7. Ashley

419 43 2
                                    

Me:
Czm smutasz?

SadBoyAsh:
Też miło poznać -,-

Me:
Ach, tak, to też
To czm sad?

SadBoyAsh:
Czm nie?

Me:
No nie wiem, jakbym to ja się kłóciła z przyjacielem, to raczej próbowałabym to naprawić, zamiast się smucić i siedzieć przed ekranem telefonu...

SadBoyAsh:
Skąd to wiesz?

Me:
Magiczne duszki mi powiedziały

SadBoyAsh:
Serio? -,-
Dziwna jesteś -,-

Me:
Nie za dużo tej emotki?
Przynajmniej się uśmiechnąłeś, smutny chłopcze

SadBoyAsh:
Nie uśmiechnąłem -,-

Me:
Uśmiechnąłeś

SadBoyAsh:
Nie uśmiechnąłem -,-

Me:
Uśmiechnąłeś

SadBoyAsh:
Nie -,-

Me:
Tak -,-

SadBoyAsh:
No może trochę...

Me:
Wiedziałam *^*

SadBoyAsh:
Wygrałaś, szczęśliwa?

Me:
A no. Ty też powinieneś ;)

SadBoyAsh:
Bo?

Me:
Bo świat jest piękny! Ptaszki śpiewają, pary ruchają, a ty czekasz właśnie na wiadomość od tej zajebistej dziewczyny, którą jestem ja B|

SadBoyAsh:
Masz piękne marzenia :')

Me:
Nie każdy ma marzenia związane z tobą, Ash :')

SadBoyAsh:
Skąd wiesz jak mam na imię?!

Me:
Nazwa, idioto -,-

SadBoyAsh:
Tyy... Faktycznie xD

Me:
Dobra, mam zajęcia, cześć >.<

SadBoyAsh:
See you

 Wreszcie ktoś normalny - pomyślałam. Co prawda sama zachowywałam się dziwnie, ale byłam już zmęczona tymi nudziarzami lub faperami. Jak tych drugich jeszcze bym zniosła (zawsze jakaś rozrywka, nie?), tak z tymi pierwszymi po prostu nie mogłam wytrzymać nawet minuty, a w ciągu ostatniego dnia wciąż na nich trafiałam. Na szczęście trafił mi się ktoś taki jak Ash, kto - przynajmniej jak dla mnie - idealnie nadawał się do zakładu.
Nagle poczułam w kieszeni wibracje, więc po chwili znów wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran.

Masz jedną nieodebraną wiadomość od: Rosuś <3...

Od: Rosuś <3
Coś taka rozpromieniona się nagle zrobiła?

Nie zdążyłam odpisać, kiedy przyszedł jeszcze jeden.

Od: Rosuś <3
Czyżby kik?

Do: Rosuś <3
Możliwe...

Uśmiechnęłam się, słysząc jak dziewczyna prycha gdzieś po drugiej stronie sali. Niestety, ktoś jeszcze to usłyszał.
- Coś się pani nie podoba w tym, co mówię? - szprycha zwróciła się do mojej przyjaciółki.
- Nie, nie, prowadzi pani bardzo interesującą lekcję - odparła tylko.

 Nauczycielka z niewiadomych przyczyn dała je spokój. Okey? Czy tylko mi się wydawało, czy Rose była... grzeczna? Zdecydowanie mi się wydawało, tak...
 Reszta lekcji przebiegła spokojnie, a my w końcu mogliśmy wrócić do domu. Nie rozumiem, po co nam szkoła, skoro ja wiem wszystko, o czym gadają? A jakbym nie wiedziała, to sprawdzę w necie, wielkie halo!
 Tym razem wracałam sama. Skorzystałam z okazji, kiedy Rose poszła do łazienki i mimo że kazała mi czekać, ja po prostu wyszłam z budynku i wsiadłam na motor. Nie można cały czas łazić razem za rączki, okey?

 Odjechałam... Bóg wie gdzie i jak daleko. Byłam na tyle z dala od miasta, że jechałam po pustej drodze, nawet nie asfaltowej, gdzie nie było żadnych świateł. Chociaż by się przydały, bo zaczynało się robić ciemniej. W końcu przystanęłam nad jakimś jeziorkiem. Oczywiście motor zostawiłam trochę dalej, a sama poszłam na pomost. Nie wyglądał on najbezpieczniej, ale kit z tym. Zaskrzypiał trochę, gdy na nim usiadłam, więc stwierdziłam, że nie posiedzę tu zbyt długo. Po prostu chciałam odpocząć.
 Przez całą drogę czułam wibracje telefonu, jednak teraz, gdy już w końcu mogłam spokojnie posiedzieć, postanowiłam sprawdzić, kto się tak do mnie dobija.

Masz 3 nieodebrane wiadomości od: Rosuś <3
Masz 19 nowych powiadomień na aplikacji: Kik
Masz 1 nieodebrane połączenie od: Rosuś <3
Masz 1 nieodebrane połączenie od: Nieznajomy   

Dużo tego. I choć ciekawił mnie ten numer nieznajomy, weszłam wpierw w wiadomości od Rose.

Od: Rosuś <3
Miałaś na mnie czekać -,-

Od: Rosuś <3
Ćwoku -,-

Od: Rosuś <3
Gdzie jesteś?

 Awww... Jak ona nie potrafi ukryć tego, że się o mnie martwi. Czasem wydawała się być dla mnie takim... zagubionym w rzeczywistości dzieckiem. Była taka drobna, przy piernikach zachowywała się jak małolat, czasem po prostu mam wrażenie, że... mnie zostawi. Mimo tych licznych kradzieży, czy udziałów w głównie moich bijatykach, gdyby chciała, mogłaby się tak po prostu wyprowadzić, zostawić wszystko za sobą, ustatkować się, a lata ze mną wspominać po prostu jako okres buntu. A może i w ogóle o tym zapomnieć.
 A ja? Moja dieta to używki, pieniądze zarabiam na nielegalu, a i tak mam problemy finansowe, moja rodzina nie pamięta o moim istnieniu, konflikt z policją staje się coraz większy... kim bym była, gdybym to zostawiła? Ja nawet nie mogę tego zrobić. Ale ona może. Jednak, gdyby naprawdę tego pragnęła... Nie zatrzymałabym jej. O niej mają prawo pamiętać ludzie, a o mnie chcą jak najszybciej zapomnieć.



Love Deal //L.H. & A.I.//✕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz