Najlepszy/Najgorszy dzień

451 38 6
                                    

Mateusz do domu wrócił późnym wieczorem, kiedy już spałam, przez co nie rozmawiałam z nim. Rano wstałam i zeszłam na dół do kuchni uszykować sobie kanapki. Mama jak zawsze o tej godzinie była zamknięta w łazience. Reszta spała, dlatego w domu panowała idealna cisza. Kiedy usłyszałam czyjeś kroki zdziwiłam się.
Do kuchni wszedł Mati z przymrużonymi oczami od ostrego światła. Bez słowa podszedł do szafki, zabrał dwie paczki chusteczek i wyszedł. Zachował się jakby, mnie tam nie było, nie powiedział nawet banalnego „cześć siostra". Nic, cisza. Postanowiłam puścić to w niepamięć. Pewnie jest zmęczony i poszedł dalej spać, żeby nabrać sił.

Weszłam do szkoły, budynku, z którego wyjdę za najbliższe sześć godzin. Cudownie. Nauczyciele idą przez korytarz z podkrążonymi oczami błagającymi o sen. Pewnie przez pół nocy sprawdzali pracę uczniów, których wręcz uwielbiają gnębić niezapowiedzianymi kartkówkami i klasówkami na poziomie szkoły wyższej. Oczywiście potem przez pół lekcji będą przed ponad dwudziestką ledwo przytomnych uczniów odstawiać monolog, jak to oni się nie uczą. Standard.
Idę korytarzem mijając pierwszoklasistów, na których twarzach są pozostałości po wczorajszej nocy. Impreza w ciągu tygodnia? Czemu nie? Przecież trzeba pokazać reszcie, że jest się „cool".

Widzę swoją klasę, o ile klasą można nazwać dziesięć osób.
-To wszyscy? -Spytałam Ani, która stała oparta o parapet pisząc coś na telefonie. Na moje słowa podniosła głowę.
-Tak, Smok dzisiaj będzie ostro pytał. -Wróciła z powrotem do swojego wirtualnego świata odcinając się od otaczającej ją rzeczywistości. Nie pytałam o nic więcej. Wściekła poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem, opierając się rękami o umywalkę. Patrzyłam na swoje odbicie, kiedy poczułam ostry ból w dolnej części brzucha.
-Nie! Nie dzisiaj! -Zamknęłam się w kabinie, która była najbliżej, zdjęłam spodnie i....
-Kurwa! Pieprzony okres...

Po pierwszej lekcji nastała godzina grozy, a dokładniej matematyka. Usiadłam w ławce, cicho modląc się w głębi serca, żeby dzisiaj mnie oszczędził i nie wziął do tablicy. Nie umiałam nic, a do tego jeszcze ten piekielny ból brzucha.
-A więc dzisiaj uszczęśliwię osobę o numerze... -Zapadła cisza. Uwielbiam ten jego uroczy sarkazm i uśmiech na twarzy, kiedy wypowiadał te słowa. No bo przecież każdy uczeń cieszy się z kolejnej do kolekcji jedynki, która tylko pogorszył jego i tak nieciekawa sytuacje, prawda? -Dwudziesty! -Uff... Jak dobrze, że... Chwilunia to mój numer... Proszę, o minutę ciszy, bo właśnie poległam na polu walki.
Przechodzę między ławkami, próbując przypomnieć sobie cokolwiek z poprzedniej lekcji, ale mam w głowie pustkę. Spotykam się ze spojrzeniem Smoka, moje błaga o litość, a jego śmieje się z wygranej. Już wiem, że nie będzie lekko.
-A więc Kamila powiedz mi... Hmm....Jaka jest najniższa liczba naturalna, która posiada sześćdziesiąt cztery podzielniki? -Na Boga o co on mnie pyta? To w ogóle było? Dobra dziewczyno skup się.
-Ehm... To będzie... No... Nie wiem.
Pokazał swój najbardziej irytujący uśmieszek jakby, mu to sprawiało przyjemność.
-Chyba nie muszę mówić co dostałaś? I mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że twoje oceny są fatalne.
-Doskonale o tym wiem. -Rzuciłam przez zaciśnięte zęby, obróciłam się i poszłam do swojej ławki. Ten dzień z czystym sumieniem mogę nazwać najgorszym w moim życiu. Ehm...
W ciągu 45 minut zdążył wszystkich wykończyć. Tylko jedna osoba wybroniła się na -2, a reszta poszła w moje ślady.
-Przekażcie tym co nie przyszli, że ich pytanie nie ominie. -Takie słowa otuchy na koniec.

Na przerwie zobaczyłam Alana przy głównym wejściu, stał i rozmawiał z jakimś chłopakiem. Podeszłam i bez słowa przytuliłam się do niego. Tego mi cały czas brakowało, chwili na uspokojenie się w ramionach mojego księcia z bajki.
-To do później. -Rzucił do swojego rozmówcy i pogłaskał mnie po głowie. -Cześć ślicznotko. Stało się coś? -Jego głos był ukojeniem na wszytko, na każde zmartwienie i smutek.
-Dostałam okres i jedynkę z matmy. -Powiedziałam i spojrzałam w jego piękne zielone tęczówki. -A ty czemu przyszedłeś dopiero teraz?
-Zaspałem, Nowak pytał?
-Tak panie Alanie. Pana też to nie ominie, do zobaczenia na następnej lekcji matematyki. -Obróciliśmy się i zobaczyliśmy Smoka w całej swojej okazałości z czarną, skórzaną torbą na papiery. Powstrzymywałam się od śmiechu, bo bym mogła tego później żałować.
-Do zobaczenia panie profesorze. -Odpowiedział mu Alan z uśmiechem, czego tamten nie odwzajemnił, bez słowa wszedł do gabinetu dyrektorki.
-Mogę do ciebie wpaść po lekcjach? -Wrócił spojrzeniem na mnie. Boże, jakie on ma cudowne oczy! Oglądanie ich do końca życia będzie najpiękniejszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać.
-No jasne.

Wchodzę do domu i słyszę wołanie Mateusza wymieszane z dźwiękiem samochodu dobiegającymi z jego pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wchodzę do domu i słyszę wołanie Mateusza wymieszane z dźwiękiem samochodu dobiegającymi z jego pokoju.
-Co chciałeś? -Otwieram drzwi i widzę jego zgarbione plecy i oczy wpatrzone w monitor od komputera.
-Chodź coś ci pokażę. -Powiedział nie odwracając się w moją stronę. Bez słowa usiadłam i spojrzałam tam skąd jego oczy się nie chciały odejść.
-Prawda, że piękna? Tylko inne felgi bym założył. -Kliknął raz myszką i włączył filmik z czarnym BMW e36 2,8l w coupe. Faktycznie była piękna, a dźwięk silnika powalał. Gdyby dołożyć kompresor od alpiny, zmienić felgi, bo były koszmarne na lepsze i większe- osiemnaście cali, powalałaby na kolana.
Powiedziałam mu o tym i tak zaczął się kilkudziesięcio minutowy seans różnych filmików w internecie o tej samej tematyce- BMW.

To on zapoczątkował u naszej trójki tą fascynację, choć u mnie była znacznie mniejsza niż u braci. Posiadam taką wiedzę podstawową, więc w rozmowach nie jestem gorsza.

Wołania na obiad nie dały rady oderwać nas od komputera. Kiedy skończył się kolejny z wielu filmików, Mateusz powiedział słowa, których nie zapomnę do końca życia.
-Kocham cię siostra. Ciesze się, że podzielasz moją pasję. -Uśmiech pojawił się na naszych twarzach. Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyliśmy na siebie oczami wypełnionymi po brzegi miłością. Poczułam przyjemne ciepło na sercu. Niby to tylko parę słów, ale jak wiele znaczących.
Ten dzień nie jest jednocześnie najgorszy, jak i najlepszy.
_____________________________________________
Życzę wszystkim wesołych świat spędzonym w rodzinnym gronie! ♥
Przepraszam za tak długą przerwę :c Jestem zawalona nauką, ale staram się, żebyście nie musieli długo czekać. ;)

Dziewczyna z ostatniej ławki ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz