Po dziwnym zniknięciu tego kolesia, postanowiłam popisać z innymi. Ashley skupiała się na jednym, ale widziałam, że jakoś nie przypadł jej do gustu. Oliś zwinął się do domu po dwudziestej drugiej, takie z niego grzeczne dziecko. Zostało mi jeszcze pół paczki pierników i postanowiłam to zachomikować na czarną godzinę, czytaj: jutro na śniadanie.
- Ugh! - poirytowała się, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Co ty robisz? - pytam.
- Bo ten koleś jest taki... ciapowaty - skrzywiła się.
- Skąd to wiesz? Wnioskujesz po jednym zdaniu? - zaśmiałam się.
- Nie? Nie chcę mi się iść jutro do szkoły. Wagary? - spytała z nadzieją, którą szybko jej odebrałam.
- Nie.
- No ale jak ja się pokaże ludziom? I jak mam pisać tą ręką? - zaczynała wyszukiwać milion wymówek bym zgodziła się na wagary.
- To zostań w domu, a ja pójdę. Muszę poprawić ten śmieszny sprawdzian - bądź co bądź, ale ja chcę przejść do ostatniej klasy. Pomijam fakt, że Ashley też powinna poprawić ten sprawdzian.
- No tak - chyba sobie dopiero o nim przypomniała - Ale ja umiem ten temat. Ona po prostu dała mi pizdę bo się spóźniłam na lekcje i nie dała szansy napisania kartkówki! - zaczęła się żalić. Pamiętam jak wparowała do klasy o mało nie wyrywając drzwi z futryny. Nauczycielka była taka wściekła, że nie pozwoliła jej napisać sprawdzianu i od razu dostała jedynkę. Spóźniła się tylko dziesięć minut. Czasem prześladowanie innych zajmuje sporo czasu. Ashley też wtedy chciała pokazać tej babie pazurki, ale ostatecznie z tego zrezygnowała. Nie wiem czemu.
- No to chodź, napiszemy ten sprawdzian a potem możemy iść - uśmiechnęła się, jak tylko powiedziałam słowo 'iść'.
- Dobra - i tak zostaniemy do końca, już ja się o to postaram.Posiedziałyśmy jesz parę minut i stwierdziłyśmy, że warto iść spać skoro z samego rana trzeba wstać do szkoły. Wzięłam swoją piżamę składającą się z krótkich spodenek i za dużej bluzki, i poszłam do łazienki wziąć prysznic. To był długi dzień. Gdy zimna struga oblała moje nagie ciało, od razu się rozluźniłam. Martwiłam się o Ash. Przyjechałabym kilka minut później, a mogła być w gorszym stanie... Zresztą nie tylko ona. Oni też. To wszystko przez jebany korek! Gdybym nie znała drogi na skróty, dzięki której można szybciej wyjechać z miasta, to pewnie przyjechałabym znacznie później. Ona sama przeciwko trzem starszym chłopakom. Jak dobrze, że to skończyło się tak, a nie gorzej. Nie chcę by ona przechodziła przez to co ja... Czasem zazdroszczę innym tej siły. Gdybym była na jej miejscu dzisiaj... Pewnie też bym sprowokowała bójkę, ale na pewno nie wyszłabym z tego tak jak ona. Ich trzech... A ja jedna. W dodatku jestem drobniejsza niż Ashley. No i uraz sprzed kilku lat na pewno by mi nie pomógł w okładaniu ich. Z jednym, nie ma sprawy. Mogę się bić, ale... Nie z grupą. Chyba, że to dziewczyny, to idzie to jak po maśle.
- Skończ użalać się nad sobą Rose - szepnęłam sama do siebie - To co było nie wróci, więc martw się tym co jest teraz - westchnęłam i zakręciłam kurek.
Wyszłam spod prysznica i wytarłam się w biały ręcznik. Ubrana w piżamę wskoczyłam do swojego łóżka. Po chwili ogarnął mnie błogi sen.***
Z samego rana zostałam zwalona z łóżka przez budzik. Kto wymyślił to ustrojstwo?! Wzięłam jakieś ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się przebrać i ogarnąć. Wychodząc przejrzałam się w lustrze, które miałam przyczepione na drzwiach. Postanowiłam zrobić sobie zdjęcie i wstawić na twitter'a.
@black_rose: Dajcie żyć, zamknijcie szkoły :< *załącznik*
Zadowolona wyszłam z pokoju i podreptałam do kuchni by zjeść śniadanie. Nie zastałam w niej Ashley. O nie. Tak się bawić nie będziemy! Weszłam do jej pokoju-bez pukania- i co widzę? Śpiącą królewnę na swym łożu.
- Ashley wstawaj - mówię póki co opanowana. Ta tylko coś mruknęła i przewróciła się na drugi bok, zakrywając kołdrą po sam czubek głowy - Ashley do cholery!! - siłuję się z nią by zedrzeć tą kołdrę, aż w końcu mi się to udaję.
- Rany, daj pospać jeszcze - dalej leży tak jak leżała. Co by tu zrobić by zwalić ją z tego łóżka?
- Jeżeli w tej chwili nie wstaniesz to się do ciebie nie odezwę - zagroziłam, a ona jedynie prychnęła.
- Prędzej mi kaktus wyrośnie niżeli ty się do mnie nie odezwiesz - w sumie racja. Chujowy pomysł to był.
- No chodź, proszę! - szturcham ją w ramię - Przecież nie na wszystkie lekcje - wmawiaj jej. Blondynka wzdycha i spogląda na mnie.
- Tylko na trzy? - a w planie mamy siedem.
- No dobra - ciężko będzie ją przekonać do pozostania na reszcie.
- No to ok - wstała i zaczęła się szykować. No to jeden problem mniej.

CZYTASZ
Love Deal //L.H. & A.I.//✕
FanficDwie przyjaciółki zakładają się po raz kolejny, tym razem o większą stawkę. Ich codzienne życie typowej buntowniczki diametralnie się przez to zmienia. Ashley, jedna z nich, jest pełna odwagi i ciekawa wyzwań, które z resztą sama najczęściej propon...