VIII

4K 354 31
                                    


- Poznałem go w pierwszej klasie gimnazjum. Głupi koleś... W zasadzie dalej taki jest, ale wtedy był bardziej dziecinny. Skakał do wszystkich, chyba myślał, że jest najlepszy. Eh.... Nie chodziłem z nim do klasy, ale nie było osoby, która go nie znała. Kiedy byłem w pierwszej klasie, on drugi raz w drugiej. Czasami mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która od razu się domyśliła, że on to zrobił, żeby być razem z Junem... To było strasznie widać. Ale wracając do jego zachowania. Nie podobało mi się to, co robił, więc powiedziałem o tym mojemu ojcu, który dał mi "ochroniarza". Miał zawsze być w pobliżu szkoły. Któregoś dnia Masaru zaczepił mnie i zaczął się naśmiewać, że mam granatowe włosy. No kurde fajne były no....... Chyba do nich wrócę... Wydaje mi się, że najlepiej właśnie w nich wyglądałem... Czekaj zaraz ci zdjęcie pokażę to powiesz, czy warto zmienić. - podekscytowany złapał za swój telefon i zaczął przeszukiwać galerię. Hisoka przysunął się bliżej i siadając przy nim tak, że ich ramiona prawie się stykały, spojrzał zza jego ręki. Widząc jedno ze zdjęć, wyrwał chłopakowi telefon i zeskoczył z łóżka.

- JEJU JAKIE TO SŁODKIE!! - krzyknął, przyglądając się Tomatsu, który miał pokręcone, różowe włoski i przytulał wielkiego, białego misia. - Ja je chcę! Musisz mi to wysłać! - Tomatsu rzucił się na chłopaka, chcąc zabrać mu telefon, zanim ten sobie prześle zdjęcie. Hisoka śmiejąc się, uciekał przed nim jednocześnie przesyłając upragnione zdjęcie przyjaciela. Wybiegł na korytarz i prawie potrącając jedną ze sprzątaczek, zaczął kierować się na dół, po czym pobiegł do ogrodu za domem. Zdziwienie, które go ogarnęło, spowodowało, że wcześniej nie uchwytny Hisoka stanął na środku pięknego ogrodu, przyglądając się ogromnej trampolinie i wielkiemu basenowi obok. Nawet nie zauważył, że telefon Tomatsu zniknął z jego ręki.

- CHCĘ TAM WEJŚĆ! - krzyknął łapiąc blondyna za ramiona. W jego oczach było widać ogromne podekscytowanie. Tomatsu niewiele myśląc, z wielkim uśmiechem na twarzy pociągnął rudzielca w kierunku trampoliny, a już po chwili oboje śmiejąc się, wygłupiali się, skacząc i robiąc głupie zdjęcia.

Gdy po ponad godzinnej zabawie na dworze zaczęło się ściemniać, a chłopaki leżeli dysząc ze zmęczenia i śmiejąc się dalej, lokaj zawołał ich na obiad. Idąc do domu popychali się co chwilę, aż dotarli do jadalni, gdzie usiedli obok siebie przy dużym stole. Dania były już podane, więc od razu zabrali się za jedzenie. Nie obyło się oczywiście bez mini bitwy na żarcie. Chłopaki non stop się śmiali, a lokaj tylko zastanawiał się jakim cudem ich brzuchy i twarze to wytrzymują.

Kiedy w końcu skończyli "jeść" poszli do pokoju Tomatsu. Byli już zmęczeni, więc dzisiaj odpuścili sobie pokój gier. Blondyn dał przyjacielowi wszystkie potrzebne mu rzeczy i wskazał łazienkę, żeby mógł się wykąpać. W tym czasie Tomatsu poszedł do drugiej łazienki na piętrze rodziców, gdzie również się umył, a kiedy wrócił do pokoju, zobaczył siedzącego na jego łóżku rudzielca,  który czytał jedną z mang. Jego włosy były wilgotne, tak samo jak góra podkoszulka. Tomatsu zagryzł dolną wargę prawie do krwi.

Nic z tym nie będziesz robił. Za wcześnie. Nie możesz. Wystraszysz go....

Powtarzał sobie przez chwilę, aż rudzielec podniósł głowę i uśmiechnął się do niego. Blondyn podszedł, po czym rozłożył się obok i włączył duży telewizor, który był wcześniej schowany za jedna z szafek. Hisoka wcześniej tego nie zauważył, więc duże było jego zdziwienie, kiedy drzwiczki od szafki zaczęły się rozsuwać. Tomatsu pociągnął za bluzkę rudzielca, przez co ten poleciał do tyłu i leżeli obok siebie, a że łóżko nie było aż tak wielkie, żeby oboje mieli dużo miejsca, stykali się ramionami.

- Tomatsu....  - zaczął rudzielec, gdy oglądali jakiś nudny dla niego film. - Nie skończyłeś mi opowiadać o Masaru... Co się stało po tym, jak cię zaczepił? - blondyn podniósł się na łokciu i spojrzał na przyjaciela, po czym przekręcił się na bok i patrząc na lekko zarumienioną twarz chłopaka zaczął z uśmiechem opowiadać dalej.

- Jak tylko mnie złapał i zaczął szarpać, na podwórko szkolne wbiegło kilku ludzi, którzy stanęli w mojej obronie. Wtedy o tym nie wiedziałem, ale to byli ludzie mojego ojca... Wszyscy byli ubrani na czarno, ciemne okulary, krótko ścięte włosy.... No cóż, jak ich zobaczyłem, sam prawie uciekłem, ale poznałem jednego z nich i domyśliłem się, że to oni są moimi ochroniarzami. No.... - Tomatsu położył się na plecach i podłożył sobie ręce pod głowę. - Na jakiś czas miałem spokój, ale później, w drugiej klasie Masaru i Jun nie zdali i trafiłem do klasy z nimi.... Gnębili mnie i zastraszali... Wtedy to już bałem się powiedzieć o tym ojcu, ale któregoś dnia, gdy wróciłem do domu z podbitym okiem, sam się domyślił i następnego dnia poszedłem do szkoły w towarzystwie ochroniarzy. Pokazałem im, który mi to zrobił. W sumie to kilku osobom się wtedy dostało, ale z Masaru było najgorzej, bo trafił do szpitala i przez pół roku był w gipsie, ale wypisał się ze szkoły, razem ze swoją bandą. Myślałem, że po tym będę miał problemy w szkole i w ogóle, ale wszyscy koledzy byli mi wdzięczni, bo już nikt ich nie gnębił. Później.... W tamtym roku... To było w sylwestra. Byłem na imprezie u przyjaciela, Ryoko się nazywa i okazało się, że on zna też Masaru i Juna, który również przyszli. Zaczęło się od małej sprzeczki, ale to nie było nic istotnego...  ogólnie to jak wszyscy byli zajęci zabawą, ja chciałem pójść w jakieś ciche miejsce, gdzie mógłbym poczytać. Tak, tak, tutaj impreza, a ja idę czytać , ale co poradzę skoro właśnie dostałem nowy tomik ulubionej mangi?? No musiałem... ale... poszedłem do pokoju Ryoko, gdzie zastałem cudowną scenę.... - Tomatsu przerwał na chwilę, bo zauważył, że oddech jego przyjaciela zwolnił i był bardziej miarowy, a oczy miał zamknięte. - Hisoka… - odezwał się, dźgając go lekko w ramię, ale nie dostał odpowiedzi. Uśmiechnął się pod nosem i delikatnie wyciągnął spod chłopaka kołdrę, którą przykrył jego i siebie. Pocałował go lekko w skroń i życząc mu słodkich snów, wyłączył telewizor, zgasił światło i oddał się w ramiona Morfeusza.

Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz