CZY MIŁOŚĆ ISTNIEJE...!

519 13 0
                                    


Po jak że interesującej opowieści o moim życiu Andrzej chyba dał sobie spokój, na szczęście nie musiałam już się tłumaczyć i opowiadać jak się czuje, to jest najgorsze, uśmiech przez łzy, trzeba udawać bo ludzie cię zniszczą...!

Przez tydzień miałam spokój, żadnych wiadomości na fb, odwiedzin w pracy, nic może wszystko się jakoś ułoży, trochę bolało jeszcze cały czas miałam widok wchodzącego Szymona z Karoliną przed oczami. Ale przeszłość uderzy cię w momencie w którym najbardziej nie będziesz się tego spodziewać. Odblokowałam tel. włączam, z zaskoczeniem że dostałam sms bo nawet nie słyszałam dźwięku, dostałam zdjęcie od Beaty to koleżanka z miasteczka, zdjęcie Karoliny i Szymona z podpisem "jak możesz na to pozwolić oni zniszczyli ci życie a ty nie chcesz wrócić i pokazać im gdzie raki zimują", w tej chwili miałam ich gdzieś nie chciałam im niczego udowadniać niech sobie żyją z daleka ode mnie odp tylko "muszę się z tym pogodzić, takie życie". Myślałam ze to koniec ale Bata napisała do mnie, że nie wyobraża sobie tego co czuje i takie tak, wiedziałam, że sobie nie wyobraża bo jest ogromną szczęściarą, jej chłopak nie widzi nic poza nią, są szczęśliwi i trochę im tego zawsze zazdrościłam ale potem spotkałam Szymona myślałam, że to to ale zostałam na lodzi. Postanowiłam nie odp, nie potrzebowałam współczucia. Szczerze w tym wszystkim najgorsze są właśnie takie codziennie sprawy....!

Studia to był mój odpoczynek, chwila wytchnienia, kochałam przebywać na uczelni, nie miałam tam zbyt wielu znajomych bo nie miałam na nich czasu, szczerze nie miałam nawet czasu rozmawiać ze współlokatorami, kiedy wychodziłam oni spali kiedy wracałam spali albo ich nie było, imprezy te sprawy życie studenckie ludzi którym rodzice fundują studia, nieraz tylko wpadali do mnie do Kafejki w weekend na kawę chwilę pogadać ale bar był dla nich bardziej ciekawy, dobrze że pracowałam z Krzyśkiem, on był jedyną osobą z którą miałam czas rozmawiać. Krzysiek był niesamowitym facetem i gdyby nie fakt że ma narzeczona pewnie zaprosiła bym go na jakąś kawę albo coś, ale wiadomo fajni faceci albo nie istnieją albo są zajęci. Krzysiek był moim wsparciem i nigdy mu tego nie zapomnę.

Zapowiadał się piękny piątkowy wieczór, słyszałam za oknem kibiców, krzyczeli "Skra gra tu", bardzo często można to tu usłyszeć albo moje ulubione "Mamy żółte serca w których płynie czarna krew bo to skra Bełchatów bo to skra Bełchatów jest", kibice tu byli inni niż ci z boiska do piłki nożnej, każdy uczynny miły, nigdy mnie nie pospieszali gdy przychodzili na kawę, to inny świat, odcięty od przemocy i zła, oni po prostu cieszyli się grą i kibicowaniem. Najlepsze momenty są wtedy kiedy wracają po wygranym meczu, ludzie potrzebują tak mało do szczęścia.

Ale dzisiejsze zakończenie meczu było smutne jakaś kontuzja nie wiedziałam co się dokładnie stało, słyszałam tylko krzyki i karetkę miałam nadzieję że nic poważnego, ale taki jest sport. "Mecz wygrany ale zawodnik pokonany", tak mi powiedział jeden z klientów. Nie interesowało mnie jakoś za bardzo co się tam wydarzyło. Moja zmiana dobiegała końca, wiec zebrałam rzeczy i wyszłam, nareszcie do domu.

Soboto nie przychodź, piątku wróć, padał deszcze nie lubię deszczu a wczoraj była taka piękna pogoda, w drodze do pracy cała przemokłam na szczęście miałam rzeczy na przebranie w pracy, już kiedyś pracowałam w mokrych nikomu nie polecam. Weszłam i od razu zobaczy spanikowanych klientów, dość głośno rozmawiali usłyszałam tylko "nie wiadomo czy zagra do końca sezonu, to chyba coś poważnego", tu bardzo często zdarzały się takie rozmowy w końcu stadion jest niecały kilometr od kafejki, było tu bardzo dużo kibiców. Jeden z nich poprosił mnie o włączenie tv, ale nic nie mówili na temat kontuzji jakiegoś siatkarza więc poprosił mnie o wyłączenie. W sumie zaciekawiło mnie to co że każdy tak przeżywa tą kontuzję a że Krzysiek to zapaleniec który uwielbia Skrę, dowiedziałam się że Wrona skręcił prawdopodobnie kolano, nie powiem trochę się przestraszyłam bo brzmiało to strasznie. Ja kocham naszą reprezentację, nie jestem takim zapaleńcem klubówek, ale nie tylko o to chodziło, znałam tego chłopaka i chociaż na początku doprowadzał mnie do szału trochę się zmartwiłam. Postanowiłam jak najszybciej odblokować tel. i zaprosiłam go do znajomych na fb z nadzieją że jeszcze mnie pamięta, chciałam po prostu, wiedzieć czy wszystko u niego ok, może potrzebował jakiejś pomocy on mi pomógł podczas spotkania z Szymonem i Karoliną.

A kiedy już stracisz wszystko...! /ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz