VII

4.6K 359 16
                                    

Chłopaki w ciszy dotarli do parku, gdzie Jun usiadł na pierwszej z brzegu ławce i chowając twarz w dłonie, pozwolił łzom popłynąć. Jego znajomi nie rozumieli dlaczego to robi, ale Kioshi i Hisoka usiedli obok niego, chcąc go jakoś pocieszyć. Do Tomatsu ktoś zadzwonił, więc przez chwilę stał z boku, by zaraz dołączyć do reszty i oznajmić, że zaprasza ich do siebie, bo jego rodzice wyjeżdżają na kilka dni.

- Wiesz Tomatsu, bardzo chętnie, ale nie mam nastroju - powiedział Jun, podnosząc głowę i pokazując zapłakane, czerwone oczy.

- Junnie, może cię odprowadzę do domu? - zaproponował Kioshi, ale czerwonowłosy odmówił, gdyż nie chciał być teraz sam, a poza tym był pewny, że Masaru siedzi pod jego mieszkaniem. I wcale się nie mylił.

Chłopak zaraz po kłótni przed pizzerią pobiegł do domu Juna, gdzie miał zamiar siedzieć aż do jego powrotu. Kioshi zaproponował więc, by czerwonowłosy został u niego na noc, na co ten się zgodził i po krótkim pożegnaniu rozeszli się w przeciwne strony. Tomatsu prawie siłą zmusił Hisokiego, by ten poszedł z nim do domu. Po blisko półgodzinnej drodze samochodem dotarli pod wielki dom. No dobra to był pałac.

Willa znajdowała się ogromnej polanie. Otaczał ją z każdej strony przepiękny, kolorowy ogród, w którym można było znaleźć chyba wszystkie rodzaje i odmiany kwiatów, jakie można hodować w Japonii. Hisoka przez dłuższy moment stał jak słup, gapiąc się na ogrom "domu".

- Idziesz, czy będziesz tak stał? - zaśmiał się Tomatsu, przerywając rudzielcowi w podziwianiu kolorowych wzorów złożonych z kwiatów. Pokiwał tylko głową i patrząc na dróżkę z kamyków, skierował się do schodków, na których stał blondyn. Ten od razu objął ramieniem rudzielca i wprowadził go w swoje "skromne progi "

W korytarzu dał mu kapcie na zmianę, zostawili kurtki i Hisoka prowadzony przez przyjaciela wszedł na długie, skręcane schody prowadzące na piętro. Jednak nie zatrzymali się na pierwszym piętrze, wspinali się dalej, aż dotarli na czwarte, które w całości należało do Tomatsu.

W tym budynku było więcej niż cztery piętra. Patrer był ogólnie dostępny dla wszystkich, pierwsze piętro należało do gości, którzy nie należeli do rodziny, drugie dla gości z rodziny, trzecie dla rodziców chłopaka. Było jeszcze piąte piętro, na którym mieszkała służba. Chociaż służba to za dużo powiedziane. Wszyscy w tym domu byli dla siebie jak rodzina. Wyżej był taki jakby strych, przez który można było wyjść na dach, gdzie był wielki taras.

Wracając, pełen podziwu Hisoka usiadł na łóżku w pokoju Tomatsu, rozglądając się w każdą stronę. Chociaż on sam *a raczej jego ojciec* miał wykupione dwa piętra w bolku, które zamieniły się w jedno duże mieszkanie, to było niczym w porówaniu z tym. Zauważył pewne podobieństwo między tym, a swoim pokojem. Łóżko stało przy oknie, które wychodziło na północ, zaraz przy ramię łóżka stało biurko, w kącie pokoju przy drugim oknie stała szafka przepełniona książkami, mangami i pomocami naukowymi. Wszystkie posegregowane na rodzaj, autorów i w kolejności alfabetycznej. Przy przeciwleglej ścianie stała duża szafa *szafa rudzielca była o wiele mniejsza, ale on nie potrzebował aż takiej ilości ubrań* . Obok łóżka stała szafka nocna, a na niej lampka, zaś tuż przy niej duża komoda. Na każdej ścianie były zdjęcia rodziny i przyjaciół oraz półki z kolejnymi książkami. Może i tak wygląda większość pokoi nastolatków, ale w tamtym momencie Hisoka twierdził, że tylko te ich. Jego rozmyślania przerwał Tomatsu, machając chłopakowi ręką przed oczami.

- Żyjesz? Mówiłem, żebyś zdjął koszulę. - powtórzył, widząc, że rudzielec nie wie, co powiedział. Na jego słowa chłopak się zdziwił, i gdy już chciał zapytać dlaczego, blondyn wskazał na wielką plamę po keczupie. - Jeśli tego jak najszybciej nie odpierzesz to możesz się z nią pożegnać. - dodał i stanął przed nim z założonymi rękami, czekając aż ten się rozbierze. Chłopak zdjął marynarkę od mundurka i niepewnie spojrzał na przyjaciela.

- Będziesz się tak na mnie gapił? To trochę krępujące.... - powiedział, a jego twarz od razu zalał soczysty rumieniec. Blondyn westchnął i podszedł do szafy.

- Poszukam ci jakąś bluzkę, a ty to zdejmuj. - odezwał się i po chwili jego ręce zaczęły przesuwać kolejne wieszaki w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. W tym czasie Hisoka rozpinał guziki od koszuli i gdy się z nimi uporał, zdjął ją niezbyt pewny tego, co robi. Trzymając ubranie w ręce tak, by zakrywało jego ciało posłusznie czekał aż Tomatsu zwróci się do niego. Zaczął na nowo rozglądać się po pokoju i nie mogąc już wytrzymać z ciekawości podszedł do szafki stojącej obok biurka. Zaczął przeglądać tomiki mang.

Był zdziwiony, widząc, że blondyn ma tomy mang, których jeszcze nigdzie nie można było kupić. Gdy już chciał się odwrócić, by o to zapytać, poczuł na swoich nagich ramionach znajome dłonie. Pod dotykiem chłopaka, przez ciało rudzielca przeszedł dreszcz, a na skórze pojawiła siebie gęsia skórka.

- Co tak oglądasz? - zapytał, jak gdyby nigdy nic, tuż przy uchu chłopaka i oparł brodę na swojej dłoni.

- N-nic.... S-skąd ty je masz? Przecież nie można ich jeszcze kupić? - wyjąkał z wyrzutem, odsuwając się nieznacznie od blondyna i wskazał w odpowienie miejsce palcem.

- Ma się swoje kontakty. - zaśmiał się, zabrał z rąk Hisokiego koszulę i wcisnął błękitną koszulkę z krótkim rękawem, którą ten od razu na siebie ubrał. - Jeśli chcesz mogę ci pożyczyć, już dawno je przeczytałem... - dodał jeszcze, że za chwilę wróci i zniknął za drzwiami. Hisoka westchnął głęboko, przykładając do rozpalonych policzków zimne dłonie.

Chociaż w szkole, przy znajomych czuje, że to zauroczenie względem Tomatsu już mu przeszło, gdy tylko zostawali chociaż na chwilę sami, jego serce przyspieszało, a ciało ogarniało przyjemne ciepło. Tomatsu natomiast wiedział, że rudzielec nie jest mu objęty, że chce się nim opiekować, być przy nim, ale na razie nie miał zamiaru czegokolwiek z tym robić.

Blondyn chciał pójść do pralni, ale spotkał na korytarzu jednego z pracujących w domu ludzi, więc przekazał koszulę przyjaciela i poszedł do kuchni żeby zrobić im coś do picia. Po prawie 20 minutach wrócił z dwoma kubkami gorącej białej czekolady.

- Mam nadzieję, że lubisz białą czekoladę. - powiedział z uśmiechem, podając czerwony kubek rudzielcowi. Chłopak siedział na łóżku podziwiając widoki za oknem. Tomatsu dosiadł się do niego i przez chwilę panowała cisza.

- Tomatsu.... kiedy mi opowiesz skąd znasz Masaru? - zapytał przerywając w końcu męczącą ciszę.

- Wiesz..... Jeśli zostaniesz dzisiaj u mnie na noc, to wszystko ci opowiem. - wyszczerzył się jak małe dziecko, które znalazło idealny argument, żeby dostać zabawkę, ale Hisoka nie był aż tak uradowany. Spuścił głowę i zaczął nerwowo przebierać palcami na pustym już kubku. Wiedział, że będzie mu trudno spędzić tyle czasu sam na sam z nim. Blondyn widząc niepewność przyjaciela, przeniósł się na kolana i łapiąc za jego dłonie zrobił błagalną minę. - No weeeeeź.... nie daj się prosić! I tak jest piątek! Zobaczysz będzie super! Mam pokój, gdzie jest strasznie dużo gier! Będzie super! - wykrzykiwał z radości, wyglądając przy tym jak dziecko.

- Meh... No nie wiem.... Nawet swoich rzeczy nie mam....

- Tym się nie przejmuj! Ubrania ci pożyczę, szczoteczkę do zębów dam ci, nową oczywiście, a jeśli chodzi o bieliznę to bez problemu znajdę taką jeszcze z metką - Hisoka mimowolnie się uśmiechnął, gdy widział jak bardzo zależało Tomatsu, żeby u niego został. Nie mógł się więcej opierać i zgodził się, od razu lądując w żelaznym uścisku blondyna. Jego serce zabiło kilka razu mocniej, a na twarzy pojawiły się czerwone plamy. Tomatsu czuł, jak bije serce chłopaka, ale nic nie chciał mówić, żeby ten nie poczuł się skrępowany. Po chwili usiedli wygodnie na łóżku, a blondyn zaczął opowiadać swoją historię.

Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz