NIE KAŻDY MOŻE DOSTAĆ WSZYSTKO, CZASEM WYSTARCZĄ TE MAŁE RZECZY...

112 8 0
                                    

  DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ...!

Czas leci jak zwariowany, życie też, w końcu pojawiło się w nim trochę słońca i nie ciągnie się tak jak przez ostatni czas, nie pisałam długo nic ponieważ chciałam, trochę mieć do napisania a nie tylko dwa słowa "jestem szczęśliwa", mam nadzieję, że już na zawsze, wiadomo, że nie jest tak kolorowo jak wcześniej, bo nie było zazdrości i nie zastanawialiśmy się gdzie i z kim jest ta druga osoba, ale to nie ma żadnego znaczenia, bo zawsze jesteśmy obok siebie i kiedy się kłócimy, ta kłótnia nie trwa długo, zaraz się godzimy i wszystko się układa tak jak by nic się nie stało, wystarczy jeden uśmiech w mojej sytuacji a żebym ja się musiała przestać gniewać Wojtek przynosi mi różę, zawsze czerwoną i zawsze znajduję ją na łóżku, często zostawia mi wiadomości w szafie, to też uwielbiam, ale kiedy ją otwieram czuje też swoje perfumy więc to nie jest już takie same jak wcześniej, ale wróćmy do tego co chciałam wam opowiedzieć, nie wiem czy się ucieszycie tak samo jak ja ale, powiedziałam tak, pewnie wszyscy którzy nas słabo znają powiedzieli by, że to za szybko, ale to zaręczyny nie ślub, z tym na pewno jeszcze poczekamy, chociaż Ola twierdzi że z takim tempem już za rok będziemy po ślubie, ale ja w to nie wierzę, chociaż życie pisze różne scenariusze, najważniejsze jest to, że jesteśmy szczęśliwi i że nasi bliscy cieszą się naszym szczęściem, widziałam ostatnio na ulicy Beatę z wózkiem, urodziła ślicznego chłopczyka, zaczepiła mnie, pogratulowałam jej, ale widziałam w jej oczach ból i samotność, wiem że nie powinnam ale umówiłam się z nią dzisiaj na kawę, Wojtek odradza mi żebym tam szła, ale muszę, ona cierpi a ja mogę jej może jakoś pomóc, jeżeli tylko będę mogła na pewno to zrobię, z Andrzejem nie mam kontaktu i nie chcę go mieć, widujemy się tylko na meczach i jakiś imprezach u chłopaków ale nie rozmawiamy, czuje tylko jego spojrzenie, ale to już mnie nie rusza, w końcu ruszyłam ze swoim życiem do przodu, szczerze myślałam, że to niemożliwe ale nigdy się tak bardzo nie myliłam.

Wojtek: Idziesz?

Ja: Tak, muszę.

Wojtek: Nic nie musisz, możesz zostać ze mną.

Ja: Idę bo się spóźnię.

Wojtek: Jak by coś to dzwoń.

Ja: Idę, pa.

Wojtek: Kocham cię.

Ja: Ja ciebie mocniej.

Wojtek: Nie da się mocniej.

Ja: Zdziwił byś się.

Wyszłam, wsiadłam do samochodu i pojechałam szczerze bałam się tego czego zastanę na miejscu, ale chciałam tam jechać, dawno nie byłam na coś tak nastawiona jak na to, wyszłam z samochodu, Beata już siedziała przy stoliku z małym, podeszłam i usiadłam zamówiłam kawę a ona zaczęła rozmowę.

Beata: Jesteś szczęśliwa.

Ja: Bardzo.

Beata: Gratuluje zaręczyn.

Ja: Dziękuję.

Beata: W sumie wyświadczyłam ci przysługę.

Ja: W sumie tak, ale swoje się nacierpiałam, a ty jak tam.

Beata: Teraz mogę ci powiedzieć, bo jestem pewna twoich uczuć do Wojtka, nie zaręczyła byś się z kimś kogo nie kochasz nie?

Ja: Nie, Wojtek to moja bratnia dusza, Andrzej nigdy nią nie był.

Beata: Nie jesteśmy razem, nigdy nie byliśmy i nie będziemy, on mnie nie chce i kocha tylko ciebie, więc jeśli chcesz do niego wrócić to on na pewno cię przyjmie.

A kiedy już stracisz wszystko...! /ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz