Rozdział 3

17.2K 738 34
                                    

Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Ból nasilił się i zaczęło mi się kręcić w głowie.

Pierwszy dzień zaczynam niesamowicie, nie ma co.

Postanowiłam wziąć prysznic i przebrać się w czyste ciuchy. Zasnęłam w ubraniach, ponieważ nie miałam siły się przebrać. Wstałam i ruszyłam do łazienki, która była połączona z pokojem. Nieduże pomieszczenie z wanną, prysznicem i toaletą. Wszystko, czego potrzebuję.
Zdjęłam brudne ubrania i weszłam pod prysznic. Woda spływała po moim ciele, sprawiając, że miałam przyjemne dreszcze. Wyszłam z kabiny, wytarłam swoje mokre ciało i ubrałam czyste ciuchy. Wzięłam swój telefon i sprawiłam godzinę. Za piętnaście jedenasta. Nie jest tak źle.
Postanowiłam zejść na dół. Nikogo nie było.

Czyżby wszyscy spali?

Usłyszałam kogoś w pomieszczeniu obok. Ruszyłam w tamtą stronę, a moim oczom ukazała się kuchnia. Przy kuchence stała Amanda.

- Cześć. - uśmiechnęłam się i usiadłam przy jednym z blatów. Odwróciła się i uśmiechnęła. - Wiesz gdzie są chłopcy?

- Poszli z Jordanem do sklepu. - mruknęła. Kiwnęłam głową.

- Masz może tabletki przeciwbólowe? - zaśmiałam się. Dziewczyna wyciągnęła z szafki opakowanie leków i podała mi wodę. - Dziękuję. - Wzięłam dwie tabletki i połknęłam je, popijając wodą.

- Pomóc Ci w czymś? - zapytałam. - Dobra, nie będę się pytać, bo i tak odmówisz. Co mam zrobić?

- Możesz pokroić pomidory i ogórki na sałatkę, jeśli chcesz. - kiwnęłam głową i podeszłam do blatu, gdzie leżały już owoce.

Kroiłam je, rozmawiając z Amandą. Jest naprawdę miłą osobą.

Opowiadała mi jak tu trafiła. Amanda jest córką przyjaciółki mamy Jordana. Szukała pracy i mama mojego przyjaciela zaproponowała jej pracę jako gosposia w ich domu. Później rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Jak długo mieszka w Grecji, co lubi robić i tak dalej. Ona również pytała się mnie o różne rzeczy.

Nim się obejrzałyśmy była już pierwsza czterdzieści w południe. Jordan napisał mi sms'a, że przyjdą na obiad.

Właśnie usłyszałam dzień otwieranych drzwi i głosy moich przyjaciół. Weszli do kuchni, roześmiani z torbami pełnymi zakupów.

- Cześć. - podszedł do mnie Jordan. - Po obiedzie postanowiliśmy z chłopakami, że pójdziemy na plażę. Co ty na to? - uniósł brwi.

- Brzmi świetnie. - uśmiechnęłam się.

Poszliśmy do jadalni i rozmawialiśmy, czekając na obiad. Po chwili jedzenie leżało na stole. Było pyszne. Kuchnia grecka to coś, co od zawsze lubiłam. Gdy nie chciało mi się robić obiadu w domu, chodziliśmy razem z Matt'em do restauracji z greckim jedzeniem.

Po zjedzonym posiłku poszliśmy się przebrać w stroje, ewentualnie coś ze sobą wziąć. Przebrałam się w dwuczęściowy strój kąpielowy. Spakowałam ręcznik i kilka innych istotnych rzeczy. Chwilę później byłam na dole i czekałam na chłopców. Niecałe pięć minut później zeszli na dół.

Poszliśmy na pieszo, ponieważ plaża znajdowała się jakieś dziesięć minut od domu Jordana.

Będąc na miejscu, od razu rzuciliśmy się do wody. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy i wzajemnie podtapialiśmy. Później postanowiłam poleżeć i złapać trochę promieni słonecznych.

Położyłam się na swoim ręczniku, podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam swoją ulubioną piosenkę.

Jak dobrze patrzyłam, leżałam tak z dobrą godzinę. Jest piąta pięćdziesiąt sześć po południu. Nagle ktoś zasłonił mi słońce. Otworzyłam oczy i zajęłam słuchawki, a moim oczom ukazał się Oliver.

- Czego chcesz? - mruknęłam.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i odłożyłam telefon na bok. Chłopak usiadł obok i zatopił swój wzrok w widoku, jakim jest morze.

- Chłopacy poszli po piwo. - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. - Poprosili mnie, bym z tobą został.

- Nie potrzebuję opiekunki. - chłopak podniósł brwi, na co przewróciłam oczami.

Siedzieliśmy w ciszy, tej nieprzyjemnej. Błagałam, żeby chłopcy przyszli szybciej, bo zaczynało mnie denerwować towarzystwo chłopaka siedzącego obok mnie.

Odwróciłam głowę w jego stronę, by mu się przyjrzeć. Miał na sobie krótkie spodenki. Na jego bardzo wyrzeźbionym brzuchu nie było koszulki. Włosy miał mokre i zaczesane lekko do góry. W pewnym momencie Oliver odwrócił się w moją stronę i chwilę na siebie patrzyliśmy w milczeniu. Odwróciłam głowę speszona. Chwilę później mogłam usłyszeć jego śmiech.

- Aż tak cię onieśmielam? - zapytał wyraźnie rozbawiony całą sytuacją. Odwróciłam spowrotem głowę w jego stronę.

- Chciałbyś. - powiedziałam złośliwie.

- Ah tak? A co to za rumieniec na twoich policzkach? - zaśmiał się, podnosząc jedną brew do góry.

Uderzyłam go lekko w ramię. Wykrzywił śmiesznie twarz, udając, że go to chociaż trochę zabolało.

- Wal się. - mruknęłam.

I tyle z naszej rozmowy. Chłopcy przyszli i tak siedzieliśmy wszyscy razem, popijając piwo. Zrobiło się ciemno, co spowodowało zachód słońca. Widok był niesamowity. Mogłabym na niego patrzeć cały czas. Było to bardzo uspokajające.

Koło dziewiątej wieczorem postanowiliśmy wrócić do domu. Chłopcy chcieli oglądać filmy, ja jednak byłam bardzo zmęczona, więc udałam się do swojego pokoju, wzięłam szybko prysznic i położyłam się.

Nie mogam zasnąć. Było to pewnie spowodowane głębokim myśleniem o tym, co się dzisiaj stało.

Rozmawiałam z nim. Po prostu rozmawialiśmy. Było to dziwne, ale i przyjemne? W końcu mogłam normalnie się czuć w jego towarzystwie.

Odwróciłam się na bok i starając się nie myśleć o tym całym zdarzeniu, zasnęłam.

Beside YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz