XX

2.7K 245 17
                                    

- Dalej nie odbiera?

- Cisza...

- A... dzwoniłeś do domu?

- ... O tym nie pomyślałem.

- ....... Jun, idioto! Nie mogłeś od razu dzwonić tam?? Daj mi ten telefon!

- Ty też mogłeś na to wpaść, geniuszu... - Jun podał Hiro swój telefon, w którym był już wybrany numer do domu Tomatsu.

- Rezydencja rodziny Iseki, słucham? - rozbrzmiał głos w telefonie, włączonym na głośno mówiący.

- Dzień dobry, przepraszam, że zawracam głowę, ale nie mogę dodzwonić się do Tomatsu, czy jest może w domu? - odpowiedział Hiro z nadzieją, że dowie się czegoś. Martwił się o przyjaciela, z którym nie było kontaktu od poprzedniego dnia.

- Emm Tomatsu... jest w szpitalu... dzisiaj rano ktoś go postrzelił, nie wiemy do końca, co sie stało. Pan Kyosuke i Hisoka są teraz z nim. Więcej nic nie wiemy. - Hiro i Jun spojrzeli na siebie, później na telefon i znowu na siebie.

- Dobrze... a możemy wiedzieć, do którego szpitala trafił? - po otrzymaniu adresu, chłopaki pożegnali się i szybko ogarnęli tak, żeby można było pokazać się wśród ludzi. Po około godzinie byli już pod salą, w której Tomatsu właśnie przechodził operację. Spotkali tam jego ojca, jednak Hisokiego nigdzie nie było.

- Em, dzień dobry... wie pan co z Matsu? - zapytał niepewnie Hiro, patrząc na mężczyznę, ten tylko pokręcił głową, usiadł na krześle i schował twarz w dłonie.

- Jeśli... jeśli operacja nie wyjdzie... Tomatsu... nie... nie przeżyje... - powiedział cicho, ledwo powstrzymując łzy. - Gdybym wiedział, że ten skurwiel mu to zrobi... niech ja go tylko dopadnę! Zabiję sukinsyna... - wysyczał przez zęby i wstał.

- Kto mu to zrobił? - wypalił Jun i dostał od Hiro z łokcia w bok.

- Możemy o tym nie mówić? Nie teraz... później wam wszystko wyjaśnię... - powiedział Kyosuke i chciał odejść, ale Hiro złapał go za ramię.

- Wie pan może, gdzie jest Hisoka?

- Ughh... jak lekarz powiedział, że Matsu ma nikłe szanse, żeby się obudzić, wybiegł gdzieś... - przez chwilę panowała cisza, którą przerwał tata Tomatsu. - Ale jestem głupi! Przecież pewnie poleciał do domu! Muszę tam jechać! Nie, czekaj nie mogę... Operacja może się w każdej chwili skończyć. Muszę kogoś tam wysłać. Poczekajcie tutaj! - i tyle było go widać. Hiro i Jun zdziwieni spojrzeli na siebie, usiedli na krzesłach i postanowili poczekać, a w między czasie Kyosuke złapał jednego ze swoich ochroniarzy i nakazał mu, by zebrał jeszcze kilku ludzi i udali się do domu Hisokiego. Sam zadzwonił do swojego szefa i przekazał mu wszystko, co się wydarzyło, podał mu domniemany adres pobytu Iwao, po czym wrócił pod salę i opowiedział wszystko, niczego nieświadomym chłopakom. Gdy tylko skończył, z sali wyszły dwie pielęgniarki, raczej wybiegły, po chwili wyszedł lekarz z grobową miną.

- I co? - zapytał zdenerwowany Kyosuke, lekarz tylko popatrzył na niego, później na Hiro i Juna, po czym w poważną miną, powiedział, że nie było komplikacji, ale dalej nie wiadomo, czy wszystko się udało. Musieli czekać aż pacjent wybudzi się z narkozy. Na pytanie, czy mogą go odwiedzić, doktor zabronił i poszedł.

- Może przyniosę panu kawy? - zapytał Jun, na co mężczyzna tylko skinął głową i zajął miejsce na krześle. Hiro i Jun poszli do barku, który znajdował się na pierwszym piętrze.

W tym samym czasie Hisoka dalej leżał nieprzytomny w swoim pokoju, kiedy do mieszkania wtargnęło dziesięciu uzbrojonych po zęby mężczyzn. Dwóch stanęło przed wejściem, trzech wbiegło do salonu, gdzie było pusto, trzech obeszło resztę mieszkania, gdy pozostała dwójka próbowała dostać się do pokoju rudzielca, co oczywiście szybko im poszło. Jeden wziął na ręce chłopaka, którego głowa przedtem leżała w dość sporej kałuży krwi. Szybko razem z towarzyszami wyniósł chłopaka, a kiedy już byli przy samochodzie, jeden z nich upadł na ziemie, chwilę później następny. Akira, który trzymał Hisokiego, w miarę możliwości ostrożnie wsadził chłopaka do samochodu, po czym szybko zajął miejsce za kierownicą i z piskiem opon ruszył w stronę szpitala.

Gdy tylko ruszył, w jego stronę oddano kilka strzałów, ale jedyną stratą było pęknięte tylne okno, nawet nie zbite, bo szyby były kuloodporne. Kiedy tylko samochód oddalił się trochę, strzały ustały, mężczyźni zachowując należytą ostrożność, zabrali rannych.

- Trzymaj się mały... zaraz będziemy na miejscu... - powiedział cicho Akira, spoglądając na chłopaka w lusterku. Hisoka dalej był nieprzytomny, jedynym znakiem życia była lekko unosząca się i opadająca klatka piersiowa, w bardzo nierównym, płytkim oddechu. - Zabije sukinsyna... - wycedził przez zęby i z piskiem zaparkował przed wejściem do szpitala. Wziął chłopaka na ręce i wbiegł do środka, wołając lekarzy. W tym momencie z barku wyszli Jun i Hiro.

- Soka! Boże Soka co ci jest?! Co mu jest?! - wydarł się Jun, dobiegając do mężczyzny, który właśnie kładł rudzielca na jednym z łóżek, a po chwili chłopak został zabrany.

- To... Iwao mu to zrobił... zabiję skurwiela jak go tylko spotkam. - wysyczał i jeszcze pytając, gdzie jest Kyosuke, wziął kawę dla niego i poszedł we wskazanym kierunku. - Szefie... - odezwał się, siadając obok mężczyzny i podał mu kubek z ciepłym napojem.

- No w końcu... już prawie godzinę czekam na nią... - zaśmiał się krótko pod nosem. - Jak poszło u Iwao? - Akira wściekły podniósł się z krzesła, poczym przeszedł przez część korytarza, wrócił i kopnął w jedno z krzeseł, które pod wpływem uderzenia, odskoczyło z rzędu siedzeń.

- Zabije go... - wycedził przez zęby poraz kolejny. - Niech go tylko spotkam... nogi mu z dupy powyrywam! Uduszę jak psa! - jeszcze bardziej się denerwując, uderzył pięścią w ścianę. - Soka... pobił go... on ledwo żyje! Nieprzytomny, cały czas krwawił... żeby tylko nic mu nie było poważnego. Muszę go zabrać z tego piekła. Nie pozwolę go więcej tak skrzywdzić. Dlaczego głupi pozwoliłem na to wcześniej? - oparł głowę o ścianę, chwilę później czując na ramieniu dłoń szefa, a jednocześnie bliskiego przyjaciela. - A co z Matsu? - zapytał, odwracając się w stronę Kyosuke.

- Operacja się udała, narkoza przestała działać, Matsu sam oddycha i w jakimś minimalnym stopniu reaguje. A był tak bliski śmierci... A... jakieś straty w ludziach są? - Akira musiał się chwilę zastanowić, to wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zwrócił uwagi, co dzieje się dookoła.

- Mike i Christopher tylko są ranni, przynajmniej tak było zanim odjechałem z Hisokim, później nie wiem.

- Są tutaj? - mężczyzna tylko skinął głową, poczym przeprosił i poszedł poszukać Hisokiego.

Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz