IX

3.8K 338 32
                                    

Następnego dnia Hisoka obudził się, czując, że jest mu bardzo gorąco. Od razu zdał sobie sprawę z tego, że Tomastu śpi wtulony w niego i nie mógł zaprzeczyć, że wyglądał, jak aniołek. Nie chciał go obudzić, więc nie zmieniając pozycji sięgnął po telefon, który położył poprzedniego dnia na parapecie i po odblokowaniu go zobaczył 35 nieodebranych połączeń od ojca, 20 od matki i nawet 5 od siostry i 3 od kochanka matki. Miał też kilkanaście sms'ów,  większość o treści "Hisoka gdzie ty jesteś? Odezwij się! Jak nie wrócisz do rana, idziemy na policje." Teraz nagle się mną przejmują.... westchnął i powoli wyplątał się z objęć przyjaciela. Udał się do łazienki, gdzie na spokojnie zadzwonił do ojca.

- Gdzie ty się podziewasz?! - wykrzyknął mężczyzna, gdy po dwóch sygnałach odebrał telefon.

- Spokojnie, jestem u kolegi. Nocowałem u niego. Wyleciało mi z głowy, żeby zadzwonić. - odpowiedział opanowany, na co dostał wielkie kazanie, że powinien informować o takich rzeczach.

- Jakoś nigdy cię nie interesowało, gdzie jestem i co robię, więc o co ci chodzi?

- Jesteś moim synem, musisz mi mówić, gdzie wychodzisz, z kim i kiedy wrócisz! - Hisoka stał, zaciskając z całej siły rękę na brzegu umywalki.

- Nie udawaj, że cię to cokolwiek obchodzi! Nie muszę ci nic mówić! Nie chcę z tobą gadać, daj mi spokój! - powiedział trochę głośniej niż miał zamiar to zrobić, rozłączył się i wyłączył telefon, żeby nikt więcej do niego nie dzwonił. Oparł się o umywalkę i schował twarz w dłoniach.

Dlaczego on musi mi wszystko psuć? Było tak super, tak cieszyłem się byciem z Tomatsu, a teraz... Jego rozymyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi.

- Soka... wszystko w porządku? Mogę wejść? - usłyszał, ale nic nie odpowiedział. Spojrzał tylko na drzwi, a zaraz jego oczom ukazał się trochę zaspany blondyn z potarganymi włosami. Rudzielec uśmiechnął się lekko i po chwili wylądował w ramionach przyjaciela. Hisoka oparł głowę na jego ramieniu i objął go w pasie. Przez moment panowała cisza, którą przerwał Tomatsu.

- Wszystko w początku? Chcesz pogadać? - rudzielec tylko odsunął się od chłopaka i ze sztucznym uśmiechem pokręcił głową. - Skoro nie, to chodźmy coś zjeść. - nic nie mówiąc, wyszli z łazienki i skierowali się na dół, gdzie śniadanie właśnie było rozkładane przez służbę na stole.

Chłopaki usiedli na tych samych miejscach co dzień wcześniej i zaczęli zajadać się przygotowanym posiłkiem. W między czasie atmosfera między nimi rozluźniła się, znowu śmiali się i żartowali. Gdy skończyli jeść, poszli do pokoju, gdzie Tomatsu dał przyjacielowi ubrania na zmianę, po czym sam zaczął się przebierać w obecności rudzielca. Hisoka zaczerwienił się, widząc jego idealnie wyrzeźbione plecy. Odwrócił się do niego tyłem, wziął ubrania i chciał pójść do łazienki, żeby się przebrać, ale zatrzymała go ręka Tomatsu, która znikąd pojawiła się na ramieniu rudzielca.

- Soka, przy mnie nie musisz się wstydzić i spokojnie się przebieraj. - zaśmiał się, a twarz jego przyjaciela przybrała kolor dojrzałego pomidora.

- I tak potrzebuję pójść do łazienki, więc przy okazji mogę się tam przebrać. - uśmiechnął się lekko i wyszedł. Tomatsu usiadł, a raczej opadł na łóżku, pocierając dłońmi twarz, a następnie klepiąc się po policzkach.

Przestań, wystraszysz go... Nie możesz nic powiedzieć, nie możesz nic zrobić...

Obijało się o jego głowę, aż w końcu wstał, otworzył okno i wychylił się za nie trochę, żeby odetchnąć świeżym powietrzem. W tym czasie Hisoka stał już przebrany przed lusterkiem i szorował zęby. Gdy skończył, spojrzał na swoje odbicie,  jego policzki przybrały już normalny kolor, ale jego biedne serce zaczynało przyspieszać z każdą nową myślą o blondynie.

Nie mogę mu nic powiedzieć... wyśmieje mnie...

Przeszło mu przez myśl. Odkręcił zimną wodę i przemył nią  obficie twarz. Po chwili wrócił do pokoju, gdzie zobaczył wyglądającego za okno Tomatsu. Mocno zacisnął oczy i pięści, wziął głęboki wdech, i podszedł z uśmiechem do przyjaciela, stając tuż przy nim.

- Co tam oglądasz? - zapytał, przypatrując się widokom za oknem. Tomatsu tylko zaprowonował przyjacielowi spacer, na co ten się zgodził i po jakiś piętnastu minutach szli już w stronę pobliskich pól, za którymi był las.

- Pamiętasz, o czym ci wczoraj opowiadałem? - zapytał w pewnym momencie Tomatsu.

- Hmmm, ostatnie co pamiętam to, że trafiłeś do klasy z Masaru i Junem i cię gnębili.... - Tomatsu zaśmiał się, po czym zaczął mu znowu opowiadać. Gdy doszedł do momentu, w którym dzień wcześniej skończył, dotarli do małej polanki, na której była chatka, a przed nią miejsce na ognisko i kilka siedzeń. Tomatsu szybko wytłumaczył rudzielcowi, że to jego taka jakby kryjówka przed wszystkimi i do tej pory nikomu jej nie pokazał.

- Sam to wszystko zrobiłeś? - zdziwił się Hisoka wchodząc do chatki, w której była mini kuchnia połączona z pokojo - salonem oraz oddzielona ścianką mała łazienka. Tomatsu dumnie pokiwał głową, cieszył się, że w końcu ktoś widzi jego 'dzieło' - Skoro mówisz, że nikogo tu nie zapraszasz, to po co ci tyle siedzeń na dworze?

- Omm.... W sumie nie wiem.... Miałem zamiar robić tu ostatnio imprezę, ale.... No stwierdziłem, że lepiej będzie w domu... - przyznał, pocierając nerwowo kark. Tak naprawdę chłopak wiedział, że jego koledzy nie docenią jego starań, które włożył w stworzenie tego, ale Hisoka był inny. Wiedział, że jemu to się spodoba. - Dobra, mniejsza, chodź opowiem ci do końca. - powiedział i pociągnął przyjaciela za rękę w stronę drzwi wyjściowych, a później usiedli na ławce przed domkiem. - No więc, po tym, jak wszedłem do tego pokoju zobaczyłem Masaru i Juna, i oni... no wiesz... - blondyn poczuł, że jego policzki płoną. Nigdy wcześniej tak nie krępował się mówić o takich sprawach.

- Ale jak to? Że oni? Razem? TO?! Masaru jest gejem?! - wykrzyknął zdziwiony Hisoka, a Tomatsu ulżyło, że nie musi tego mówić na głos. Potwierdził tylko jego słowa skinieniem głowy, patrząc w inną stronę. - To jakim prawem on wyśmiewa się ze mnie, skoro sam pieprzy się z chłopakiem.... Ja nawet nie spotykałem się z żadnym.... - wypalił, a ogarniająca go złość, sprawiała, że zaczynał się lekko trząść. Tomatsu zdziwił się na jego słowa.

Nikogo nie miał? A może by tak... nie... jeszcze za wcześnie... ale... meeh...  raz się żyje.

Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz