Sex-Shot. 2Ash

388 14 6
                                    

Jej, napisałam rozdział dodatkowy tylko z seksem, każdy się cieszy prawda?
Oj tam, że to opowiadanie jest zakończone, a shot powstał kilka miesięcy temu (luty [*]). Kiedyś się Love Deal dokończy, a teraz zapraszam.
Acha, nie muszę wspominać o +18 i tak nikt nie będzie tego przestrzegał, ale żeby nie było, napisałam. ~Ashley
~~~~~~~~


Staliśmy na środku chodnika, nie mogąc ruszyć się choćby na krok. Latarnie przy ulicach już dawno świeciły, więc wokół panował klimatyczny półmrok. Nie przejeżdżał tędy praktycznie żaden samochód, albo po prostu nie zauważyliśmy go, będąc za bardzo skupieni na sobie.

Przybliżyłam się bardziej do Ashton'a, o ile się bliżej dało, przez co oboje zaczęliśmy tracić równowagę. Jednak nie mogłam przestać, miałam w sobie taką żądzę, która mi na to nie pozwalała. Choć chwila bez ust Ash'a na moich byłaby przekleństwem. Miałam wrażenie, że on czuje podobnie, a jeśli nie czuł, co było mało prawdopodobne to... Chciałam sprawić, by poczuł.
Nie chcąc się wywalić i zaliczyć klasycznej gleby, zaczęliśmy powoli przesuwać się w stronę budynku. Kroczek po kroczku, w równym tempie, wciąż zachłannie się całując, pokonywaliśmy kolejne milimetry. Zarzuciłam ręce na ramiona chłopaka, przyciskając się do niego jeszcze bardziej. Na ten gest Ashton odpowiedział w inny sposób, kładąc ręce na mojej talii. Przesuwał je powoli, a za każdym jego ruchem, mimowolnie czułam gorący dreszcz, przebiegający przez całe ciało, od miejsc, z których mnie dotykał, po miejsca, w które chciałam, by to robił.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero kiedy zabrakło nam powietrza. Poczułam, że mam za sobą ścianę. To była miła odmiana, być przyciskaną do ściany i to w takiej sytuacji, a nie przyciskać kogoś w trakcie bójki. Ash zjechał rękami na dół, chwytając za moje pośladki, na co jęknęłam cicho. Uśmiechnął się i dalej trzymając ręce na swoim miejscu, zaczął znów mnie całować. Chciałam odpowiedzieć tak samo, kiedy chłopak zjechał pocałunkami niżej. Nie mogłam nic zrobić poza jęczeniem, kiedy trafiał w czułe dla mnie punkty. Czułam, jak uśmiechał się, gdy trafił w takie miejsce.
- Może jednak... powinniśmy... wejść do... - mówił, między kolejnymi pocałunkami. Ledwo skupiałam się na tym, co starał się powiedzieć, choć podobało mi się, że nie mógł się ode mnie oderwać, chociażby po to by powiedzieć jedno zdanie. 
- Nie wygodnie ci tu? - zaśmiałam się, w środku gotując się od środka, byleby w końcu trafić do mieszkania.
- Mógłbym cię brać zawsze i wszędzie... - szepnął w moje usta, składając na nich delikatne cmoknięcie. - ...wiesz?
- Nawet przed...?
- Nawet przed klatką schodową... - przerwał mi, patrząc wprost w moje oczy.
Nie mógł ukryć podniecenia ani w nich, ani niżej, co doskonale czułam, kiedy opierał się o moje udo. Nie starał się nawet ukryć tego jak bardzo jest podniecony. Patrzył na mnie tak, że niemal czułam, jakby już mnie rozbierał, a tak naprawdę byliśmy dopiero na etapie niewinnych pocałunków... Może nie takich niewinnych.

- Jak chcesz... To możemy i tu... - wyszeptał, jeżdżąc językiem po moim obojczyku.
Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, póki blondyn nie wsadził rąk pod moją koszulkę, kierując się coraz wyżej. Kiedy dotarł do upragnionego miejsca, ścisnął swój cel, nie za mocno, ale i intensywnie, przez co wyrwał mi się głośniejszy jęk, od tych wcześniejszych.
- Twoi sąsiedzi nas znienawidzą... - zaśmiał się, nie przerywając niczego, co robił w tamtej chwili.
- Mam w dupie moich sąsiadów - westchnęłam, odginając z przyjemności głowę na boki unosząc biodra do góry, co było reakcją odruchową.
- Będziesz tam miała zaraz coś innego - powiedział żartobliwym tonem, chichocząc pod nosem.
- O tym się zaraz przekonamy - uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, co planowałam od samego rana. Póki co byłam na dobrej drodze i nie miałam zamiaru tego spieprzyć.
Wyrwałam się z trudem Ashton'owi i póki był w szoku, weszłam na do budynku. Nie musiałam się nawet zastanawiać, czy chłopak idzie za mną, słysząc za sobą głośne kroki.
Musiałam przyznać, że ciężko było się wyrwać, nie przez to, że mnie trzymał. Po prostu moje ciało tak bardzo go pragnęło, że ledwo co miałam nad tym kontrolę. Myślami już dawno byłam do przodu, z winem, na tej cholernej sofie...
Nie zdążyłam otworzyć drzwi, kiedy Ashton już mnie złapał. Objął mnie od tyłu, zbliżając usta do mojej szyi. Zaczął ssać powoli, ale namiętnie każdy kawałek skóry, a mi cudem udało się nie rozproszyć. Czułam, że robi mi się gorąco, choć na korytarzu było pewnie mniej niż 0 stopni. Od jego ust miałam mokrą całą szyję, choć... pewnie nie tylko to było mokre.
W końcu udało mi się trafić kluczykami w zamek i ostatkiem sił, próbując powstrzymać się od jęczenia na korytarzu, otworzyłam drzwi. Blondyn od razu wepchnął nas do środka, nogą zamykając drzwi. Obrócił mnie w swoją stronę i pocałował namiętnie w usta, sprawnym ruchem pozbywając mnie bluzki. Nie mogłam być gorsza, więc i ja pozbyłam się górnej części jego rzeczy, odkrywając jego umięśnioną klatę. Westchnęłam na sam widok, po czym popchnęłam go do salonu.
- Pomyliłaś pokój - zaśmiał się.
- Dokładnie tu chciałam trafić - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem.
Popchnęłam go na sofę i póki nie zdążył się podnieść, objęłam nogami jego biodra, siadając na nim okrakiem. Mruknął cicho, tak jak ja, kiedy wyczułam, na czym usiadłam. Sięgnęłam ręką pod stół, szukając to, co kupiłam jeszcze wczoraj wieczorem na tą okazję. Wyjęłam butelkę, po czym szybko ją otworzyłam.
- Serio, chcesz teraz pić? - zdziwił się.
- Um, ale... Brakuje nam kieliszków... - powoli przechyliłam butelkę, biorąc z niej kilka łyków. Przechyliłam ją na tyle mocno, że wino zaczęło spływać z kącików ust, tworząc stróżki na mojej szyi i płynąc niżej. - Och nie, pomożesz mi to zetrzeć...?
- Wszystko dla damy w potrzebie - odparł, a ja od razu wiedziałam, że zrozumiał o co mi chodziło.
Przechylił nas tak, że teraz to ja byłam pod nim. Nie lubiłam nigdy być na dole, ale... podobało mi się to, zwłaszcza, że to on był nade mną. Po chwili pochylił głowę i delikatnie, lekko podszczypując moją skórę, zaczął zlizywać rozlane wino. Jęczałam cicho, nawet nie starając się tego stłumić, kiedy przygryzał i dosłownie bawił się każdym milimetrem mojego ciała. Widocznie mu się podobało, bo co jakiś czas obniżał swoje biodra, przybliżając je do mnie, przez co czułam jego wzwód.
Kiedy skończył się cały alkohol, który był rozlany na mnie, a cała skóra na moim brzuchu była zaczerwieniona od, robiących na niej cuda, ust, języka i zębów Ashton'a. Chłopak sięgnął po butelkę i wziął dużego łyka. Zaraz po tym objął mnie w talii i przysunął do siebie, łącząc nasze usta w pocałunku. Wino przelewało się na zmianę z naszymi językami. Słodki smak jego ust mieszał się ze smakiem wytrwnego alkoholu, tworząc cudowną mieszankę, przez którą zrobiło mi się jeszcze cieplej. Nieważne, że nie miałam już bluzki, w końcu resztę ciuchów miałam na sobie... jeszcze.
W końcu połknęliśmy wino i odsunęliśmy się od siebie na kilka sekund, szybko wciągając krótkie, urywane oddechy, chcąc jak najszybciej wrócić do tego, co zaczęliśmy.
Tym razem to ja przejęłam butelkę i popchnęłam Ash'a na oparcie sofy. Uśmiechnęłam się do niego tak niewinnie, na ile tylko się dało i przejechałam palcem po jego nagim... bardzo seksownym, nagim torsie. Po chwili był lekko oblany winem, które zaczęło spływać stróżkami w różne strony. Odłożyłam jak najszybciej butelkę, którą jeszcze przed chwilą pochylałam nad blondynem. Nim zdążył zareagować, czy chociażby coś powiedzieć, schyliłam się i zaczęłam zlizywać alkohol. Robiłam to bardzo powoli i delikatnie, językiem dokładnie przejeżdżając po każdym skrawku jego brzucha, starając się nie pominąć ani kropli. Kierowałam się ku górze, czasem całując lub ssąc konkretne miejsce. Nie skończyłam nawet, gdy skończył się alkohol, czego Ashton zdawał się nie zauważać, zbyt skupiony na oddychaniu. Bawiło mnie jak wciągał powietrze za każdym razem, kiedy trafiłam w czulszy punkt na jego ciele. Mrużył w takich momentach oczy, wyglądając podobnie do szczęśliwego kota.
Praktycznie położyłam się na blondynie, całując go po szyi. Powoli znów otoczyłam go nogami, siadając na nim okrakiem. Czułam, jak jego już pewnie bolący wzwód pulsuje, jednak on nie zwracał na to uwagi, patrząc wciąż na mnie, z coraz większą żądzą wymalowaną na twarzy.
Mój masochista... Doskonale wiedział, że nie miałam zamiaru kończyć tej zabawy za szybko, mimo że on cierpiał pode mną. Cóż, musiał być masochistą, skoro się ze mną wiązał, a ja miałam zamiar to w przyszłości wykorzystać.
W pewnym momencie przestałam składać krótkie pocałunki na jego szyi i wczepiłam się w jego usta. Ten pocałunek był inne niż te przed mieszkaniem, czy ten z winem... Był czulszy, bardziej namiętny, tak jakbyśmy już rozpływali się w swoich ramionach, a to przecież nie był koniec. Tak jakbyśmy się w nim zatracili. Z przyjemności odruchowo zmrużyłam oczy i pogłębiłam pocałunek, choć to wydawało się niemożliwe. Ashton położył ręce na tyle moich pleców, przyciągając mnie do siebie, mimo że i tak już na nim leżałam, po czym bez większych problemów odpiął stanik i delikatnie zdjął go ze mnie, rzucając gdzieś w kąt. Przecisnęłam ręce z uścisku i objęłam dłońmi jego twarz, starając się jak najlepiej uchwycić tą chwilę, która była dla mnie, nie wiedzieć czemu, najcenniejsza wśród wszystkich, jakie miałam z Ashton'em.
Miałam wrażenie, że to trwało wiecznie, póki się od siebie nie oderwaliśmy. Pierwszy raz w życiu, co było dla mnie zupełnie nowym i dziwnym doświadczeniem poczułam się niepewna. Nie wiedziałam, czym to było spowodowane, po prostu patrzyłam w jego złote oczy i zatracałam się we własnych myślach, nie mogąc się skupić na czymś konkretnym. Ashton patrzył na mnie tak samo jak ja na niego, aż po jakimś czasie, kiedy już uspokoiliśmy oddechy, postanowiłam. Nie odrywając wzroku, od jego miodowych tęczówek, nachyliłam się nad jego uchem.
- Myślisz, że... Powinniśmy to już zakończyć? - wyszeptałam bardzo cicho, chuchając ciepłym powietrzem w jego ucho.
Spodziewałam się... Tak właściwie nie wiem czego. Myślałam, że zareaguje szybko, ale... nie aż tak szybko!
- Całą noc na to czekałem - mruknął prawie że od razu, strącając mnie z siebie delikatnie.
Zrobił to bardzo lekko, ale postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Upadłam specjalnie na podłogę, starając się, żeby to wyglądało, jakby to on mnie zepchnął. Na szczęście na ziemi był dywan, ale Ash jakby nic nie zrobił sobie z tego faktu i spojrzał w moją stronę, wystraszony.

Love Deal //L.H. & A.I.//✕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz