Siedzieliśmy w restauracji przez dwie godziny, rozmawiając o wszystkim. Samantha opowiadała, jak poznała mojego tatę.
Po tym jak mój ojciec mnie zostawił, poleciał do Grecji. Na początku wynajmował jakieś małe mieszkanie, do czasu aż znalazł pracę w firmie bankowej. Zarabiał bardzo dużo, więc szybko opuścił mieszkanie, ponieważ wybudował własny dom. Tata otworzył własny biznes i zatrudnił sekretarkę, a mianowicie Samanthę. Umówili się na obiad i tak się zaczęło. Po półtorej roku znajomości zostali małżeństwem.
- Um, a Mike... - spojrzałam na chłopaka - ...on jest twoim biologicznym dzieckiem? - zapytałam mężczyzny.
- Nie. Mike jest synem Samanthy. - powiedział, biorąc łyk czerwonego wina.
- Tak, Michael jest moim biologicznym synem. Byłam chwilę po rozwodzie, kiedy poznałam James'a. - kobieta posłała mi uśmiech.
- Rozumiem. - odpowiedziałam, przyglądając się Mike'owi i jego mamie.
Faktycznie, byli podobni. Mieli identyczny kolor włosów, podobny kształt nosa i te same kości policzkowe.
Mike jest moim przyrodnim bratem. Samantha jest moją macochą. Mam... rodzinę. To trochę dziwne uczucie. Po tylu latach mieć świadomość, że należy się do rodziny, jest się jej częścią.
Mój ojciec wyrządził mi dużą krzywdę. Wiem, że nie zapomnę tego co zrobił, bo to zagnieździło się gdzieś w mojej głowie i nie opuści mnie już nigdy. Pomimo tego, że popełnił błąd który kosztował go naprawdę dużo, to przecież jest moim prawdziwym tatą, wybaczę mu to. Będę starała się zapomnieć chociaż trochę o wszystkich jego złych czynach z przeszłości, bądź zastąpić je miłymi, przyjemniejszymi wspomnieniami. I wiem, że nie będziemy normalną rodziną, ponieważ to niemożliwe.
Każdy z nas w głębi duszy pamięta przeszłość, ale najważniejsze jest, by pójść dalej i nie rozpamiętywać czegoś, co było. Muszę oddzielić kiedyś od dziś grubą kreską. Tak będzie najlepiej.
- Musimy się już powoli zbierać, ponieważ Samantha musi się dzisiaj jeszcze spakować, ponieważ wyjeżdża na kilka dni. - oznajmił mój tata, patrząc na swój zegarek na lewej ręce.
Jeśli dobrze widziałam, była godzina dwudziesta trzydzieści pięć. Kiwnęłam głową i wstałam z krzesła, a wszyscy poszli w moje ślady. Zapłaciliśmy za swoje zamówienia i wyszliśmy z restauracji.
Wiatr lekko owiewał moją twarz. Potarłam dłońmi skórę wzdłuż ramion, ponieważ było chłodno. Jordan zdjął swoją bluzę i narzucił mi ją na barki. Uśmiechnęłam się lekko, mówiąc ciche "dziękuję".
- Cieszę się, że mogliśmy sobie wszystko wyjaśnić. - powiedział mój tata, dając kluczyki swojej żonie, które były zapewne od samochodu.
- Miło było mi Cię poznać, Hayley. - kobieta wyciągnęła rękę, ściskając moją dłoń.
- Mnie panią również. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy? - zapytała.
- Tak, oczywiście. - odpowiedziałam, kiwając głową. Samantha odeszła od nas, kierując się w stronę parkingu.
- Też mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. - Mike uśmiechnął się lekko, również ściskając moją dłoń, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Po chwili chłopak odszedł. Jordana już nie było obok mnie. Pewnie chciał dać nam trochę prywatności. Mój tata westchnął lekko i rozłożył ramiona, dając mi sygnał, że mam go przytulić. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Dziękuję, że zadzwoniłaś i postanowiłaś się ze mną spotkać.
- A ja dziękuję, że wyjaśniłeś mi wszystko i dziękuję za to, że... wróciłeś. - uśmiechnęłam się, podnosząc głowę, by spojrzeć na jego twarz.
- Znasz mój numer telefonu, w razie co. Wiesz, jakbyś chciała się spotkać, czy chociażby porozmawiać. - kiwnęłam głową i odsunęłam się.- Do zobaczenia. - uśmiechnął się i odszedł.
Odwróciłam się i przejechałam wzrokiem po parkingu, szukając samochodu Jordana. Gdy go odnalazłam, szybko podeszłam do niego i wsiadłam. Chłopak odpalił silnik i ruszył.
- Nie było tak źle jak myślałaś, hm? - spojrzał na mnie Jordan, na chwilę odrywając wzrok od drogi.
- Było... dobrze. - uśmiechnęłam się.
- Skąd znasz Mike'a?
- Jak byliśmy na festiwalu, to poszłam do parku i przysiadł się do mnie, gdy siedziałam sama na ławce. - odpowiedziałam. Brunet kiwnął głową i przez resztę drogi jechaliśmy w ciszy.
Gdy dotarliśmy do domu, od razu udałam do swojego pokoju i wzięłam piżamę. Poszłam do łazienki i szybko weszłam pod prysznic. Po jakimś czasie opuściłam kabinę prysznicową, wytarłam ciało ręcznikiem i ubrałam piżamę. Zmyłam makijaż i umyłam zęby.
Wyszłam z pomieszczenia i położyłam się do łóżka. Już prawie zasypiałam, ale nagle drzwi do pokoju otworzyły się. W progu stał Oliver, lekko się chwiejąc. Czy on się upił?
- Hayley, koch... - nie dokończył, ponieważ przerwała mu czkawka. - ...kochanie. - podniosłam się do pozycji siedzącej, włączyłam małą lampkę, leżąca na małej szafeczce i westchnęłam.
Chłopak ruszył z miejsca i tracąc prawie równowagę podszedł do łóżka. Usiadł obok mnie i podniósł dłoń, przejeżdżając palcami po moim policzku.
- Oliver, powinieneś... - zaczęłam, ale brunet położył palec wskazujący na moich ustach i pokręcił głową.
Nachylił się i spojrzał prosto w moje oczy. Przybliżył się jeszcze bardziej i zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Jego wargi delikatnie musnęły moje. Czułam odór alkoholu z jego ust. Byłam tak zaskoczona, że nie zrobiłam niczego, lecz po chwili oddałam pocałunek.
Cholera, nie. To jest złe.
Odepchnęłam bruneta, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
- Nie. - szepnęłam, kręcąc głową.
- J-ja..ja przepraszam. - zająkał się, odsuwając ode mnie. - Nie powinienem był tego robić.
- Oliver, myślę, że powinieneś iść. - powiedziałam cicho, spuszczając wzrok na swoje palce.
Drugi raz tego wieczoru stało się coś, czego się nie spodziewałam. Brunet wybuchnął głośnym płaczem.
Spojrzałam na niego, nie wiedząc co się dzieje. Przysunęłam się do niego i objęłam ramionami. Chłopak wtulił się we mnie, nadal szlochając. Jedną ręką bawiłam się jego włosami, a drugą lekko pocierałam jego plecy, starając go choć trochę uspokoić.
Po kilkunastu minutach Oliver uspokoił się i przestał płakać. Głowę miał na moich kolanach i lekko się trząsł.- Połóż się na moim łóżku, będzie Ci wygodniej. - powiedziałam cicho.
Brunet podniósł głowę z moich nóg i kiwnął głową. Zaczął ściągać swoje spodnie, a później bluzkę. Lekko się chwiał, przez co zaplątał się w T-shirt. Pomogłam mu ją zdjąć i wzięłam jego ciuchy z ziemi, kładąc na komodę. Podeszłam do łóżka w momencie, gdy chłopak położył się na łóżku w samych bokserkach. Odwróciłam się z zamiarem odejścia, lecz w ostatnim momencie złapał moją dłoń i spojrzał na mnie lekko napuchniętymi oczami.
- Nie idź. - wychrypiał.
- Oliver, nie mogę...
- Proszę. - przerwał mi.
Westchnęłam i zgasiłam lampkę. Położyłam się na łóżku i przykryłam nas kołdrą. Obróciłam się plecami do chłopaka i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jego rękę wokół mojej talii.
Czekałam, aż Oliver zaśnie. Jakiś czas później słyszałam jego miarowy oddech, co oznaczało, że chłopak już śpi. Sama nie musiałam długo czekać, ponieważ chwilę później już spałam.

CZYTASZ
Beside You
RomansaHayley Withmore to dziewiętnastolatka, starająca się być szczęśliwą dziewczyną. Bolesne wspomnienia z przeszłości codziennie przypominają jej o trudnym życiu, lecz ma przy sobie przyjaciół, którzy pomagają Hayley podnieść się po mniejszych, jak i wi...