"Cosiek."

1K 76 6
                                    

  -Wzywał nas pan. -Powiedział Alan kiedy zamykałam za sobą drzwi.
  -Tak, usiądźcie. -Wskazał ręką na dwa krzesła stojące przy ławce przed jego biurkiem. -Mianowicie chodzi o dzisiejszą biologie. Alan znowu nie byłeś na lekcji, zdajesz sobie sprawę jak duże masz zaległości? A do tego wszystkiego wciągasz w to Kamile.
  -To nie prawda! -powiedziałam gwałtownie podnosząc się na rękach opartych o ławkę. -To nie jego wina, że dzisiaj mnie nie było, po prostu zaspałam.
  -Kamila nie broń go. -Nigdy nie dałam rady tak długo wpatrywać się w oczy Smoka. Jego spojrzenie prznikało przez dusze i ciało, nie zostawiając nawet skrawka wolnego miejsca.
  -No niech mi pan uwierzy. -Zapadła cisza, nikt się nie poruszył. Pan Nowak i Alan wpatrywali się we mnie. -Obiecuje, że pomoge Alanowi nadrobić wszystkie zaległości z matematyki.
  -No dobrze, niech będzie. -Powiedział powoli i zrobił chwilową przerwe, nie odrywając ode mnie swojego spojrzenia. -Później się okaże co wyszło z tej pomocy. A teraz możecie już wracać na lekcje. -W jego oczach zobaczyłam drobny błysk, błysk podziwu, ponieważ jeszcze nikt nie odważył się na takie zachowanie w jego towarzystwie.
Wyszłam pierwsza. Kiedy Alan zamkną drzwi od sali uśmiechnął się.
  -Dzięki, jestem Twoim dłużnikiem.
  -Nie ma sprawy. Skoczymy kiedyś na kawe i będziemy kwita. -Śmiałam się cicho, żeby żaden nauczyciel nie wyszedł na korytarz.
  -Od kiedy taka odważna jesteś? -Powoli szliśmy w stronę sali od fizyki.
  -Chyba od dzisiaj. -Uśmiechnełam się nieznacznie i spuściłam głowę w dół. -Nie chciałam, żebyś miał problemy. A co do tych zaległości, to wiesz, że musisz nadrobić ten materiał? -Wyprostowałam się i spojrzałam w jego stronę.
  -Ehh no wiem, ale tego jest tyle... Nie wiem jak to ogarne. -Jego usta wykrzywiły się w grymas, a lewą ręką chwycił się za kark. Zawsze tak robił kiedy czymś się stresował, albo matrfił. Spojrzał na mnie, czułam jego wzrok na moim policzku.
  -Pomoge Ci. I wiem jestem wspaniała, idealna, super. A teraz musimy wrócić na lekcje, a w tym tempie bedzie to trudne. -Oboje uśmiechneliśmy.
  -Za tą szczerość Cię uwielbiam. -Przyśpieszyliśmy tempa, mimo to do sali weszliśmy chwile przed dzwonkiem.

Z czasem rozpoczęcia przerwy otoczyły nas trzy psiapsiuły, największe plotkary klasowe: Kasia, Asia i Basia.
  -Co chciał od was Smok? Bardzo był zły? Mówił coś ciekawego? Co przeskrobaliście? -Pytanie za pytaniem, a ani sekundy by odpowiedzieć. Oboje byliśmy przytłoczeni ich ciekawością i nachalnością.
  -Wiecie jak to on, wszystko musi mieć wyjaśnione. -Powiedziałam i chwyciłam Alana za nadgarstek, poprowadziłam go za sobą omijając nasze "fanki".
Trzy puste laski dla których lakier do paznokci jest ważniejszy od jedzenia, a brak w szkole miliona kosmetyków równa się z końcem świata. Ale jest jedna niunia przy której tamte to nic. Niskiego wzrostu blondynka, która swoją głupote nadrabia wielkim biustem. Mieszanka wybuchowa? I to jeszcze jak. Na imie ma Klaudia, ale mówimy na nią Przylepa, albo Blondi.
No ale jest też jedna normalna dziewczyna w tej gromadzie wariatów: Ania. Bardzo sympatyczna, wysoka szatynka. Ma wspaniałe poczucie humoru i dobrze się dogadujemy. Nie jesteśmy przyjaciółkami, raczej takimi kumpelami.
W naszej klasie na sześć lasek przypada pietnastu chłopaków. Bardziej ogarniętych i mniej, choć z każdym da się dogadać.

  -Ile razy jeszcze mnie dzisiaj uratujesz? -Śmiał się, podszedł do okna i zaczął szukać czegoś w swojej czarnej torbie.
  -Jestem takim Twoim ochroniarzem. -Stanełam w pozie charakterystycznej dla kulturysty i napiełam mięśnie. Swój wzrok przekierował na mnie i oboje wybuchliśmy śmiechem.
  -Szkoda, że Ci zdjęcia nie zrobiłem. Wyglądałaś przekomicznie. Wrócił do przeszukiwania plecaka.
  -Czego ty tak szukasz? - Spytałam przekręcają głowę lekko w prawo.
  -Tutaj miałem takiego cośka, no jeszcze dzisiaj tu go widziałem. -Patrzyłam jak nerwowo wyciągał wszystko z torby marszcząc przy tym coraz bardziej brwi. Spojrzałam na zegarek.
  -Alan za 3 minuty mam wf i musze jeszcze skoczyć po strój do szafki. -Znieruchomiał, stał zamyślony wpatrując się w okno. Miałam wrażenie, że zapomniał o mojej obecności. -Halo, Alan ja tu jestem. -Chwyciłam go za ramiona pochylając się w jego strone.
Pare razy zamrugał i potrząsną lekko głową.
  -Co? A no dobrze ,idź. -Spojrzał na mnie i usmiechnął się.
Wyprostowałam się. Już nic do niego nie mówiłam, wiedziałam, że jest teraz w świecie poszukiwań zaginionego cośka.
Weszłam po schodach na pierwsze piętro. Jak na złość moja szafka stoi na końcu przy ostatniej sali. Kiedy zbliżałam się do czerwonej puszki z numerem 411 usłyszałam jak ktoś mnie woła.
  -Kamila czekaj! Kamila! -Odwracam się i widze Basie, już ją zdążyliście poznać. Nie byłam zadowolona z jej widoku, ale uśmiechnełam się sztucznie i otworzyłam szafke.
  -Wołasz mnie jakby coś się stało. -Powiedziałam nie patrząc na nią.
  -Bo się stało! No nie mów, że Ty nic nie wiesz. -Staneła koło mnie zakładając ręce na klatce piersiowej.
  -Wiesz jakoś nie bardzo, olśmij mnie. -Wkładałam do szafki niepotrzebne książki, nie patrząc na jej kilogramową tapete na twarzy.
  -No Alan przyniósł do szkoły srebrną branzoletkę w granatowym pudełku! Nikt nie wie dla kogo to, nie chce powiedzieć. Widze, że nawet jego przyjaciółka nie ma o niczym pojęcia. Jak myś... -Dalszej paplaniny nie słuchałam. Już wiedziałam to co najważniejsze. Stałam wpatrzona w drzwiczki od puszki i moją rękę z kluczem w zamku. Miałam milion myśli na sekunde, tysiące pytań na które nie znałam odpowiedzi: Dlaczego nic mi nie powiedział? Nie ufa mi?
Piskliwy z podniecenia sytuacją głos Baśki zaczą mnie irytować. Spojrzałam na nią nieobecnym wzrokiem. W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje.
  -Chodźmy już do szatni. -Schowałam kluczyk do torebki.
Potok słów z jej ust nie miał końca. Nie wiem co mówiła, myślami byłam gdzie indziej. Lecz w pewnym momencie szturchneła mnie w ramie i powiedziała.
  -Ey może to dla mnie? Jak sądzisz? -Zobaczyłam błysk nadzieji w jej oczach, które z natury są bardzo piękne, niestety oszpeca je za mocnym makijażem.
  -Kto wie. -Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, zamyślonym spojrzeniem i zaschniętym gardłem.

_____________________________________________
Hej wszystkim! Mam nadzieję, że ta część podoba się wam tak samo jak poprzednie ;) Zainteresowani losami cośka z czarnej torby? ;)

Dziewczyna z ostatniej ławki ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz