Po korytarzu i wszystkich celach rozniósł się głośny huk, kiedy Glen powalony przez przełożonego, opadł na ławkę, waląc głową w ścianę.
- Czy ciebie do reszty pogrzało?! Chcesz, żeby cie z roboty wywalili zaraz po tym jak ją dostałeś?! - wrzeszczał Rick.
Niedopowiedzeniem by było, gdyby kto powiedział, że jest wściekły.
Glen, nie odzywając się, patrzył przerażony na starszego od siebie policjanta. Ja w tym momencie nie wytrzymałam i po prostu wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- A tobie co tak, kurwa, do śmiechu? Zaraz cię przeniosą do celi sądowej, a potem możesz się pośmiać z siebie, w pierdlu, będziesz miała na to naprawdę dużo czasu. Tak do piętnastu lat - warknął i podciągnął do góry wciąż oszołomionego Glena.Mimo wszystko nie przestałam się śmiać, bo wtedy uznałby że wygrał. Przeraziła mnie jego wizja, a najgorsze było to, że chyba miał racje. O ile właściciel samochodu wniesie oskarżenie, co zrobi na pewno, pozostanie mi gnić w celi do starości.
Dopiero teraz do mnie to dotarło.
- Ogarnij się jakoś i przyjdź do okradzionego - rozkazał trochę już uspokojony Rick i odszedł, tak jak Glen, tylko w inną stronę.***
Czekałam dość długo, zanim ktokolwiek do mnie przyszedł.
Już dawno się ubrałam, ale i tak było mi zimno. Nie mogli dać szyby w tych oknach, chociażby za kratą?
Było też okropnie cicho. Nie ciszej niż w mieszkaniu, które zaczęłam nienawidzić, przez to, że przypominało mi o Rose. Ale też przez to go nie opuszczałam, bo wiedziałam, że ona nigdy już tam nie wróci. Jednak wróciła.
Rose wróciła.
Choć pewnie zrobiła to tylko, żeby zabrać resztę swoich rzeczy, to i tak się cieszyłam. Zobaczyłam ją. Całą, zdrową i bezpieczną, a to było dla mnie najważniejsze.Ścisnęłam w dłoni koc, na którym leżałam, drugą ręką zasłaniając sobie twarz. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu wpływającego na moją twarz, tak samo jak łez, które po niej spływały. Oparłam głowę o poduszkę, dokładając drugą dłoń do twarzy, zakrywając ją w całości. Nie chciałam nic widzieć. Nie chciałam niczego czuć.
Nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez całe moje ciało, kiedy gołymi plecami dotknęłam lodowatego metalu, z którego było łóżko.Po jakimś czasie, kieszeń w spodniach zaczęła króciutko wibrować, przypominając mi, że mam tam telefon. Rick już dawno się poddał, żeby mi go zabierać, bo nie raz już wyszłam jakimś sposobem z celi, żeby go zabrać, po czym wracałam. Kiedyś się nie rozstawałam z telefonem, teraz służył tylko po to, by zobaczyć, czy Rose nie wyświetliła chociażby jednej z ponad dwustu wiadomości, które jej wysłałam. Tym razem spojrzałam w powiadomienia, po raz pierwszy od miesiąca. Nie wiem, co mnie do tego pokusiło, ale...
- O kurwa - szepnęłam cicho, nie wierząc w ilość wiadomości, które miałam nieodebrane.
Wszystkie były z Kik'a.
Ashton.
Nie zapomniałam o nim. Ale on był tylko... tylko dla zakładu. A skoro straciłam Rose, to straciłam też te wszystkie wspólne rzeczy, którymi też były zakłady, prawda?
Jednak gdzieś tam w środku mnie, do czego w życiu bym się nie przyznała, była taka mała odrobinka, taka malusia część, która nie tęskniła tylko za przyjaciółką, ale też za kimś innym.Uśmiechnęłam się smutno, patrząc na ekran. Czułam napływające do oczu łzy, za co się znienawidziłam. Stałam się słaba.
Niewielki napis, pogrubionymi literami dawał mi do zrozumienia, jak stęskniłam się za wiadomościami do Ash'a. 84 nieodczytane wiadomości od: SadBoyAsh... 234 nieodczytane wiadomości z konwersacji...
Zanim jednak zdążyłam wejść w którykolwiek z czatów, usłyszałam kroki w kierunku aresztu. Po chwili w drzwiach pojawił się z niezbyt zadowoloną miną Rick i otworzył drzwi od mojej celi. Spojrzałam na niego, nie rozumiejąc.
- Wychodzisz - burknął tylko, ale wystarczająco, by zszokować mnie tym jednym słowem.
- Ale czemu? Masz dobre serce i pozwalasz mi uciec? - zakpiłam.
- Hah, zabawna jesteś - mruknął, uśmiechając się niezadowolony pod nosem. - Właściciel auta nie wniesie oskarżenia, nieważne, jakbym bardzo tego chciał. Nie musiałbym się już w końcu z tobą użerać, przez najbliższe kilkanaście lat...
- Jak to nie wniesie oskarżenia? - zdziwiłam się, stając w drzwiach od celi.
Tak na wszelki wypadek, jakby jednak Rick chciał mnie przetrzymać tu dłużej.
- Nie wniesie, nie wiem czemu. A teraz wynocha, nie po to wpłacono kaucję, żebyś tu dalej przesiadywała. Ktoś na ciebie czeka.
- Co? Kto? - z sekundy na sekundę byłam coraz bardziej zdziwiona, czym chyba wkurzyłam posterunkowego.Popchnął mnie, zamykając drzwi od aresztu i kazał mi wyjść z budynku, bo jak to ujął "lepiej się ciesz, póki znowu tu nie trafisz". Skwitowałam to krótkim "pozdrów Glena", na co odpowiedział prychnięciem i odszedł. Zaśmiałam się cicho pod nosem, jednak uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy, kiedy zobaczyłam, kim była osoba, która na mnie czekała.
- Możemy pogadać?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani, został jeszcze jeden rozdział i zawieszamy książkę. Kiedy wrócimy? Nie mamy pojęcia czy w ogóle ;/ ~Lila(Awena)
CZYTASZ
Love Deal //L.H. & A.I.//✕
FanfictionDwie przyjaciółki zakładają się po raz kolejny, tym razem o większą stawkę. Ich codzienne życie typowej buntowniczki diametralnie się przez to zmienia. Ashley, jedna z nich, jest pełna odwagi i ciekawa wyzwań, które z resztą sama najczęściej propon...