Rozdział 15

3.3K 220 72
                                    

Calum

Huk zamykanych za mną drzwi rozniósł się po pomieszczeniu, a ja niczym niewzruszony zrzuciłem plecak zostawiając go w korytarzu, nawet nie kłopocząc się ze ściągnięciem butów wszedłem w głąb pomieszczenia. Kiedy tylko znalazłem się w kuchni, spotkałam się z przepełnionym dezaprobatą spojrzeniem mojej rodzicielki, która urzędowała w pomieszczeniu przygotowując obiad.

— Ile razy mam ci mówić, żebyś nie trzaskał drzwiami? — Spytała, mimo iż byłem pewien, że doskonale wie, że jej słowa nic nie dadzą i wciąż będę robił to co robiłem dotychczas.

— Kilka. — Odparłem mimo że zdawałem sobie sprawę, że kobieta nie oczekuje odpowiedzi na swoje pytanie. — Co na obiad? — Spytałem podchodząc do mamy, która po skwitowaniu moich słów ciężkim westchnieniem ponownie wróciła do mieszania drewniana łyżką w garnkach stojących na palnikach kuchenki gazowej.

Gdy tylko wszedłem do mieszkania, poczułem niesamowity zapach wypełniający każdy jego najmniejszy zakamarek, a w mojej głowie pojawił się obraz pieczonego kurczaka, który był popisowym daniem mojej mamy. Z nadzieją spojrzałam na bulgoczący płyn znajdujący się w garnku, mając nadzieję, że to sos pomidorowy do owego kurczaka. Nie dało opisać się mojego niezadowolenia, gdy zauważyłem pływający w czerwonej brei ryż.

— Pomidorowa. —Odparła mama, potwierdzając moje największe obawy, na co mimowolnie głośno jęknąłem, wyrażając tym swój zawód. — Jak byłeś mały uwielbiałeś pomidorową z ryżem! — Oburzyła się kobieta, na co mimowolnie ukradkiem przewróciłem oczami. Przejąłem stanowczo za dużo nawyków Raven.

— Tak. Kiedy miałem 8 lat i brakowało mi jedynek. — Mruknąłem przeczesując dłonią i tak już sterczące w każdym możliwym kierunku włosy. — Idę do siebie. — Dodałam tracąc ochotę na jedzenie, mimo że kiedy szedłem do domu wyobrażałem sobie jak wyjadam pół lodówki, w której i tak nie znalazłbym niczego na co miałbym ochotę.

— A co z obiadem? — Spytała, na co zatrzymałem się wpół kroku odwracając się do niej.

— Nie jestem głodny. — Powiedziałem przejeżdżając dłonią po karku. Przez dłuższą chwilę stałem w tej pozycji zastanawiając się nad jednym faktem. — Myślę, że pójdę do Luke’a. — Dodałem mimochodem.

— Do Luke’a? — Spytała przybierając dziwny wyraz twarzy, którego nie umiałem zinterpretować.

— No tak. Do Luke’a. — Mruknąłem, kompletnie nie wiedząc o co jej chodzi.

— A od kiedy Luke mieszka w bloku obok i jest dziewczyną? — Pytanie mojej mamy zaskoczyło mnie do tego stopnia, że niemal od razu po jego usłyszeniu zastygłem w miejscu, patrząc na nią wielkimi oczami.

— Skąd ty… — Wyjąkałem widząc uśmiech mojej rodzicielki, która bez dwóch zdań była z siebie bardzo zadowolona.

A to wszystko za sprawą przyłapania mnie na niewinnym kłamstwie.

— Jestem twoją matką, Calum. — Powiedziała obojętnym tonem, chodź wyraz jej twarzy mówił sam za siebie. — Wiem kiedy mój syn jest zakochany.

Niemal zachłysnąłem się śliną słysząc jej słowa, które na dodatek wypowiedziała takim tonem jakby stwierdzała, że niebo jest niebieskie, a trawa zielona.

— Tylko się przyjaźnimy. — Mruknąłem poważnie zakłopotany jej słowami, co mama skwitowała parsknięciem śmiechem. Nie byłem pewien czy skomentowała nim moje zachowanie, czy może wcześniejsze słowa, które opuściły moje usta.

— Ja i tak wiem swoje. — Odparła, puszczając w moją stronę perskie oko, ale ja byłem zbyt oszołomiony jej zachowaniem, żeby jakkolwiek skomentować jej czyn. Zamiast tego wzruszyłem bezradnie ramionami i wciąż będąc w głębokim szoku przeszedłem przez korytarz, aby po chwili znaleźć się w swoim pokoju, w którym jak zwykle panował bałagan.

Crooked Legs. c.h. ∞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz