Rozdział 27

12K 554 65
                                    

Budząc się, od razu poczułam cudowny zapach. Coś, jakby... jajecznica? Słyszałam również cichą muzykę.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i cicho ziewnęłam. Czułam pulsowanie w wardze, więc zapewne nie wygląda za ciekawe, a przy wdychaniu powietrza przez nos czułam lekki ból. Przyciągnęłam się, słysząc przy tym charakterystyczne strzelanie kości i wstałam powoli z łóżka.

Wyszłam z pokoju i idąc korytarzem, udałam się przed siebie. Dotarłam do jasnego pomieszczenia, które oczywiście okazało się być kuchnią. Beżowe ściany, dwie wiszące szafki z jasnego drewna i długi blat, na którym stała mikrofalówka i ekspres do kawy. Pod szafkami była kuchenka elektryczna, a obok zmywarka. Na środku pomieszczenia stał średniej wielkości stół i przysunęte do niego cztery krzesła.

Przy kuchence stał Will, mający na sobie tylko szare spodnie dresowe, w których widziałam go wczoraj wieczorem przed snem. Mięśnie na jego ramionach napinały się pod wpływem ruchów i nie chodziło mi tu tylko o przygotowywanie śniadania. Chłopak poruszał lekko biodrami na boki, podśpiewując cicho pod nosem jakąś piosenkę lecącą z radia.

- Niezła z ciebie tancereczka. - zaśmiałam się, opierając o futrynę.

Chłopak odwrócił się gwałtownie, przez co na jego czoło opadło kilka kosmyków blond włosów. Uśmiechnął się lekko i wrócił do wcześniejszego zajęcia. Podeszłam do stołu i usiadłam na jednym z krzeseł.

- Wyspałaś się? - zapytał, wyciągając z jednej z szafek talerze. Położył je na stole i wrócił do wcześniejszej czynności.

- Powiedzmy. - odpowiedziałam.

Nie chodzi o to, że nie spałam w nocy. Po prostu jestem u kogoś, kogo nie znam zbyt dobrze i dziwnie się czuję wykorzystując go, bo szczerze mówiąc to taka jest prawda. Zgodziłam się, by tu z nim przyjechać, ponieważ bałam się wrócić do domu i stanąć twarzą w twarz z Oliverem.

Oczywiście Will nie jest zły. Jest miły, towarzyski, ale to wszystko co o nim wiem. Wczoraj bardzo dobrze mi się przebywało w jego towarzystwie. Piliśmy, rozmawialiśmy i... całowaliśmy się. Muszę z nim o tym porozmawiać. Taka relacja nie będzie w porządku.

Spojrzałam na blondyna, który siedział już naprzeciwko mnie. Przede mną stała gotowa jajecznica, tak, jak i na talerzu chłopaka. Tak się zamyśliłam, że w ogóle nie zauważyłam tego wszystkiego. Zabrałam się za posiłek.

- Umm, Will? - zaczęłam niepewnie. - Wiesz, wczoraj się całowaliśmy...

- Brawo, Sherlock'u. - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami na jego uwagę.

- Chodzi mi o to, że nie chcę, wiesz... Żeby to wszystko tak wyglądało. Jesteś naprawdę fajny i polubiłam cię, ale to za szybko.

- Jestem fajny? - uśmiechnął się.

- Will! - pacnęłam go w rękę, na co się zaśmiał. - Skup się.

- Okej, już nie będę.

- Wiesz... Ledwo się znamy, a już przechodzimy do takich rzeczy. Lepiej będzie, jak zwolnimy, okej? -westchnęłam.

- Nie ma sprawy. - odpowiedział. Nie wyglądał na zawiedzionego moją proźbą, wręcz odwrotnie. Pasowało mu to, a bynajmniej wywnioskowałam to po jego szerokim uśmiechu.

Beside YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz