27. Ashley

300 32 1
                                    

Chwiejnym krokiem odeszłam od niego. Od niego, który siedział przywiązany tam do krzesła już nieprzytomny z zaschniętymi łzami, śliną i krwią na twarzy, z kawałeczkami skóry, które odpadły przy szaleńczym ciskaniu w niego nożem. Chwyciłam się za głowę, która pulsowała z bólu mocniej, niż kiedykolwiek i oparłam się o ścianę, widząc przed sobą przerażoną postać.
- Błagam, powiedzcie, że to tylko zwidy...
Jednak głosy ucichły.
A prawdziwa Rose, stała przede mną zapłakana i trzęsąca się ze strachu.
- R-Rose...? - powiedziałam słabo, widząc przed sobą zamazaną posturę dziewczyny.
Dopiero po chwili zrozumiałam, że to nie są zwidy. Stała tam.
- Rose... - w moich oczach pojawiły się niechciane łzy.
Zapomniałam już, co to znaczy płakać. Dlaczego musiałam to sobie przypominać?
- Ja n-nie, ja ci wyjaśn-nie... Czekaj! - ostatkami sił krzyknęłam, kiedy dziewczyna zaczęła się cofać po schodach.
- Nie masz czego – powiedziała tak oschle, jak jeszcze nigdy, ze słyszalną gulą w gardle. - Widziałam to... wszystko – mówiąc to, przełknęła ślinę.
Z każdym słowem wydawała się coraz bardziej przerażona. Źrenice zmniejszyły jej się tak, że były prawie niewidoczne.
Dlaczego to ona boi się mnie, kiedy to ja boje się żyć bez niej?
- T-to nie t-tak... - próbowałam to jakoś wyjaśnić, jednak wyrywający się z mojej piersi szloch mi w tym przeszkodził.
- Jesteś potworem! - wrzasnęła na mnie. Ona nigdy na mnie nie wrzeszczała. Nigdy nie była tak wystraszona... - Nie wierzę, że mieszkałam z tobą połowę życia! Jeśli ty b-byś m-mi... Nigdy nie wiedziałam, gdzie znikasz... O mój Boże, to trwa tak długo...
- N-nie jestem p-potworem, Rose... - tylko tyle zdołałam wydukać. - N-nigdy bym c-ci nic nie z-zrobiła... Znasz m-mnie przecież i w-wiesz, że zawsze c-cię ch-chroniłam...
- Nie znam cię – powiedziała, łamiąc mi tym serce na miliony kawałków. Mimo, że była ode mnie mniejsza, czułam się teraz jak śmieć wywalany przez nią do pudła. - Nie wiem kim jesteś. I nie chcę ciebie znać!

Zaczęła biec ku wyjściu do góry. Wyrywając się nagle z letargu, pobiegłam za nią, przez co przyspieszyła. Byłam jednak szybsza i przy wyjściu złapałam ją za ramię. Od razu mnie odepchnęła odwracając się tylko na chwilę, patrząc na mnie z pogardą i obrzydzeniem, ale jednocześnie z przerażeniem.
- Nie dotykaj mnie! Nie zbliżaj się do mnie! Nie chcę cię znać, rozumiesz?! Nie chcę znać takiego potwora jak ty!
Odbiegła szybko i wsiadła na motor. Wraz z piskiem opon ruszyła przed siebie i po chwili zniknęła z mojego pola widzenia, które zaszło mgiełką od łez. Ze szlochem upadłam na ziemię, chwytając się za głowę niczym obłąkana.
Niczym potwór, którym byłam.
Nienawidziłam siebie.
Tak bardzo się nienawidziłam.
Jak Rose mnie.
Marzyłam tylko o tym by zniknąć. Z tego miejsca, miasta, ziemi, by rozpłynąć się w powietrzu, zapomniana.

Love Deal //L.H. & A.I.//✕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz