Wiśniowa szminka.

810 72 2
                                    

  -Alan no powiedz. -Byłam zdziwiona i jednocześnie zatroskana, coś go gryzło, a mnie to martwiło. Podświadomie czułam, że to jest coś ważnego, inaczej poczekał by do czasu późniejszego spotkania.
  -Bo nie byłem z Tobą do końca szczery. -Spojrzał na mnie i zobaczyłam pewnego rodzaju odwage w jego oczach.
  -Ale z czym? - Zawsze byliśmy ze sobą szczerzy, nawet z najgorszą prawdą. Czemu to zrobił? Mój umysł tego nie pojmował. Stałam wpatrując się w niego z żalem, zabolało.
  -Bo ta bransoletka nie jest dla niej, nie wiem jak to powiedzieć. -Wymruczał pod nosem
  -Alan powiedz, nigdy mnie nie okłamywałeś, dla kogo ona jest? -Widziałam jak zaczynają trząść mu się ręce.
  -Ona jest dla Ciebie Kamila, od dłuższego czasu chciałem Ci to powiedzieć, podobasz mi się -Zapadła cisza, czułam jak się czerwienie, a Alan wpatrywał się w moją twarz oczami błyszczącymi od uczucia jakim mnie darzył wymieszanym z nadzieją i szczyptą dumy, za odwage w wyznaniu.
Miałam pustkę w głowie, nie wiedziałam jak mam się zachować. Spojrzeniem błądziłam po jego twarzy. Czułam, że coś się ze mną dzieje. Serce przyśpieszyło jakby chciało wydostać się z mojego ciała, do oczu napłyneły łzy, a nogi zrobiły się miękkie jak z waty.
  -Alan ja... -Jąkałam się, próbując coś wymyślić.
  -Nic nie mów. -Przerwał. -Wiem, że Cię zaskoczyłem. Przemyśl sobie wszystko i odpowiedz mi jak będziesz gotowa. -Uśmiechnął się ciepło.
  -Dziękuje. -Powiedziałam szeptem, przez zduszone gardło.

Włożył rękę do torby i wyjął granatowe pudełko, a w nim bransoletkę, sprawcę całego zamieszania.
Bez słowa wyciągnął ze środka cośka i prawą ręką sięgnął po moją lewą dłoń. Cała drżałam, nie mogłam tego powstrzymać.
Delikatnie zapiął srebrną ozdobę na moim nadgarstku.
  -Na Tobie wygląda jeszcze piękniej niż w rzeczywistości. -Uśmiechnął się i spojrzał na mnie. -Kamila posłuchaj. Nie ważne jaka będzie odpowiedź ja i tak zostane Twoim najlepszym przyjacielem. Nie opuszcze Cię, rozumiesz? -Uniósł moją twarz tak, żebym spojrzała na niego.
  -Rozumiesz? -Powtórzył.
Przez zduszone gardło nie mogłam nic powiedzieć, kiwnełam tylko głową, modląc się by łzy nie pokazały jak bardzo jestem rozbita. Puścił mnie.
  -Mam nadzieję, że nie zmienisz zdania co do dzisiajszego wyjścia.
  -Nie. -Powiedziałam ochryple i ledwo słyszalnie.
  -To przyjdę tak jak się umówiliśmy. Muszę już lecieć. -Pomachał i szykbim krokiem poszedł w swoją stronę.
Po chwili i ja ruszyła z miejsca. Szłam jak najwolniej, ocierając łzy z twarzy. Płakałam bo bałam się, że go stracę, a razem z nim połowe mojego świata.

Całą drogę myślałam nad swoimi uczuciami do niego. Nad przyszłością, Alanem i dzisiejszą sytuacją.
Wróciłam do domu. Chciałam nie zauważona wejść po schodach do swojego pokoju, ale z salonu zawołała mnie mama.
  -Hej Kamila. Jak było w szkole? -Nie odwróciła wzroku od telewizora.
  -Dobrze. Później przyjdzie po mnie Alan i idziemy do niego. -Powiedziałam to perfekcynie, nie spostrzegła się, że jest coś nie tak.
Później i tak z nią o tym pogadam, ale jeszcze nie teraz.
  -Okey. Jak już będziesz od niego wracać to zadzwoń, przyjadę po Ciebie.
  -Dzięki mamo.

Weszłam do pokoju, spojrzałam na zegar: mam pół godziny.
Podeszłam do szafy i wyciągnełam z niej szarą, luźną, dresową sukienke do połowy uda, czarną skórzaną kurtkę i ciemne rajstopy.
To był mój ulubiony zestaw. Dobrze się w nim czułam i idealnie pasował to moich zielono-niebieskich oczu i czarnych włosów.
Lekko pomalowałam twarz i na usta nałożyłam piękną wiśniową szminkę, kocham ten kolor. Używam go tylko na specjalne okazje, a dzisiaj taka jest, Julia znalazła swojego księcia.

Zadzwonił dzwonek do drzwi, to był on. Punktualnie o ustalonej godzinie.
  -Otworze! -Krzykneła mama z dołu. Zeszłam po schodach, założyłam na stopy czarne baleriny.
Przeszłam przez korytarz, zobaczyłam Alana i moją mame. Oboje patrzyli na mnie rozpromienieni. Stanełam i odwzajemniłam uśmiech.
Bałam się rozmowy z nim sam na sam, ale odważnie i z dumnie uniesioną głową podeszłam do nich, dokładnie wiedziałam czego chce.

  -Idziemy? -Spytał gdy byłam już blisko.
  -Nie możemy się spóźnić. -Spojrzałam na mame, chciałam się upewnić, że po mnie przyjdzie, ale ona była szybsza.
  -Tak, odbore was obu. Bawcie się dobrze. -Puściła mi oczko i zamkneła za nami drzwi.
Jak "obu"? To pytanie zbiło mnie z tropu.
Do domu Alana był kawałek drogi, więc mieliśmy dość czasu na rozmowe.

  -Myślałaś nad tym Kamila? -Spytał niepewnie wpatrując się w droge, na jego skroni pojawiły się kropelki potu.
  -Tak. -Odpowiedziałam krótko.
  -I co? -Spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem, a głos mu drżał.
_____________________________________________
Życzę wszystkim wesołych świąt i spełnienia najskrytszych marzeń!
Dziękuję, że jesteście! <3

Dziewczyna z ostatniej ławki ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz