Calum
- Módl się Hemmings, żebyś miał dobre wytłumaczenia, bo inaczej wpierdolę ci tak bardzo, że Liz nie będzie wiedzieć, czy zawieźć cię do szpitala czy może od razu pochować. - Warknąłem, nawet nie starając się ukryć swojego zdenerwowania, które z chęcią wyładowałbym na zaskoczonym blondynie, który obrócił się w moją stronę.
Od samego rana czułem, że ten dzień będzie jedną wielką katastrofą, a kiedy zdałem sobie sprawę z faktu, że Raven najzwyczajniej w świecie mnie ignoruje wiedziałem, że mogę zapisać go na straty. Nie miałem cholernego pojęcia, o co tym razem jej chodziło, ale sprawa musiała być wyjątkowo poważna, skoro poświęciła się na tyle, żeby wstać rano na najwcześniejszy autobus, a nie, tak jak zwykle, jechać ze mną do szkoły. Jeśli Sage jest w stanie poświęcić się i wstać o tak wczesnej porze z łóżka, musiałem być na spalonej pozycji. Na moje nieszczęście, wszelkie próby dogadania się z tą cholerną kobietą nie miały najmniejszego sensu, bo nie dość, że starannie unikała miejsc, w których zazwyczaj ją znajdowałem, to kiedy już jakimś cudem na siebie wpadaliśmy, ona była w stanie jedynie spoglądać na mnie obojętnym spojrzeniem, a następnie po wysłuchaniu gradu pytań, którym ją zarzuciłem omijała mnie i bez słowa odchodziła, czym doprowadzała mnie do białej gorączki.
Na początku, byłem przekonany, że chodziło jej o to, że nie przyjechałem po nią poprzedniego dnia tak, jak się umawialiśmy, ale po chwili przemyślenia stwierdziłem, że Sage nie byłaby w stanie złościć się o taką błahostkę dłużej niż 45 minut. Właśnie dlatego, po czterech męczących lekcjach, biegiem wyleciałem z klasy, chcąc złapać Raven przed jej kolejna lekcją co, dzięki Bogu mi się udało. Jeśli ja byłem szczęśliwy, mogąc po raz kolejny zobaczyć jej twarz, za którą zdążyłem zatęsknić przez ten cały czas, podczas którego mnie unikała. Sama Raven, nie wydawała się zadowolona z faktu, że ją zatrzymuję.
- Nie widzisz, że nie chce z tobą gadać? - Zapytała, a ja z trudem przełknąłem ślinę widząc, jak odwraca głowę, nawet nie patrząc w moją stronę. Zupełnie tak, jakbym był trędowaty.
- Nie widzisz, że próbuje się dowiedzieć dlaczego? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, na co przewróciła oczami, a następnie po raz pierwszy tego dnia uniosła głowę, krzyżując swoje spojrzenie z moim. Przez niewielka odległość jaka dzieliła nasze twarze, byłem w stanie zauważyć delikatne sińce pod jej oczami, których najwidoczniej, nie potrafiła zamaskować makijażem. Miałem ochotę, wbrew wszystkiemu, po prostu wziąć ją w ramiona i jej nie wypuścić, dopóki nie powiedziałaby dlaczego tak się zachowuje, aby później ostro się na nią wydrzeć za to, że po raz kolejny zarwała noc, powtarzając wszystko do egzaminów, co byłem w stanie zauważyć po zmęczeniu na jej twarzy.
Niestety nie było mi to dane, bo po usłyszeniu jej słów byłem w stanie jedynie myśleć o tym, żeby zabić swojego najlepszego przyjaciela.
- Zapytaj Hemmingsa. Swoją drogą jestem zdziwiona, że jeszcze nie podzielił się z tobą informacjami, które zdobył. W końcu mówicie sobie o wszystkim. - Odpowiedziała z naciskiem na ostatnie zdanie i ignorując fakt, że otwierałem usta, aby się zapytać o co jej do cholery chodzi, zniknęła za drzwiami prowadzącymi na sale gimnastyczną, a mi pozostało jedynie ruszenie na poszukiwania swojego głupiego przyjaciela, którego znalazłem w sali informatycznej.
W ciągu mojej wędrówki uzmysłowiłem sobie, że ten jełop najzwyczajniej w świecie musiał poruszyć temat naszej ostatniej nocy, o której i tak niewiele im powiedziałem. Takie informacje po prostu wolałem zachować dla siebie. Po części dlatego, że to co stało się między nami, było naszą prywatną sprawą, a po części dlatego, że mogły z tego wyniknąć takie sytuacje jak ta.
CZYTASZ
Crooked Legs. c.h. ∞
Fanfiction"Pewnego dnia, Wszytko będzie lepsze... Może jutro, albo pojutrze, Ale wiedz, że to się stanie, A twoje "jutro" w końcu przyjdzie" ______________________ Calum Hood & Raven Sage