28. Rose

350 30 2
                                    

Ja n-nie, ja ci wyjaśn-nie...
Każde jej słowo z tamtego wieczora odbijało się echem w mojej głowie. Ciągle wracały i potrafiły obudzić mnie nawet w nocy.
N-nie jestem p-potworem, Rose...
Sposób w jaki wymówiła wtedy moje imię... Przysparza na moim ciele dziś ciarek. Wtedy poczułam, że Ashley którą znałam, nie istnieje.
Znasz m-mnie przecież...
Znam? Nie, nigdy nie znałam. Zamieszkałam z psychopatką nawet o tym nie wiedząc. Ale... Ale to nie jest najgorsze. Nawet nie wiem co jest?! To że ona jest psychopatką czy to, że na tym krześle siedział związany...
- ROSE! – krzyk Henrego ściągnął mnie na ziemię. Padłam na kolana próbując unormować oddech – Nie przeginasz? Długo cię tutaj nie było i taki nagły przypływ adrenaliny... Może powinienem powiedzieć 'agresji'? - kucnął obok mnie podając mi butelkę wody. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które kiedyś mi pomogły w walce z agresją – Czy coś się stało?
- Nie... - zawahałam się.
- Na pewno? Rose, jesteś cała roztrzęsiona i uderzasz w ten worek od ponad godziny, a z każdą kolejną minutą robisz to coraz mocniej. Ktoś próbował cię skrzywdzić? – cholera... On mnie zna. Kiedyś przeszłam przez to samo. Henry mi wtedy pomógł wyładować swoją frustracje, złość... Pomógł stać się silniejszą i niezależną. Wiele mu zawdzięczam i w sumie bratu także. To w końcu on mnie tutaj przyprowadził.
- Po prostu... Moje 'nowe życie' okazało się kolejnym bagnem – wstałam na równe nogi już będąc trochę bardziej spokojną.
- To znaczy?
- Nie ważne. Poradzę sobie. Mogę tutaj przychodzić, prawda? – treningi mi tylko pomogą z tym uczuciem słabości.
- Oczywiście – uśmiechnął się szeroko – Kiedy zechcesz, ale może pohamuj trochę te ciosy bo się wykończysz – polecił.
- Wiem. Dzięki Henry – przytulił mnie choć wali ode mnie potem.
- Rose! – usłyszałam nawoływanie swojego imienia za plecami. Odwróciłam się a tam kto?
- Thomas?! Co ty tutaj... - wróciłam wzrokiem na Henrego, który zaczął znikać z pola widzenia – Dzięki stary dupku! – krzyknęłam, gdy ten już zamykał drzwi od auli.
- Co się dzieje, do cholery?! – mój brat stanął naprzeciwko mnie i złapał za ramiona. Był zdenerwowany i zdyszany co znaczy, że spieszył się.
- Wszystko gra.
- Kłamiesz! Henry cię nie przyciśnie ale ja i owszem, więc... - przerwałam mu.
- Opowiem ci, ale pod warunkiem, że mogę z tobą zamieszkać – uniósł brwi wysoko niedowierzając – Proszę?
- A...Y... Jasne? – zdecydowanie nie wiedział co odpowiedzieć – A co z tą twoją przyja...
- Nie jest moją przyjaciółką, ok? Koniec tematu. Jestem zmęczona i potrzebuje wziąć prysznic, więc zaczekaj za mną – poszłam w kierunku mojej szafki by wziąć z niej ręcznik i móc się odświeżyć.

***

Weszłam do mieszkania Thoma, które nie było większe od mojego poprzedniego. Zdjęłam kurtkę i odwiesiłam na wieszak po czym poszłam do kuchni, gdzie stał mój brat odkładając zakupy.
- Pomóc? - pytam.
- Nie. Odpocznij – popatrzył na mnie niepewnie. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- Dorobiłeś się plazmy?! – wyłupiłam oczy nie wierząc w to co widzę. Usłyszałam śmiech mojego brata.
- Nie klepie biedy mimo małego mieszkania, jeśli o to ci chodzi. Na co mi większe? – spytał siadając obok mnie.
- No nie wiem... Dla rodziny? W sensie dziewczyny, dzieci – znów zaczął się śmiać.
- Ok, aż tyle się u mnie nie zmieniło. Wieczny singiel siostro – ziewnął – Twój pokój jest po prawo od drzwi wejściowych – wskazał palcem za nas.
- Ok.
- A gdzie twoje rzeczy? – cholera, liczyłam, że nie spyta. Milczałam co mu chyba przeszkadzało – Co ci ta dziewczyna zrobiła, że nawet rzeczy nie zabrałaś? – spytał zaintrygowany.
-Nic. Mogę iść spać? – pytam wstając z kanapy.
-Jasne – machnął ręką, więc poszłam do 'siebie'.
Padłam na łóżko modląc się o szybki sen. Ostatnio nie śpię za dobrze. Od mojego ostatniego spotkania z Ash minął ponad tydzień. Muszę zabrać swoje rzeczy, ale nie wiem jak to zrobić. Nie chcę jej widzieć, ale czuję, że tak łatwo mi to nie pójdzie.

***

- Kochanie zostaniesz na chwilę z Joel'em, dobrze? – spytała moja mama. Popatrzyłam na nieprzyjemnego mężczyznę, który siedział w naszym salonie.
- Musie? – spojrzałam na nią smutno.
- Tak. Ja z tatą zaraz wrócimy. To potrwa tylko kilka minut – ucałowała mnie w czoło i wyszła. Czułam się bardzo źle, bo ten mężczyzna zawsze dziwnie na mnie spoglądał. Teraz wpatrywał się na mnie jeszcze straszniej niż zwykle. Przełknęłam ślinę i pobiegłam do siebie. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam z ulgą, że nie muszę już na niego patrzeć. Mój brat jak na złość wyszedł z domu ze swoimi koleżkami. Zawsze gdy jest potrzebny to go nie ma.

Zaczęłam odchodzić od drzwi by położyć się na łóżku, gdy nagle za sobą usłyszałam skrzypienie drzwi. Rozszerzyłam oczy będąc przerażona. Odwróciłam się powoli i nie myliłam się myśląc, że to ten Joel. Uśmiechał się bardzo dziwnie, a po chwili zwilżył swoje usta językiem. Zrobiło mi się nie dobrze. Ja... Mam przed oczami tylko jedno. Domyślam się o co mu chodzi, ale... ale co mam zrobić?! Uciec?! Mamo, tato, wróćcie już, proszę!
[...]
Czułam go na sobie... Jego dotyk na każdym centymetrze mojego ciała. Gdy tylko jego ręka znalazła się pod moją spódniczką zrobiło mi się niedobrze. Zaczęłam płakać, ale nikt nie usłyszał mojego wzywania o pomoc... Krzyczałam, aż zdarłam gardło... Pomóż mi... Ktokolwiek. Proszę!

Zerwałam się z łóżka oblana zimnym potem. Po moich policzkach spływały strużki łez. Przetarłam je ręką, a po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. To pewnie Ash... Ale przecież ją zablokowałam... Sięgnęłam po telefon i odblokowałam. Kik. Tam jej nie zablokowałam. Weszłam w rozmowę, ale o dziwo to nie ona.

6rainbow.unicorn9:
ROSIX PACZ!
*załącznik*
Hehe, i to ja niby gejem jestem w naszym zespole :3

Mimowolnie uśmiechnęłam się na widok zdjęcia Luke'a i w ogóle wiadomości od Mike'a. Nie dawałam im znaku życia od tygodnia. Weszłam w spis kontaktów, a tam co? Ponad sto nie przeczytanych wiadomości od Luke'a.

6rainbow.unicorn9:
A i nie myśl, że on taki szczęśliwy jest. Upiliśmy go dziś bo w takim stanie łatwiej go rozśmieszyć XD
O! Właśnie coś zaczyna bredzić.
Czemu mu nie odpisujesz?
Wiesz, on cię trochę polubił, a myśleliśmy, że po Annie się nie pozbiera.
Rose?
Widzę, że odczytujesz -,-

Wyświetlono 02:31

Me:
Ja po prostu... Nie chcę psuć innym humoru moim paskudnym

6rainbow.unicorn9:
Coś się stało?

Me:
Jest ok :)

6rainbow.unicorn9:
:(
Luke właśnie zaczął o tobie mówić.
Zaczyna wylewać swe żale!
Dobrze jest!
A wiesz co najlepsze?

Me:
Nope

6rainbow.unicorn9:
Wylewa je przed Ashem!

Me:
O_O

6rainbow.unicorn9:
NO!
Jutro pewnie będzie rzekomo 'żałować', ale coś czuję, że Ash tak naprawdę dalej jest dla niego przyjacielem :D

Me:
To chyba dobrze.

6rainbow.unicorn9:
Bardzo dobrze!
No dobra... Jest źle bo Ash też się nawalił i właśnie też zaczął się żalić -,-
Dwóch 'wrogów' z powodu miłości żali się sobie z problemów z kobietami.
Co z nimi?! WTF?!
XDDDD

Me:
To alkohol. Jutro będą się bić xD

6rainbow.unicorn9:
Hahaha, jak zwykle się Calum'owi oberwie X"D


[Krótka wzmianka:
Psieplasiam ;-; Rozdz miał być dwa dni temu, ale zapomniałam go wstawić ;-;
Następny będzie 5.03, cieszycie się? ~Ashley]

Love Deal //L.H. & A.I.//✕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz