Osiemnastka

442 36 0
                                    

Siedziałam na łóżku z laptopem, na kolanach i czekałam na Alana. Wyszedł przed chwilą zrobić kanapki, chciałam mu pomóc, ale mi nie pozwolił. Szukałam ciekawego filmu kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i podniosłam wzrok w tamtym kierunku. Zobaczyłam tacke, na której stał deser lodowy, z różnymi owocami, bitą śmietaną i małymi kawałkami czekolady. Nie wierzyłam własnym oczom.
-To dla mnie? -Spytałam z niedowierzaniem, zawsze myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko na filmach, zaplanowanych do perfekcji.
-Tak ślicznotko. -Uśmiechnął się nie odrywając odemnie spojrzenia przepełnionego po brzegi miłością.
Poczułam się wtedy wyjątkowo, jak księżniczka, która ma u swojego boku wspaniałego księcia.

Nastepne dwa tygodnie minęły zwyczajnie. Spotykałam się z Darkiem, Julią i Alanem, mimo, że był zajęty sprawami związanymi z jego jutrzejsza osiemnstkową imprezą.
Dzisiaj wieczorem spotkaliśmy się u mnie. Rodzice wyjechali i pozwolili, żeby wszyscy zostali na noc.
Siedziałam na kanapie wtulona w Alana, a w lewej ręce trzymałam otwarte piwo, podobnie jak mój przystojniak. Naprzeciwko nas siedział Mirek obejmując ramieniem Julie. Tylko Darek był sam, przez co było mi go czasem żal. Doskonale zdawałam sobie sprawę jakie to parszywe uczucie, kiedy musisz patrzeć na szczęście innych ze świadomością, że tobie nie udało się odszukać miłości.
Czujesz się wtedy jakby przejechał po tobie tir, ale nadal tkwisz z uśmiechem na autostradzie.
Wstałam, odstawiłam butelkę na stół i podeszłam do radia stojącego kolo telewizora. Włączyłam i w całym domu rozbrzmiał utwór Happysad „Bez Znieczulenia". Wtedy podniósł się Mirek i powiedział.
-Wznieśmy toast za naszego solenizanta! -W odpowiedzi wszyscy zaśmiali się i podnieśli swoje butelki do góry. Szybko podeszłam do stołu i zrobiłam to samo co oni.
-Za jutrzejszą zabawę! -Dodała Julia i wszyscy wzieliśmy łyk piwa.

Rano obudziłam się na klatce piersiowej Alana przykryta po uszy kołdrą w moim pokoju. Lekko podniosłam się, przeczesując prawą ręką włosy. Spojrzałam na niego i spotykałam się z jego spojrzeniem.
-Dzień dobry kochanie. -Powiedział całując mnie delikatnie. -Jak ci się spało?
-Czemu mnie nie obudziłeś?
-Chciałem, żebyś była wypoczęta. Poleżmy jeszcze trochę. -Bez słowa położyłam się i wtuliłam w jego ciepłe ciało.
Marzyłam, żeby ta chwila trwała wiecznie. A jeśli już będzie musiała dobiec końca, to żeby powtarzała się każdego dnia, do końca życia.
-Kocham cię. -Powiedziałam prawie szeptem.
-Ja ciebie też ślicznotko. -Lekko uniósł moją głowę i zbliżył swoje usta do moich.

-Dziewczyny bo się spóźnimy! -Krzyczał do nas Darek, czekając przy drzwiach z Mirkiem, Mateuszem i Pawłem, którzy przyjechali jakieś dwie godziny temu. Alan już jest na miejscu, musiał być tam wcześniej.
-No już idziemy! -Jakie to piękne kłamstwo. W rzeczywistości biegałyśmy po moim pokoju szukając kosmetyków, rajstop i innych copów.
Julia była ubrana w białą, lekko rozkloszowaną sukienkę z koronką, a ja jak jej przeciwieństwo w czarną, gładką i przylegającą do ciała. W ostatnim czasie schudłam, więc bez obaw ją założyłam. Włosy zakręciłam z grube loki, a Smerf swoje wyprostował. Na rękę założyłam bransoletkę, którą dostałam od Alana w dniu kiedy wyznał mi miłość. Na wspomnienie tej cudownej chwili uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
W makijażu obie postawiłyśmy na delikatność, więc skończyło się tylko na podkładzie, tuszu do rzęs i różu na policzki. Stopy szybko wysunęłam w tradycyjne, czarne balerinki, natomiast Julia ubrala kupione specjalnie na dzisiaj beżowe buty na wysokim i grubym obcasie. Skromnie mówiąc wyglądałyśmy bajecznie!
Kiedy zeszliśmy gotowe na dół usłyszałyśmy:
-No przyszły nasze księżniczki! Chodźmy już, nie mamy dużo czasu. -Tak, to były słowa Pawła. Jak powiedział tak zrobiliśmy. W jednym aucie jechał Darek, Julia i Mirek, a w drugim ja z braćmi.

Na miejscu byliśmy pół godziny przed innymi, tak jak było umówione. Cała sala była ogrona, nie licząc tarasu.
Każdy zabrał się do pomocy w ustawianiu przekąsek, szklanek, butelek z alkoholem i całej reszty. Kiedy kładłam na stół miskę z chipsami poczułam czyjś dotyk na moich biodrach. Lekko wzdrygnęłam się.
-Spokojnie to tylko ja. -W moim uchu rozbrzmiał głos Alana. -Wyglądasz wspaniale.
-Dzięki. Nie mogę doczekać się aż przyjdzie reszta, to jest twój dzień.
Gwałtownie obrócił mnie tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Nie, to jest nasz dzień. -Powiedział i pocałował mnie namiętnie.

Był już wieczór, przyszło mnóstwo osób, impreza trwała w najlepsze. Wszyscy dobrze się bawili, a alkohol lał się literami. Na parkiecie spocone ciała ocierały się o siebie. Muzyka głośno grała, co utrudniało jaką kolwiek rozmowę, lecz można było spotkać lekko wstawionych chłopaków, którzy bajerowali dziewczyny. Na tarasie stały najczęściej osoby palące, chociaż co jakiś czas ktoś wychodził złapać oddech i wrócał z powrotem do tańca.
Stałam rozglądając się za jakimś kartonem z sokiem, kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłam się i zobaczyłam dobrze zbudowanego, wysokiego bruneta o piwnych oczach. Wydawał mi się znajomy, gdzieś już go spotkałam.
-Hej. Jak się bawisz? -Krzyczał, żebym cokolwiek usłyszała.
-Dobrze, a ty jesteś...
-Jestem Karol, znajomy Alana. Chodzimy do tej samej szkoły. -No na litość, za nic sobie nie przypomne gdzie go widziałam. Moja pamięć w takich chwilach jest po prostu niezawodna.
-Zatańczymy? -Spytał brunet, a ja bez słowa przytaknęłam.
Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął między tańczących w rytm muzyki.

Uśmiech nie znikał nam z twarzy, cały czas patrzyliśmy na siebie i ruszaliśmy zgodnie z muzyką. Po trzeciej piosence byłam lekko zmęczona, pokazałam Karolowi gestem, że idę na taras. Wyszłam z dusznego pomieszczenia na świeże powietrze. Nie było zbyt ciepło, ale w tej chwili mi to odpowiadało. Oparłam się o ścianę i patrzyłam przed siebie próbując unormować oddech i serce.
Z papierosem z prawej ręce podszedł do mnie Mateusz.
-I jak? -Spytał zajmując kawałek ściany obok mnie. Teraz obaj skierowaliśmy swój wzrok w dal.
-Jest wspaniale. -Mówiłam dysząc co chwile.
-Słyszę. -Zaśmiał się. -Widziałaś gdzieś Alana? Mam do niego sprawę.
-Jaką? -Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na jego twarz. Co może być do załatwienia teraz, w czasie imprezy, w środku nocy?
-Niespodzianka dla ciebie. Pamiętasz jakiś czas temu po szkole szybko wyszedł i zniknął? -Faktycznie coś takiego było, ale prawie o tym zapomniałam.
-Tak.
-Wtedy pojechał ze mną. Zaplanowaliśmy coś dla ciebie, ale nie pytaj co, bo i tak ci teraz nie powiem. -Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odpuściłam, wiedziałam, że niczego z niego nie wyciągnę.
-Nie wiem gdzie jest Alan. -Odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie. -Pójdę go poszukać.
-Okey, dzięki.-Kiedy go mijałam puścił w moją stronę oczko, a mi cały czas po głowie chodziło jedno pytanie: „co jest tą niespodzianką?".
______________________________________________
Jest w końcu i rozdział! Dziękuje wszystkich, którzy wytrwale czekali.
Akcja się rozkręca i pojawiają się pytania: gdzie jest Alan? I co za mały spisek uknuł z Mateuszem? ;)
Jesteście ciekawi? ^^

Dziewczyna z ostatniej ławki ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz