Noc

498 55 0
                                    

-Ty świnio! -Krzyknęłam i uderzyłem go z łokcia w brzuch. Obudził się i odskoczył ode mnie wystraszony.
-Oszalałaś?! -Spytał patrząc na mnie wściekłym spojrzeniem.
-Kim jest do cholery Sara?! -Wstałam z łóżka i zapadła cisza. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie.
-Nie wiem o czym mówisz. Chyba coś ci się pomyliło. -Odpowiedział spokojnym głosem.
-Nie rób ze mnie wariatki, tylko odpowiedz na moje pytanie! -Byłam wściekła, ręce zacisnęłam w pięści. To był cios nożem w serce.
-Kamila mówię prawdę. Chodź spać i nie rób scen. -Nie wierzyłam własnym uszom. Tylko tyle miał do powiedzenia. Obrócił się do mnie plecami dając mi wyraźnie znać, że nie ma już nic więcej do powiedzenia, a temat uważa za skończony. Poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Rozluźniłam dłonie, wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Nie obchodziło mnie to czy kogoś obudzę, to nie był mój problem. Na szczęście nie przebierałam się w piżamę, więc teraz tylko założyłam kurtkę, buty i wyszłam z domu na zewnątrz w ciemną noc.

Do oczu napłynęły mi łzy. Pozwoliłam im płynąć po moich policzkach zostawiając mokre ścieżki. Szłam zapłakana przed siebie nie wytyczając konkretnego celu. Marzyłam by uciec od tamtego domu, pokoju i obojętności w jego słowach.
Było tak strasznie zimno. Wiatr szalał, rozrzucając moje włosy na wszystkie strony. Przeraźliwy chłód otulał moje ciało przyprawiając o dreszcze. Szłam z założonymi rękami na piersi ledwo widząc drogę przez oczy pełne łez. Skręciłam w polną drogę prowadzącą do lasu.
Oparłam się plecami o drzewo i zjechałam w dół nie przejmując się czy ubrudzę ubrania czy nie. Usiadłam na ziemi, przyciągnęłam kolana bliżej i siedziałam w bezruchu płacząc. Gdzieś tam w głębi serca miałam nadzieję, że Alan wybiegł za mną z domu i teraz...
-Kamila! Gdzie jesteś?! -Usłyszałam krzyk. Czy to był... -Ślicznotko! -Tak to był on. Otarłam twarz rękawem i podniosłam głowę nasłuchując w ciszy.
-Przepraszam! Odezwij się! -Wstałam i otrzepałam ubranie.
-Tu jestem! -Krzyknęłam zachrypniętym głosem. Słyszałam jak biegnie, jego kroki stawały się coraz głośniejsze. Widziałam jego sylwetkę, ale nie twarz, bo ciemność nocy na to nie pozwalała. Wpadł na mnie i rękami z całych sił objął moje zmarznięte ciało w uścisku. Słyszałam jak szybko bije jego serce, a oddech zaczyna się wyrównywać.
-Nigdy więcej mi tego nie rób. -Powiedział cicho wtulając twarz w moją szyję.
-To nie dawaj mi powodów. -Odpowiedziałam obejmując go, a ręce położyłam na jego plecach.
-Tak bardzo cię przepraszam. Jestem skończonym idiotą. -Podniósł twarz i spojrzał czule w moje oczy. -Jest strasznie zimno, chodźmy do domu, tam ci wszystko wytłumaczę.
-Dobrze. -Odpowiedziałam i puściłam go, a on objął mnie lewym ramieniem.

Kiedy weszliśmy do środka wszyscy jeszcze spali. Po cichu przeszliśmy do jego pokoju. Zamknęłam drzwi i obróciłam się w stronę Alana, który siedział na łóżku.
-Więc? -Spytałam opierając się o drzwi.
-Usiądź obok mnie. Nie zachowuj się jakbym był ci obcy, bo oboje wiemy, że tak nie jest. Kamila kocham cię, proszę tylko nie zaczynaj traktować mnie jakbym był powietrzem. -Jego oczy były przepełnione smutkiem. Wzrok spuścił na podłogę. Nie wiedziałam co powiedzieć, zapadła cisza.
W pewnym momencie wziął głęboki oddech i spojrzeniem wrócił na moją twarz. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
-Przepraszam... Jestem idiotą! -Krzyknął i gwałtownie wstał z łóżka. -Największym gnojkiem świata! Jak mogłem doprowadzić, żeby moja dziewczyna przeze mnie płakała?! Alkohol nie jest żadnym wytłumaczeniem! -Mówił jakby zapomniał o mojej obecności, lecz w pewnym momencie odwrócił w moją stronę głowę i bez słowa podszedł. Przylgnęłam jeszcze bardziej do drzwi, nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
Zatrzymał się parę kroków przede mną. Spojrzałam na niego, a on wyszeptał.
-Kocham cię... Wybaczysz mi? -Do oczu napłynęły mi łzy, poczułam ciepło na sercu.
-Ja ciebie też głupku. Nie rób mi tego więcej. -Podeszłam do Alana i wtuliłam się w jego ciało. Ziarno niepewności zostało zasiane. Nie widziałam co o tym wszystkim myśleć. Jego reakcja wyglądała na szczerą, ale wiem jak dobrze czasami potrafi grać. Nie odpowiedział konkretnie kim jest ta Sara, ale coś mi podpowiadało, że nie chcę tego wiedzieć. Teraz odpuściłam, ale to nie znaczy, że uwierzyłam i zapomnę. Zaczynamy rundę drugą, tym razem nie będzie taryfy ulgowej.
-Przysięgam. -Odpowiedział i odwzajemnił uścisk.

Zeszliśmy na dół. W kuchni byli wszyscy i szykowali śniadanie. Kiedy weszliśmy na twarzach znajomych pojawił się serdeczny uśmiech.
-Co tam śpiochy? Pewnie jesteście głodni.-Powiedziała Julia wręczając mi talerz z kanapkami.
-Dzięki. -Odpowiedzieliśmy. Zajęliśmy miejsce przy stole i zaczęliśmy jeść.
Czułam na plecach czyjś wzrok. Obróciłam się i zobaczyłam Darka wpatrującego się we mnie z nieufną miną.
-Wszystko okey? -Spytałam, a on lekko się uśmiechnął.
-Tak, a u ciebie? -Nie drgnął.
-Jest spoko, podasz mi picie?

W pomieszczeniu zostałam sama z Alanem, inni oglądali telewizje w salonie. Chwycił moją dłoń i powiedział.
-Chciałem ci coś wyjaśnić. Pamiętasz jak w zeszłym miesiącu miałem coś do załatwienia po szkole? -Nie czekał na moją odpowiedź. -Chodziło o moje osiemnaste urodziny, które nieubłaganie się zbliżają. -Zaśmiał się. -Fakt, zostało jeszcze jakieś dwa miesiące, ale postanowiłem już powoli zacząć przygotowania. Z twoim bratem przygotowaliśmy drobną niespodziankę, na tamtą imprezę, ale wszytko w swoim czasie. -Uśmiechnął się szeroko.
-Alan! Teraz ciekawość nie da mi spokoju! -Powiedziałam śmiejąc się.
-Cierpliwości ślicznotko. -Odpowiedział radosny. -Ale mogę cię zapewnić, że tego dnia będziesz najpiękniejsza, księżniczko.

______________________________________________
Piosenka: Ed Sheeran-Photograph

Dziewczyna z ostatniej ławki ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz