XIX

2.9K 241 21
                                    

- Zdaję sobie sprawę z tego, że nawet w najmniejszym stopniu nie wiesz, czym zajmuje się twój ojciec, więc najwyższy czas żebyś się tego dowiedział. Przez osiem lat twój ojciec pracował dla mnie, był moim informatorem i jednocześnie moim najbliższym współpracownikiem oraz przyjacielem... Niecały rok temu dowiedziałem się, że robi przekręty, a wszystkie pieniądze jakie u mnie zarabiał, przegrywał w zakładach i hazardzie. Wziąłem go na rozmowę, powiedział, że to się już nie powtórzy i błagał mnie o jeszcze jedną szansę... No cóż, nie jestem człowiekiem o skamieniałym sercu, nie mogłem go zostawić na lodzie, tym bardziej wiedząc o waszej ciężkiej sytuacji w domu. Chodzi mi oczywiście o rozwód twoich rodziców, a do tego Iwao wcisnął mi kit, że nie macie z czego żyć, co okazało się zwykłym kłamstwem. Byłem na niego wściekły, a jakby tego było mało, dowiedziałem się, że jest zwykłym oszustem. Zgrywał przede mną oddanego pracownika, któremu mówiłem o wszystkich sprawach związanych z naszą... firmą, że tak to ujmę, a tak naprawdę pracuje dla innych, dla naszych wrogów. Przekazał im wszystkie najważniejsze informacje dotyczące nas...

- Przepraszam, że przerwę, ale... czym pan i mój ojciec się zajmujecie? - wydusił w końcu z siebie Hisoka, na co Kyosuke spojrzał sie na chłopaka, zastanawiając się, czy może mu powiedzieć całą prawdę.

- Eh, dobrze powiem ci, ale to tylko dlatego, że jesteś ważny dla mojego syna i nie chcę, żeby coś ci się stało. Jednak musisz mi obiecać, że choćby nie wiem co, będziesz udawał, że nic nie wiesz, jasne? - zapytał go z powagą, na co Hisoka przełknął głośno ślinę i skinął głową. - Więc tak, jestem... jestem szefem, że tak powiem dobrej mafii. Powiedzmy, że zwalczmy inne tego typu grupy. Współpracujemy z policją i innymi takimi idnostkami, raczej ci tego nie muszę wymieniać? Po prostu my jesteśmy ci "dobrzy" za to twoj ojciec zdradził nas... przez ostatnie trzy miesiące toczy się zacięta walka miedzy nami... no sporo osób już na tym ucierpiało. Z tego, co się dowiedziałem, Iwao zamknął cię w domu, nafaszerował jakimś gównem i przez to byłeś jakiś czas w śpiączce... No on to zrobił po to, żebyś zapomniał o tym, co było przedtem, o moim synu, który był kolejny na jego celowniku, mści się na mnie za pewną rzecz, którą zrobiłem kilkanaście lat temu... Uświadomiłem sobie jego zamiary trochę zbyt późno... Zrobił to, żebyś później przez to nie cierpiał, tak mi sie wydaje... - Hisoka zaśmiał się pod nosem, przez co Kyosuke przerwał na chwilę i zdziwiony spojrzał na chłopaka.

- I to się nazywa ojciec? Najpierw odsuwa mnie od jedynej osoby, która mnie rozumiała i akceptowała, zamyka mnie z dala od wszystkiego, faszeruje chuj wie czym, później leje czym i gdzie popadnie i że to niby "dla mojego dobra"? Pieprzony skurwiel...- wycedził przez zęby, tępo patrząc za okno. - Kiedy będziemy u Matsu? Chcę go zobaczyć... - dodał jeszcze cicho, czując, że całą jego złość zastępuje smutek i strach o przyjaciela.

- Już prawie jesteśmy. - przyznał mężczyzna i zapadła cisza. Po około dziesięciu minutach dojechali na miejsce, wysiedli z limuzyny i weszli do wielkiej, strzeżonej, prywatnej kliniki. Pojechali windą na trzecie piętro i weszli do sali, w której leżał postrzelony chłopak.

- Matsu... - wyszeptał Hisoka, widząc nie ruszające się ciało blondyna. Podszedł do niego i uklęknął przy łóżku, łapiąc go za dłoń. Po chwili po jego policzkach spłynęły łzy, nie wiedział, co może powiedzieć. Zwyczajnie klęczał tak, szlochając i patrząc na spokojną twarz chłopaka.

Kilka minut później przyszedł lekarz, od którego dowiedzieli się, że Tomatsu miał dużo szczęścia, że jeszcze żyje, ale to czy w ogóle kiedyś sie obudzi, z każdą chwilą jest coraz mniej prawdopodobne. Hisoka słysząc to, wybiegł z sali, później ze szpitala i ze łzami w oczach pobiegł do swojego domu, gdzie zastał swojego ojca wraz z kilkoma innymi mężczyznami. Podszedł szybkim krokiem do winowajcy całego zamieszania, zamachnął się i przyłożył mu z całych sił pięścią w twarz. Iwao tylko zaśmiał się, machnął na niego ręką, a mężczyźni obecni w pomieszczeniu, rzucili się na chłopaka, najpierw okładając go z całych sił pięściami i kopiąc, a później podnieśli go, by przycisnąć go do ściany tak, żeby ich "szef" go widział.

- Teraz widać, że nie jesteś moim synem... - splunął na niego i kazał wrzucić go do pokoju, gdzie okno było zastawione kratami. - Teraz mi już nie uciekniesz. - Zaśmiał się, zatrzaskując drzwi. Hisoka był cały obolały, nie był w stanie się ruszyć, a z jego ust ciągle, małym strumykiem, sączyła się krew. Po chwili stracił przytomność.

*Tomatsu*

Rano Hisoka słodko spał oparty o okno. Nie chciałem go budzić, więc zszedłem na dół, zrobić nam śniadanie. Na chwilę wyszedłem przed dom.  W sumie nie wiem po co, po prostu zachciało mi się wyjść na powietrze. Stanąłem pośrodku trawnika, rozciągnąłem się, rozglądając się dookoła. Po chwili usłyszałem strzał i nim zdążyłem zareagować poczułem przeszywający ból w udzie, upadłem na ziemie, trzymając się za krwawiące miejsce. Kilka sekund później z moich płuc, pod wpływem bólu, wydarł się głośny krzyk. Kolejny strzał. Tym razem w brzuch, później ramię, a na koniec w klatkę piersiową. To wszystko trwało zaledwie minutę może dwie. Zobaczyłem nad sobą przerażoną twarz Hisokiego, ścisnąłem jego rękę, usłyszałem karetkę i nastała ciemność. Próbowałem z nią walczyć, unieść głaz, który ściągał mnie w ciemną otchłań, ale byłem za słaby. Chciałem przywołać wspomnienia, wtedy na pewno miałbym siłę walczyć, ale wszystko się rozmazywało, nie mogłem poskładać wszystkiego w całość, twarze były niewyraźne. W końcu sie poddałem, wiedziałem, że to nie ma sensu. Powoli opadałem w coraz głębszą nicość...

Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz