjść do Kate zobaczyłam mnóstwo policji wokół jej domu i płaczących ludzi. Wbiegłam do środka w szoku i w jej pokoju zauważyłam Scotta, który trzymał martwe ciało Kate na kolanach. Wybiegłam z domu i zaatakowały mnie hetery. Scott mnie uratował No i jakoś tak. Potem się trochę zbliżyliśmy do siebie i się potoczyło.- powiedziałam, a on kiwnął tylko głową.
- A Kate była jakąś wampirzycą...?-
- Kate była Banshee.- powiedziałam i na tym zakończył sie nasz temat, bo usłyszeliśmy wycie wilka. Prawdopodobnie był to Theo. Pobiegliśmy szybko nie zamieniając się.
Kiedy zobaczyłam Jade stojącą i machającą nam podbiegłam jeszcze szybciej.
- Co się stało?- zapytałam podbiegając do Liama, ale on tylko pokazał palcem.
To co zobaczyłam przekroczyło wszystkie moje wyobrażenia. Theo i Scott obydwoje pozamieniani, stali gotowi do walki na przeciwko siebie. Ze Scottem chyba stało skę coś poważnego skoro nie poznaje swoich przyjaciół.
Kiedy zauważyłam ich gotowych do walki sama stałam w gotowości.
Nagle Theo sie odwrócił, żeby na mnie spojrzeć, a Scott wykorzystał okazje i zaatakował, więc rzuciłam się między nich.
Oberwałam po łapie, ale chwilę potem stanęłam na przeciwko niego i nasze oczy skupiły sie tylko nie sobie. Bałam się tego wzroku tak samo jak Theo, który teraz stoi za mną.
- Scott słyszysz mnie?- próbowałam sie z nim porozumieć telepatycznie, ale zapomniałam o ważnej rzeczy, że dwa wilki z innych watah nie mogą się porozumieć.
- Scott!- krzyczałam.- Scott ja wiem, że możesz mnie już nie pamiętać, ale błagam Cię postaraj się mnie usłyszeć, Scott!- wykrzyczałam.
- Scott!... Błagam!... Kocham Cię!- powiedziałam, ale to nic nie dawało i staliśmy tak dalej.
- Scott!- powiedziałam prawie płacząc zrezygnowana, aż nagle zauważyłam, jego oczy delikatnie się zaświeciły na jego naturalny kolor.
Patrzyliśmy się na chwilę na siebie i po dłuższym momencie jego ciało zaczynało nabierać ludzkich kształtów, aż Scott wrócił. Liam dał mu bluzę i dresowe spodnie, a ja już chciałam się przemienić, ale nagle usłyszałam ryk i nie był to ryk wilkołaka, a potem krzyk, krzyk ludzki, a dokładniej męski. Nie czekając, ani chwili dłużej pobiegłam w tamtą stronę.
Słyszałam ich wołania, ale tutaj chodziło o ludzkie życie i nie można tego ziignorować.
Nagle wpadłam w sieć i krzyki całkowicie zniknęły.
- Allison! To pułapka!- Scott dobiegł do mnie, ale nie mógł mnie dotknąć, bo byłam otoczona przezroczystą szybą.
Zamieniłam się w człowieka, otoczona byłam tylko tą siatką, mimo tego próbowałam się wydostać.
Nagle zbiegli się wszyscy i próbowali rozwalić plastikową skrzynkę, ale się nie udawało, a żeby wszystkiego było mało to nagle zaczęły napływać jakieś dziwne opary.
Zaczęłam coraz gorzej oddychać i opadać z sił. Patrzyłam się tylko na Scotta i widziałam jak krzyczy, żebym dała radę i się nie poddawała. Resztkami sił przyłożyłam rękę do ściany i zasnęłam.

Unbelievable || T.P. H.S ( zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz