Rozdział 31

10.9K 465 118
                                    

Obudziłam się w południe, a i tak dopadało mnie zmęczenie. W nocy budziłam się praktycznie co godzinę.

Podniosłam swój telefon z szafki nocnej i sprawdziłam jaki dokładnie jest czas. Siedem minut po wpół do czternastej?! Dlaczego nikt mnie nie obudził? Zmarnowałam połowę dnia.

W Sydney budził mnie Matt. Zazwyczaj było to najpóźniej koło godziny dziesiątej. Nie jestem rannym ptaszkiem, ale jednak wolę wstać wcześniej i mieć cały dzień, niż później i nie mieć czasu w ogóle.

Miałam również dwie nieodebrane wiadomości. Ich nadawcą był Oliver.
Pierwszy SMS był o godzinie dziewiątej trzydzieści pięć.

Od Oliver:
Zejdziesz na dół? Chcę porozmawiać.

Natomiast drugi był wysłany o jedenastej czternaście.

Od Oliver:
Jak się obudzisz to przyjdź do mojego pokoju. Jeśli chcesz.

A więc pamiętał wczorajsze wieczorne wydarzenia. Ciekawa jestem o czym brunet będzie chciał porozmawiać. Będzie chciał przeprosić? A może wręcz przeciwnie, będzie na mnie krzyczał?

Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej bieliznę, krótkie, jeansowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Weszłam do łazienki i przebrałam się w ciuchy. Nie nakładałam makijażu, bo nie sądzę, abym gdzieś dzisiaj wychodziła. Najwyżej później to zrobię, gdy będzie taka potrzeba.

Przepłukałam twarz chłodną wodą i wytarłam ją ręcznikiem, po czym wyszłam z pomieszczenia. Podeszłam do szafki i wzięłam telefon, chowając go do tylnej kieszeni spodenek. Opuściłam pomieszczenie i udałam się w stronę drzwi Olivera.

Zatrzymałam się przed nimi i głośno wzięłam oddech. Jestem gotowa. Bo przecież to nie będzie nic strasznego, prawda? Dobra, odwlekam ten moment, bo trochę się boję. Ale raz się żyje. Zapukałam w drzwi, po czym otworzyłam je lekko i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było tu Olivera.

Weszłam do środka i pozwoliłam sobie usiąść na dużym, drewnianym łóżku. Pościel była czerwona z elementami czerni.

W sumie to nigdy nie widziałam w pełni pokoju chłopaka. Jak odprowadzałam bruneta to musiałam się zająć nim, a nie oglądaniem pomieszczenia. Ściany były koloru beżowego, a na ziemi ułożone były panele. Rozmieszczenie w pokoju było podobne do mojej sypialni. Pod jedną ze ścian stała duża, jasnobrązowa szafa. Tuż obok niej były białe drzwi, jak mniemam do łazienki. Po środku ściany stało łóżko, a naprzeciwko niego było duże okno z beżowymi zasłonami.

Podeszłam do niego i aż zaparło mi dech w piersi. Przed oczami miałam widok na ogromny las. Dlaczego ja nie mam takiego widoku z okna? Ja widzę tylko drogę i jakieś budynki.

- Przyszłaś. - z moich ust wyrwał się krzyk. Odwróciłam się, przyciskając dłonie w okolice serca. - Przepraszam, że cię wystraszyłem. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.

- Nic się nie stało, tylko nie rób tego nigdy więcej. - odparłam, siadając na łóżku.

- Fakt. Mogę skończyć jak wtedy, gdy po obejrzeniu horroru przywaliłaś Chrisowi, bo cię straszył. - zaśmiałam się, przypominając sobie ten wieczór. - Nie chciałbym tak oberwać.

Och, dlaczego przez moje myśli przeszło wspomnienie tego wieczoru, gdy Oliver mnie uderzył? Spojrzałam na niego. Chyba pomyślał o tym samym. Usiadł obok mnie i westchnął głośno.

- Słuchaj, wtedy na przyjęciu... nie chciałem cię uderzyć. To był przypadek. Przepraszam cię.

- Przypadkiem było to, że twoja pięść zderzyła się z moją twarzą? - spojrzałam na bruneta. Siedział z głową opuszczoną w dół. Okej, chyba trochę przesadziłam. - Przepraszam. - mruknęłam.

Beside YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz